reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Ja miałam punkcję i transfer w lipcu, nieudany.

Od tamtego czasu czekam... [emoji3064]

1 cykl musiałam odczekać żeby organizm doszedł do siebie.

2 cykl musiałam czekać, bo miałam kolonoskopię.

3 cykl musiałam czekać, bo za późno pojawiłam się w klinice i było po owulacji.

4 cykl trwa! Mam termin na środę 10 DC 27.10.

U mnie narazie też ciężko, podobnie jak u ciebie @Gonzi. Aż się nie chce pisać. Narazie pragnienie zostania mamą przewyższa strach przed kolejną porażka. A mam ostatni zarodek [emoji17] wkręciłam się w życie - robota mnie wciagnela i odkrywam mój talent kulinarny na nowo. staram się nawet na forum nie wchodzić, czasem się udaje czasem nie. Nie chcę myśleć nawet o dalszych próbach bo nie mamy już kasy i możliwości. Boje się następnej stymulacji. Bardzo siadło mi to na psyche, ale pewnie wszystkie wiecie o co chodzi. Wszystkie emocje kiszę w sobie i jak nie uda się ten transfer to wybuchnę i odlecę [emoji23][emoji23][emoji23]
 
Jasna sprawa. Dokładnie tak samo czuję. U mnie kwestia strachu gra główną rolę chyba. A wiadomo że forum daje ogromną siłę. Ja po drugiej stracie miałam tyle siły od dziewczyn z forum że do szpitala pojechałam sama i nawet tam nie płakałam. Wiele super rad za które jestem mega wdzięczna. Wiele wiadomości co u mnie itp. Mega to mi pomogło. Ale od kiedy wiem że siostra druga w ciąży poczułam jakby ktoś dał mi plaskacza w twarz. Ona nie chciała teraz, z facetem jest od roku. Jest dużo młodsza i ponadto nie rozumie czemu nie chce z nią ciągle o tym gadać. Przez te sytuacje się zamknęłam na wszystkich i jakoś siedzę sama sobie chwilowo.
Nie szukaj w świecie sprawiedliwości bo jej nie ma. Nie ma i nie będzie. Nie mysl tez ze jesteś gorsza. Poprostu padło na ciebie. Ludzie maja raka, rodza chore dzieci i tez myślą czemu ja. Za to my mamy inne kłopoty. Kazdy ma jakias swoją drogę. Nie patrz ze innym się udało. I super. Ich szczecie. Jescze raz mówię nie ma sprawiedliwości na świecie. Ludzie wyrzucają dzieci do śmietnika, katują. Myślisz ze to by się działo w sprawiedliwym świecie? Głowa do góry. Nie zamykaj się na siostrę. Ona jest po drugiej stronie barykady. Nie zrozumie cię ale to nadal twoja siostra. Życie jest bardzo ciezkie dlatego tzreba się nie dać. Głowa do góry. Cyc do przodu i idziemy po swoje. Ja jestem po wielu ciężkich chwilach. Nie jedno w zyciu przeszłam. Niestety nabieram grubej skory. Bo ileż można to znosić z sercem na dłoni…
 
Nie szukaj w świecie sprawiedliwości bo jej nie ma. Nie ma i nie będzie. Nie mysl tez ze jesteś gorsza. Poprostu padło na ciebie. Ludzie maja raka, rodza chore dzieci i tez myślą czemu ja. Za to mamy inne kłopoty. Kazdy ma jakiasnswoja drogę. Nie patrz ze innym się udało. I super. Ich szczecie. Jescze raz mówię nie ma sprawiedliwości na świecie. Ludzie wyrzucają dzieci do śmietnika, katują. Myślisz ze to by się działo w sprawiedliwym świecie? Głowa do góry. Nie zamykaj się na siostrę. Pną jest po drugiej stronie barykady. Nie zrozumie cię ale to nadal twoja siostra. Życie jest bardzo ciezkie dlatego tzreba się nie dać. Głowa do giry. Cuc do przodu i idziemy po swoje. Ja jestem po wielu ciężkich chwilach. Nie jedno w zyciu przeszłam. Niestety nabieram grubej skory. Bo ileż można to znosić z sercem na dłoni…
Ale na ludzi się nie zamykaj. Bycie samemu tylko potęguje ból.
 
Ja jestem z Wami cały czas. Trochę boję się ujawnić i cokolwiek pisać bo boję się że nie przetrwam kolejnych porażek i boję się presji. Nawet w rodzinie od dawna nic nie mówimy. Nawet o ostatniej kolejnej stracie nikomu oprócz rodziców (bo był już na grubo) nie powiedzieliśmy. Ostatnie kilka lat nauczyły mnie że lepiej znoszę porażki jak nie ma pytań i tej całej otoczki współczucia. Oczywiście bardziej się to tyczy rodziny bo wiem że nikt takich sytuacji nie przeżył i nie czuję szczerości jakby siostry które zachodzą bez problemu i są obie aktualnie w ciąży powiedziały mi „będzie dobrze”. Oczywiście forum i to i inne wiele razy mi pomogło się podnieść ale na ogół znajduję siłę by pisać jak już coś się złego wydarzy bo ostatnia moja porażka pokazała mi że robiłam sobie złudne nadzieje tylko a i tak się wszystko źle skończyło.
Wsparcie niesamowite ale psychika jest taka zagmatwana że czasami coś co dla jednych będzie pomocą dla innych będzie złym pomysłem.
Jesteście wszystkie super i za każdą trzymam kciuki [emoji3590] Jednak nie znalazłam jeszcze tyle odwagi żeby o wszystkim pisać i wspólnie odliczać bo się boję wszystkiego chyba.
Każda z nas przechodzi przez tą drogę na swój sposób. Jedna ma potrzebę się wygadać a druga woli nie dzielić sie tym z nikim. I każde zachowanie jest jak najbardziej normalne. Mamy prawo przechodzić przez to tak, żeby nam było najłatwiej [emoji8]
Ja też po porażkach chciałam stąd uciekać żeby nie czytac. Ale to było jedyne miejsce gdzie tak naprawdę ktoś mnie rozumiał.
Trzymam kciuki żebyś już tylko dobrymi wiadomościami mogła się dzielić
[emoji8]
 
Mysle ze i tak piszac ten post wykazalas sie odwaga:)
Jak tylko bedziesz miala ochote to pisz, z checia ponozemy, bedziemy wspierac itp :)
Dzięki. Wiem o tym doskonale że zawsze pomożecie. Staram się tego nie nadużywać bo i tak często miałam wyrzuty sumienia bo wszystkie ciągle się udzielacie/piszecie a ja na ogół gdzieś tam się wypowiem jak mam pytania i wolne a potem kilka dni pracy po 12 h i zmian nocnych przeplecionych dniówkami po 12 h sprawia że jestem niezdolna do życia i nie mam kiedy i mi głupio.
Jakiś czas temu moja bliska koleżanka zaszła w ciążę- czułam zazdrość inaczej tego nie nazwę, trochę złość, bo jeszcze chwilę wcześniej mowia, że nie chce dziecka i w ogóle fujj. Potem po porodzie jak usłyszałam, że dziecko to była głupia decyzja... No to tylko się możecie domyślać co czułam i myślałam. Ale czas płynie dalej, każda kolejna ciąża w otoczeniu zaczyna być mi coraz bardziej obojętna. Spotykam się z koleżankami z dziećmi, lubię słuchać jak o nich mówią. Nawet więcej, bo Wasze wyczekane ciążę szczerze mnie cieszą :) czas jest nam potrzebny, żeby się oswoić z tematem. Ja zaczynam się godzić z niepłodnościa, uczę sie z nią żyć. Pewnie tylko chwilowo osiągnęłam moje zen :D ale zamierzam się nim cieszyć
Zazdroszczę że jesteś w tym momencie. Mi wiele razy też się tak wydawało ale z czasem docierało do mnie że tylko w sobie to dusiłam. W tym roku jak byłam w szpitalu i traciłam ciążę dowiedziałam się o ciąży starszej siostry. Niedawno o ciąży młodszej. Generalnie czuje się taka atakowana tym tematem przez jedną albo drugą więc przybrałam zasadę odcięcia się. Lepiej mi samej chwiliwo. Zawsze skupiam się na innych. Więc one już obrały wspólny front i ciągle telefony w stylu „ co robimy ze świętam” w domyśle „skoro nie jesteś w ciąży to chyba coś zrobisz bo my nie mamy jak się zaangażować” i tego typu rzeczy. Czuję się gorsza inna i tyle. Nie mam ochoty z nimi gadać. Wiedzą o 1 stracie i jak dla mnie „głupi głuchy i ślepy” by wiedział że ja nie chcę z nimi o tym gadać. Inaczej się rozmawia z osobami których na codzien się nie widuje lub wie się że też miały ciężką drogę. Takie osoby Nas rozumieją wiedzą jakie emocje nam towarzyszą itp. A z całym szacunkiem do nich ale moje siostry nic nie rozumieją. I ciągle mowią tylko o sobie. Rozumiem że się tym cieszą itp ale ja nie umiem.
 
Zazdroszczę że jesteś w tym momencie. Mi wiele razy też się tak wydawało ale z czasem docierało do mnie że tylko w sobie to dusiłam. W tym roku jak byłam w szpitalu i traciłam ciążę dowiedziałam się o ciąży starszej siostry. Niedawno o ciąży młodszej. Generalnie czuje się taka atakowana tym tematem przez jedną albo drugą więc przybrałam zasadę odcięcia się. Lepiej mi samej chwiliwo. Zawsze skupiam się na innych. Więc one już obrały wspólny front i ciągle telefony w stylu „ co robimy ze świętam” w domyśle „skoro nie jesteś w ciąży to chyba coś zrobisz bo my nie mamy jak się zaangażować” i tego typu rzeczy. Czuję się gorsza inna i tyle. Nie mam ochoty z nimi gadać. Wiedzą o 1 stracie i jak dla mnie „głupi głuchy i ślepy” by wiedział że ja nie chcę z nimi o tym gadać. Inaczej się rozmawia z osobami których na codzien się nie widuje lub wie się że też miały ciężką drogę. Takie osoby Nas rozumieją wiedzą jakie emocje nam towarzyszą itp. A z całym szacunkiem do nich ale moje siostry nic nie rozumieją. I ciągle mowią tylko o sobie. Rozumiem że się tym cieszą itp ale ja nie umiem.

Ja też się odcięłam od znajomych i przyjaciółki, która kompletnie nie rozumie nic.
Po prostu mi tak lepiej. Gotuje i piekę sobie, oglądam seriale.
Lubię swoje towarzystwo.
Ostatnio powiedziałam dość i spotkaliśmy się ze znajomymi. Ona powiedziała, że jest w drugiej ciąży haha. [emoji2370] A ja już płakałam jak w pierwszą ciążę zaszła. W lutym 2019, jej syn ma 2,5 roku. Powiedziałam że teraz już nie będę płakać. I się udało [emoji3526] także sukces. Jakiś jest [emoji3]
 
Każda z nas przechodzi przez tą drogę na swój sposób. Jedna ma potrzebę się wygadać a druga woli nie dzielić sie tym z nikim. I każde zachowanie jest jak najbardziej normalne. Mamy prawo przechodzić przez to tak, żeby nam było najłatwiej [emoji8]
Ja też po porażkach chciałam stąd uciekać żeby nie czytac. Ale to było jedyne miejsce gdzie tak naprawdę ktoś mnie rozumiał.
Trzymam kciuki żebyś już tylko dobrymi wiadomościami mogła się dzielić
[emoji8]
Ja mogę liczyc tylko na Was i dzięki Wam mam napewno o wiele większą wiedze niż przed podejściem do in vitro.
Tutaj na forum mogę sie wygadać, wylać smutki i zawsze ktoś napisze, pocieszy 🙂Nie mam nikogo z kim mogłabym pogadać wie tylko mąż i męża siostra, która chyba ma to głęboko w dupie.
Wyobraźcie sobie, ze napisalam do szwagierki o mojej ostaniej przygodzie z histeroskopią (tą odwołaną w ostatnim momencie) i nawet mi nie odpisała, odczytała wiadomość i mnie olała w momencie kiedy ja naprawdę potrzebowałam tego żeby z kimś pogadać.
Dziękuje Wam dziewczyny, ze tutaj jesteście tworzycie tą grupę, za każde dobre słowo i dobra radę ❤️
 
reklama
Ja miałam punkcję i transfer w lipcu, nieudany.

Od tamtego czasu czekam... [emoji3064]

1 cykl musiałam odczekać żeby organizm doszedł do siebie.

2 cykl musiałam czekać, bo miałam kolonoskopię.

3 cykl musiałam czekać, bo za późno pojawiłam się w klinice i było po owulacji.

4 cykl trwa! Mam termin na środę 10 DC 27.10.

U mnie narazie też ciężko, podobnie jak u ciebie @Gonzi. Aż się nie chce pisać. Narazie pragnienie zostania mamą przewyższa strach przed kolejną porażka. A mam ostatni zarodek [emoji17] wkręciłam się w życie - robota mnie wciagnela i odkrywam mój talent kulinarny na nowo. staram się nawet na forum nie wchodzić, czasem się udaje czasem nie. Nie chcę myśleć nawet o dalszych próbach bo nie mamy już kasy i możliwości. Boje się następnej stymulacji. Bardzo siadło mi to na psyche, ale pewnie wszystkie wiecie o co chodzi. Wszystkie emocje kiszę w sobie i jak nie uda się ten transfer to wybuchnę i odlecę [emoji23][emoji23][emoji23]
No ja wiem pamiętam Twoje posty. Liczę na to że teraz same sukcesy przed Tobą ✊✊ dobrze że masz gdzie uciec i że w robocie się kręci. Zawsze czas leci inaczej :) ja mam jakiś szczyt niepowodzeń w pracy i życiu prywatnym więc to mnie dodatkowo obciąża.
Nie szukaj w świecie sprawiedliwości bo jej nie ma. Nie ma i nie będzie. Nie mysl tez ze jesteś gorsza. Poprostu padło na ciebie. Ludzie maja raka, rodza chore dzieci i tez myślą czemu ja. Za to my mamy inne kłopoty. Kazdy ma jakias swoją drogę. Nie patrz ze innym się udało. I super. Ich szczecie. Jescze raz mówię nie ma sprawiedliwości na świecie. Ludzie wyrzucają dzieci do śmietnika, katują. Myślisz ze to by się działo w sprawiedliwym świecie? Głowa do góry. Nie zamykaj się na siostrę. Ona jest po drugiej stronie barykady. Nie zrozumie cię ale to nadal twoja siostra. Życie jest bardzo ciezkie dlatego tzreba się nie dać. Głowa do góry. Cyc do przodu i idziemy po swoje. Ja jestem po wielu ciężkich chwilach. Nie jedno w zyciu przeszłam. Niestety nabieram grubej skory. Bo ileż można to znosić z sercem na dłoni…
No ja wiem że nie ma sprawiedliwości i wcale jej nie oczekuje. Uważam tylko że już na prawdę na to zasługuję i tyle. Jakbyś znała moje siostry to byś zrozumiała. One potrzebują atencji i cieszenia się ich szczęściem a ja nie umiem im tego dać bez robienia sobie bólu a że obrałam zasadę że pierwszy raz w życiu stawiam na siebie to nie uda się tego pogodzić. W dodatku wizja tylu tajemnic co mam blokuje rozmowy. Pytają „co u Was” a ja „nic ciekawego”. A tyle się dzieje. Same wiecie jak to jest. To się kłóci z moją naturą bo na ogół bym wszystko wyśpiewała ale nie chce. Obiecaliśmy sobie że nikt się nie dowie i tego się trzymamy.
Ale na ludzi się nie zamykaj. Bycie samemu tylko potęguje ból.

Każda z nas przechodzi przez tą drogę na swój sposób. Jedna ma potrzebę się wygadać a druga woli nie dzielić sie tym z nikim. I każde zachowanie jest jak najbardziej normalne. Mamy prawo przechodzić przez to tak, żeby nam było najłatwiej [emoji8]
Ja też po porażkach chciałam stąd uciekać żeby nie czytac. Ale to było jedyne miejsce gdzie tak naprawdę ktoś mnie rozumiał.
Trzymam kciuki żebyś już tylko dobrymi wiadomościami mogła się dzielić
[emoji8]
No dokładnie każda z Nas jest inna. Ja po każdej stracie zachowuję się inaczej i mam inne potrzeby. Też zrobiłam się trochę zimniejsza niż zwykle. Inaczej podchodzę do wielu tematów. Ale życie nauczyło mnie że muszę postawić na siebie. Przykład mojej kuzynki. Calą jej ciąże ją wspierałam, pisałyśmy nawet jak rodziła a ja po stracie nawet smsa od niej nie dostałam. Całe życie tak mam. Wiem pewnie część z Was pomyśli ze moze sie bala odezwac itp. Ja wiem ze nie znamy sie od malego i wiem ze zajela sie wtedy swoimi sprawami. Po prostu to czas dla mnie i tego najbardziej potrzebuje. Mysle ze jakbym poszla do psychologa tez by mi kazal sie na troche odciac od rodziny i nie przejmowac calym swiatem bo ja mam charakter Matki Teresy. Jeszcze ostatni rok rozwod rodzicow, terax problemy finansowe mojej mamy i tysiac innych rzeczy powoduja we mnie odwieczny stres ktorego juz nie chce.
 
Do góry