reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
No są dwa aspekty czy mąż ma wiedzieć o małej podmiance materiału genetycznego ? No jeżeli tak to dawca. Kiedyś tak dobrze nie było i faktycznie ludzie robili co robili:p no często niepłodnością piętnowano kobiety. To nie zawsze był wybór czy mieć czy nie mieć dziecko… czasem wiązały się z tym głębsze dramaty ludzkie. Druga opcja dobry seksik z bonusikien 🤪no kto o tym nie marzy :p po 15 latach małżeństwa :-) tylko to już jest zdrada i nadszarpnięte zaufanie partnera. Bo może nigdy nie wyraziłby zgody. Z dawcą nie masz żadnej relacji a tutaj kto wie… i gorzej jak jeszcze w większe kłopoty człowiek sie wpędzi. Jeżeli mąż wie o ewentualnych możliwościach i godzi się na taki obrót sprawy to nikomu nic do tego:p wszystko zależy od układu.
A i dawca jest przebadany a taki słodziak z sanatorium to kto wie co tam ma :p
Dziś też można spotkać się z niezrozumieniem bo jak to dziecka nie ma?
Kobieta bez dzieci musiała zostać dłużej w pracy w Wigilie bo nie ma dziecka, a dzieciate się pourywały, szefowa tak zdecydowała. Ogólnie robi się dziwnie, jak jest grono babek i zaczna opowieści o ciażach, porodach itp. ja się czuje jak g*wno bez wartości.

Mój nie zgodziłby się na taki numer, że idę w tango z innym, w zyciu. Nawet był moment że przezywał, że go zostawie, bo nie może mnie zapłodnić.
W tamtej historii to był plan żeby się mąż ciotki nie dowiedział, ciotki instruowały ja, że przed wyjazdem ma mu dobrze "dac". Jasne byłaby to zdrada, ona się nie zdecydowała, ale po latach okazało sie że mężuś skoków w bok miał całkiem sporo...
 
Tak mi też tak mówili zawsze ale mam już tak zkuty brzuch ze ciężko mi się gdzieś wbic i zaczęłam się zastanawiać nad podawanie accofilu gdzie indziej, w sumie i tak działa na organizm.
No niby tak ale w brzuch jak dajesz to jednak blizej zarodka. Nie wiem w sumie czy to jakas roznica 🤷‍♀️
 
Podziwiam Cię za odwagę w podjęciu tej decyzji ❤️

Wow, ja nie mogłam znieść myśli o tym że może gdzieś tam urodzi się moje dziecko. Najważniejsze aby być w zgodzie ze sobą.
Uważam to za dobrą decyzję bo nie mam juz siły na takie emocje a skoro sie nie udaje wiec niechęć juz przechodzić tego ponownie wiec z mężem oddaliśmy jajeczko byc moze komuś kto go potrzebuje 🤗
 
@kate_p7 mam wyniki. Estradiol dziś pobrany o 17- 333 pg/ ml. Co myślicie? Jutro jeszcze mam o 8 zażyć leki. Będzie z tego ze dwie komórki? Ryzykować? Pieniędzmi oczywiście czy ryzykować. Rozczarowanie jest nie z tej ziemi. Od pierwszej stymulacji mogli mi zapłodnić wszystkie komórki. Nie wiem co robić.
 
reklama
To prawda.
W ciągu tych 3 miesięcy wielokrotnie żaliłam się psychologowi, ze wydaje mi się, ze jest ok, a czasem po prostu jest fatalnie i gdyby nie praca to bym nie wstała z łóżka.
Jego reakcja była prosta: żyje pani w ogromnym stresie, dużo pani przeszła - ma pani prawo czuć się zle. Proszę nie robić sobie wyrzutów.

Psycholog mówił, ze jest grupa osób, która potrafi tak jakby wypędzić zle myśli, odciąć się od traumatycznego wydarzenia ale, ze to wróci jeśli nie jest przepracowane.
Trzeba się pogodzić z sytuacja w jakiej jesteśmy (uznałam to wtedy za absurd i banał). Trzeba powiedzieć sobie głośno, spotkała mnie tragedia, nazwać ją.

Gdy któregoś razu przyszłam z takim pozytywnym nastawieniem, ze już niedługo wizyta w nowej klinice, podchodzimy do nowej procedury. Spytał mnie: ok, a co w przypadku gdy procedura się nie powiedzie?
Ja: <szok> Yyy będziemy próbować dalej, mam kilka scenariuszy. Podchodzę do tego jak do leczenia.

Teraz wiem, ze zrobił to po to żeby sprawdzić czy sie zbytnio nie nakręcam. Same potrafimy zrobić sobie duża krzywdę tekstami typu: w 2022 rodzę, teraz to na pewno się uda.
Ale co wtedy gdy się nie uda? Jak duży będzie zawód?

(W książce będzie przykład o mężczyźnie, który sobie założył, ze na swieta Bożego Narodzenia obóz będzie wyzwolony, będzie już w domu. Przyszły święta - nic się nie zmieniło. Mężczyzna się załamał, stracił sens i wiarę i wkrótce umarł bo sie poddał. Wiadomo to były skrajne warunki. Ale chodzi o schemat zachowania).
Masz rację z tym planowaniem to dla mnie porazka. Ciągle nowy plan będę w ciąży kiedy urodze i rozczarowanie i tak od kilku lat. To straszne. Tylko nie umiem się z tego wyplątać.
Do psychologa nie idę bo właśnie boję się, wiem jaki jest schemat działania i wiem że trzeba się zmierzyc z problemem. W invicta podczas procedury są darmowe wizyty u psychologa. Skorzystałam raz i po każdej wizycie zamiast lepiej to ja się dolowalam i ryczalam. Chyba łatwiej mi jest wyprzeć dany temat z głowy i próbować nie rozpamiętywać.
 
Do góry