Mnie dziś dziewczyny angielska lekarka na wizycie po skanie nastraszyła ze mój krwiak i oprozniajaca się stara krew zwiększa ryzyko zakażenia i infekcji wewnątrzmacicznej a co za tym idzie odejściem wod przedwczesnym.. Co k...następny zejebisty news! Już z tyloma lekarzami się tu konsultowałam ale tego jeszcze mi nie mówiono. Krwiak jak narazie się nie zmiejszyl wg dzisiejszych pomiarów. Za to mały o kolejny dzień do przodu jest jak 19t+0d. Niby na pocieszenie szyjka dluga I zamknięta beż funneling ( które jakimś cudem półki lekarz widział ostatnio) co z drugiej strony zmniejsza ryzyko przedostania się bakterii z pochwy do macicy.. Kuzwa u mnie jak nie urok to sraczka.. Muszę jakoś na własną rękę próbować minimalizowanie ryzyko tych infekcji, lekac te probiotyki i lactovaginal , myślałam żeby zacząć kiszonki nawet jeść i maślanki których nie lubię no ale cóż jak mają pomóc.. Jakieś rady jeszcze?? Angielscy lekarze nie stosują nic dodatkowo a jak zapytałam polskiego gina w piątek to zlał i stwierdził że nic nie brać że nie ma takiego ryzyka i badz tu mądry...
@motylek24 jak było u Ciebie jak wody się sączyły I szyjka poszła? Jak zapobiegali infekcji lekarze ??
@Aduś16 u mnie test na obecność wód płodowych był pozytywny od razu na IP, potem nikt nie powtarzał, choć prosiłam wielokrotnie.
Początkowo w szpitalu nikt nie wierzył w utrzymanie ciąży, wszyscy mówili sytuacja beznadzieja, w zasadzie poród w toku, przez krążek było widać worek owodniowy. Wraz z założeniem krążka zaczęły sie u mnie infekcje. Jedna po drugiej. Niestety nikt nie chciał leczyć mnie na stałe, tylko ciągle crp i wymazy. Jak wymaz zły to leki, i tak w koło. Miałam masę swoich leków, przepisanych przez moją lekarkę, jak też lekarza który wysłał mnie do szpitala. Szpitalne leki to dziadostwo do kwadratu.
Przyjęłam strategię podawania sobie leków jak tylko coś się zaczynało dziać, z reguły macmiror, ale przez trzy do czterech dni. Potem tydzień czy dwa przerwy i znowu infekcja. Nie było sensu podawania leków cały czas bo to jednak strach o malucha, ale te trzy dni wystarczyły aby infekcje przygasić. Częsć dziewczyn bierze leki np. dwa razy w tygodniu, aby infekcje się nie rozwijały. Dlatego staraj się nie pakować nadmiernie leków do pochwy, nawet tych probiotycznych.....ja po probiobytach dopochwowych od razu miałam infekcje czy też uczulenie. Luteina ważna rzecz, chroni szyjkę i dopóki nic nie odczuwasz stosuj.
Zarówno krążek jak i szew to ciała obce, mogą powodować infekcje, ale dopóki masz zachowany worek owodniowy to on chroni przed przedostawaniem się bakterii dalej. U mnie nawet przy tych „sączących wodach”, zresztą AFI zawsze było u mnie w normie, nic złego się nie wydarzyło, żadne tam bakterie nie przedostały się wyżej.
Podsumowując mój długi wywód, na razie nie masz zmartwienia, worek jest zachowany. Proponuj im robienie wymazów z szyjki, skoro lekarka martwi się o infekcje to powinna oznaczać crp i robić wymaz. Jak zaczniesz coś złego odczuwać to od razu leki.
Edit; wymaz na wejściu do szpitala miałam czysty, więc mój problem z szyjką raczej nie był po infekcji. Choć od razy zapakowali 10 dni antybiotyku dożylnie.