reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Hey dziewczyny, podczytuje was od roku. Trochę się udzielalam, ale nie zdecydowaliśmy się jednak na in vitro w tamtym czasie.
Teraz przyszedł czas na zmianę decyzji.
Od roku leczę się w klinice. Mam zrobiona cała diagnostykę poronien nawykowych (łącznie z immunologia). Teraz jestem w trakcie stymulacji owulacji i staramy sie naturalnie (letrozol, ovitrelle i progesteron).
Jestem pod opieką kliniki w niemczech, a konkretnie Endometriozezentrum a Büsing Park w Offenbach. Przeprowadzają nam stymulacje. Narazie jeszcze czekam, ale nie wiem (może nawet nie sądzę), czy stymulacja rozwiąże nasz problem i będziemy w ciąży.
W klinice, w której obecnie się leczę nie możemy podejść do in vitro, bo lekarz z tej kliniki źle potraktował mojego partnera i jego noga już w niej nie postanie. Zresztą moja lekarka powiedziała, że nie chce o nim słyszec, więc nie mamy jako tako wyboru.

Wiem, że wiele z was mieszka w Niemczech. Możecie mi polecić dobra klinike, która nie ignuruje zaleceń od innego lekarza (mam plan leczenia od immunologa, któremu ufam)?
Jestem w stanie dojechać do Frankfurtu nad Menem, Wiesbaden, Mannheim, Heidelberg, Mainz i innych miast w Hessen i Baden-Württemberg.

Pamiętam, że jedna z was polecała repromedicum z Frankfurtu. Niestety nie pamiętam nicku...

Płacimy za in vitro sami (nie przez kasę chorych). U mnie KIR AB, 2 poronienia, podwyższone androgeny, nietolerancja glukozy, typowe mutacje również mam (pai i mthfr). Owulacje niby mam, ale nikt nigdy się tym porządnie nie zajął. Hormony (oprócz androgenow, a konkretnie dheas) są zawsze w normie, badalam 100 razy chyba juz). Na podwyższone dheas robiłam badania genetyczne na late oneset AGS, ale wyszły negatywne. Nie mam pcos.
Biorę metę 2x500, acard, witaminy metylowane i prednisolone 2,5 mg na wieczór (na dheas). Od pozytywnego testu metę, prednisolone, heparyne, granulocyty do około 12 tc.
Partner ma dwie diagnozy. Jedna od lekarza urologa, obniżona ilość do 6 mln na ml, reszta w normie, morfo 4%, druga z kliniki - kryptozoospermia (około 200 tys relatywnie dobrych plemników zdolnych do zapłodnienia). Klinika proponuje in vitro, wszyscy inni lekarze narazie nie, mówią że klinika bardzo krytycznie podchodzi do badań nasienia i warto jednak posłuchać adrologa, a nie kliniki. Hormony ma w normie, nie ma żylaków.

Staramy się 3 lata, 2 razy naturalnie zaszłam w ciążę, pierwsza bezproblemową poroniłam nagle w 12 tc, druga zaraz na początku 6 tydzień, ale pęcherzyk był już widoczny w macicy. Od maja 2020 staramy się bez powodzenia, od jednego cyklu ze stymulacja, niestety nieudany.

Zależy mi na klinice, która wypisze mi recepty na leki i nie będzie podważać opinii innego lekarza oraz taka, która zaakceptuje minimalny wkład mojego partnera bez durnych komentarzy. Trafił mi sie wrażliwy typ. Będę podchodzic od razu do in vitro, mam wszystkie badania. Moze zdecyduje się na diagnostykę preimplantacyjna... Ale nie wiem czy to dobry pomysł... Mam 33 lata, partner 31.

Liczę na wasza pomoc dziewczyny [emoji8]
 
To prawda, gdyby nie praca zdalna nie wiem jak bym to ogarnęła. Fakt, że latam zazwyczaj sama bo mąż nie ma opcji zdalnej pracy. No a pracować musi bo te 'przyjemnosci' sporo kosztują
emoji2368.png

I właśnie siedzę na lotnisku w drodze po 'dziecie' swoje.
emoji12.png
Szybko się u Ciebie to teraz dzieje, ale chyba tak jest lepiej. Trzymam kciuki, żeby za owocny przyjazd
 
To prawda, gdyby nie praca zdalna nie wiem jak bym to ogarnęła. Fakt, że latam zazwyczaj sama bo mąż nie ma opcji zdalnej pracy. No a pracować musi bo te 'przyjemnosci' sporo kosztują[emoji2368]
I właśnie siedzę na lotnisku w drodze po 'dziecie' swoje. [emoji12]
To wielkie kciuki żeby ten transfer był tym szczęśliwym [emoji110][emoji110][emoji110]
 
To prawda, gdyby nie praca zdalna nie wiem jak bym to ogarnęła. Fakt, że latam zazwyczaj sama bo mąż nie ma opcji zdalnej pracy. No a pracować musi bo te 'przyjemnosci' sporo kosztują[emoji2368]
I właśnie siedzę na lotnisku w drodze po 'dziecie' swoje. [emoji12]

Przyjemnego lotu kochana 😘😘😘
Trzymam kciuki za Ciebie ✊😘
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry