Tak u mnie tez tak bylo jak jezdzilam do babci na wies na cale wakacje - do tego praca w polu na pelnym sloncu i placek drozdzowy zawiniety w bawelniane scierki a do tego kompot w sloiku
Na wieczor wszystkie my dzieci czekalismy az babcia wydoi krowe do kany a pozniej to mleko przeleje przez pieluche do innej kany i sie scigalismy kto wypije najwiecej tego cieplego mleka jeszcze z piana - po tym zasypialam na stojaco
Nogi obdrapane od scinkow z żyta i pogryzione przez komary ja dodatkowo strupki na kazdym kolanie bo przeciez codziennie musialam sie wywracac i te strupki nigdy sie nie goily
I co - byly piekne wakacje
Z kuzynami sie klocilam kto bedzie spal na podlodze bo wszyscy chcieli a jak sie rano otworzylo oczy to nie bylo drzemek tylko od razu na rowne nogi i na dwor, w stodole małe kotki i ciagle je nosilam - zobacz jak teraz dzieci zyja z nosami w telefonach... Jadło sie śliwki i jablka z drzewa, papierowki i mrabelki, marchewke prosto z pola jeszcze w piachu - jejku jakie czasy... Pozniej mnie zabierali do domu do miasta i tam juz bylo zupelnie innaczej - pamietam jak dziewczyna w klasie na lekcji powiedziala ze nigdy kury nie widziala - a ja sie balam przejsc na druga strone podworka bo tam byl kogut ktory tylko na mnie spojrzal to od razu do mnie lecial na atak
Ale dziecinstwo mialalam piekne...