Niestety wchodzi bez zaproszenia i trudno się pozbyć tego tematu.
Naprawdę mi nie chodzi o sama modlitwę bo wiem ze to nie każdemu pomoże ja tez nie wiedziałam ze cokolwiek zmieni bo dawno temu przestałam prosic, nie umiałam się modlić po tylu latach niepowodzeń
ale wiesz... pomyslalam o czyms okropnym. Coś bardzo złego przeszło mi przez myśl i wtedy jakoś zrozumiałam ze starania niszczą mnie krok po kroku, dzień za dniem i miesiąc za miesiącem i nasza wspaniała relacje.
Pomyslalam ze jest mi już obojętne z kim będę miała dziecko ze nawet byłabym gotowa się rozwieźć i próbować zajść w ta ciąże z kimkolwiek bo „ może nie jesteśmy sobie pisani”....
To jest tak okropne ze nawet nie chce wracać do tego myślami. Ale pisze to żeby pokazać jak bardzo temat in vitro wypacza nasze umysły i emocje.
Trudno to nawet opisać słowami. Wszystkie emocje są takie same jak innych ludzi a jednak jakie głębsze i mocniejsze. Żal jest bardziej rozdzierający, zlosc bardziej bezsilna i nawet oczy bolą bardziej gdy się płacze po nieudanym transferze.
Chyba nie ma takiej pary która wyszłaby z tego tematu bez blizny na sercu. Niektórzy poprostu maja ich mniej a inni mogą robić z tych blizn tatuaże ...
Jest taki czas ze czujesz się jakbyś spadała w dół i potrzebujesz rąk żeby się ich chwycić i poczuć bezpiecznie. Dla mnie to była modlitwa a dla Ciebie to będą ręce Twojego męża ❤❤ Daj się złapać ❤ I wszystko się ułoży.
Bo narazie lecisz maleńka a transfer tuż za rogiem i musisz być gotowa ❤
Wyciszona. Skupiona i przygotowana na swoją córeczkę ❤❤
Chciałabym ci oddać trochę swojej pokory i spokoju
wysyłam wirtualnie ❤