Morfologia spadła ,ale oczywiście nie dopytałam co tam jest niedobrego (jakoś tak wczoraj po info o przetaczaniu krwi chyba nawet nie chcę wiedzieć co z tą moją morfologią nie tak) niby narazie mam się nie martwić,ale wkurza mnie że nie dostaję tutaj zupełnie nic,leże w tym szpitalu i łapię doła... mój M oczywiście wpadł na genialny pomysł aby zadzwonić do lekarza z kliniki i do tego nowego nie mamy nr telefonu,tylko do poprzedniego noi dostało mu się za to że porzuciliśmy tamtego lekarza(oczywiście ode mnie), nie dość że konsultację telefoniczną będziemy mieli za darmo (normalnie płaci się 160 zł ... to jakiś koszmar ,ale to zadecydował lekarz i chwała mu za to) to jeszcze lekarz wysłał mi sms z zapytaniem o samopoczucie noi jakby tego było mało ma znajomego lekarza na Solcu... uffff opisałam się trochę ale jakoś tak mi ulżyło ,a mój m zrozumiał że źle zrobiliśmy zmieniajac lekarza....obecny nawet nie zadzwonił chociaż był świadkiem całego zajścia w klinice ,gdzie z bólu praktycznie zemdlałam, myślę że to by było miłe z jego strony....no cóż...
Dzwoniłam też do kliniki z zapytaniem jak tam moje komóreczki się trzymają,noi te 6 ładnie się rozwija i dobrze rokują(już są 8 komórkowe
jedyna dobra informacja w dniu dzisiejszym