kwiat_lotosu
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Kwiecień 2010
- Postów
- 281
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Dziękuję Ewelino za słowa otuchy. Ja jestem z Trójmiasta. Przeszłam 8 nieudanych inseminacji i jedno in vitro w klinice INVICTA. W marcu zmieniałam klinikę na GAMETĘ, której oddział powstał w styczniu, w Gdyni. Na inseminacje skierowani zostaliśmy w związku z dramatycznie złymi wynikami mojego męża. Ja teoretycznie jestem okazem zdrowia. Przeszłam szereg badań i nic u mnie nie znaleźli, poza za wysoką prolaktyną (cały czas biorę BROMERGON na jej zbicie). Tak, czy owak inseminacje nie dały oczekiwanych efektów. Potwornie przeżyłam każdą z nieudanych prób. Potem to in vitro, w którym pokładałam wszystkie moje nadzieje. I też nic z tego. Nie mieliśmy też żadnych mrozaczków, więc całą procedurę musieliśmy zacząć od nowa. Wszystkie nasze zabiegi rozegrały się w terminie od listopada 2008 do września 2009. Sama więc widzisz w jakim to działo się tempie. Miesiąc w miesiąc bieganina po lekarzach, przyjmowanie leków. Te złudne nadzieje, ten czas oczekiwania i ciągłe przeżywanie wielkiego rozczarowania, bólu i żalu do całego świata. Koszmar. Teraz 13 maja miałam transfer dwóch zarodków i w potwornym stresie czekam na wyniki. Nawet nie chcę myśleć, że znomu nam się nie udało. Po prostu nie dam sobie rady z kolejną porażką. To byłoby już za wiele jak na moje skromne możliwości.
hej będzie ok tylko to całe leczenie nauczyło mnie że trzeba brac sprawy w swoje rece, kosztowalo mnie to dużo nerwów i pracy nad sobą i mężem, mam 38 lat więc cierpiałam patrząc jak moje i kolejne pokolenia mają dzieci, i potem druga a nawet trzecia runda, a ja nic a czas leci, ale się nie poddałam, zmieniałam kliniki, lekarzy jak coś nie pasuje to szkoda czasu trzeba zmieniać, żałuję niepotrzebnych inseminacji ale jak masz bezpłodność idiopatyczną no to masz nadzieję że może jednak, strata czasu kasy ale przynajmniej wiedziałam że w tej klinice i generalnie w niemczech in vitro robić nie będę, może jest tu kilka klinik ok ale ja napotkałam tylko na przedmiotowe traktowanie i chamstwo, in vitro robiłam w czechach w pilźnie i nie tylko dlatego że taniej, super lekarz, super pielęgniarki i pomimo 2 porażek-natura rządzi się swoimi prawami, nie czułam że to wina lekarzy, transfer miałam ok, jedyne co to podrasowałam siebie przed tym transferem oeparolem i siemieniem lnianym, jestem zła że nikt mi o tym nie powiedział, ale moje endometrium było po tym wzorcowe i takie przytulne, że jednak ktoś albo może dwa ktosie postanowiły w nim zamieszkać, także trzeba o siebie walczyć i na siebie liczyć i w siebie wierzyć i dać z siebie wszystko ale nie uważać że lekarz to cudotwórca, chociaż niektórzy mają dar od najwyższego co czyni ich lepszymi, w każdym fachu tylko 10% się nadaje i z tej małej grupy niewielu ma do tego talent i wiedzę, więc trzeba szukać a w dobie internetu jest nam 100 razy łatwiej, chociażby to forum! kwiat_lotosu trzymaj się więc i myśl pozytywnie, i odgoń wszystko co ci nie służy i drażni-ja nawet rodzinie nie powiedziałam-najważniejsza jesteś ty i twój relaks i dobre samopoczucie! a wszystko się uda i na tym forum na bank się zarazisz ciąża, ze mną tak się stało :-)