Dziewczyny, walczę bo nie przyjmuję do wiadomości, że coś może stanąć na drodze do mojego szczęścia
![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Nie mam jeszcze 30stki, ale mam cudownego mężczyznę przy boku na którego długo czekałam. Moim marzeniem była liczna rodzina i dzieci. Nie dam sobie tych marzeń odebrać...Nigdy.
A co do rodziców. Walczymy od ponad roku. Z niepłodnością, bo starania były już wcześniej. Gdy pojawił się problem, pomyślałam: "in vitro pomoże", a jak już będę w ciąży to nikogo nie będzie interesowało jaką metodą do tego doszłam....Moim rodzice mają wiele zmartwień na głowie. Tata choruje. Uznałam, że nie powiemy im nic - żeby ich nie martwić. O walce nie wie prawie nikt. Ja, mąż i dwie moje najbliższe przyjaciółki. Po ostatniej porażce, płakałam w łóżku jak dziecko dławiącj się tym co utknęło w krtani. Pamiętam, że wołałam do M że chcę tu moją mamę...
I wtedy powiedział, że po nią zadzwoni. Powiedziałam, że NIE, bo nie chce jej mówić o tym w takim stanie...Jak ochłonęliśmy uznaliśmy, że powiemy rodzicom. jednym i drugim. TO chyba czas, w którym muszę pomyśleć też o sobie i potrzebuje ich wsparcia...
Nie odpuszczę nigdy. Będę mamą.