wiem, ja też się strasznie bałam...Madzionga :* każdy ma szansę przecież
Ale strach jest. Jakiś dziwny. Tyle tylko, że mam całkiem inne nastawienie niż miesiąc temu do transferu.
Aaa i jutro mam jeszcze przeprawę z doktorkami. Będzie moc coś czuje. :/
A jak i Ciebie kochana ? Jak korpusie? I samopoczucie?
powiem Wam, że ja w ogóle nie wierzyłam w powodzenie ostatniego transferu mrozaczków...
na tyle nie wierzyłam, że przeprowadziliśmy się z mężem do obłożnie chorej babci, żeby jej pomagać... i teraz jest na maksa klops, bo ja nie mogę przy niej nic robić i mój mąż musi zapierdalać jak wariat no i mamy duży problem, bo nie wyobrażamy sobie mieszkać z babcią, jak urodzą się Maluchy, a z drugiej strony tak głupio babcię zostawiać
eh, życie jest skomplikowane...
a jeśli chodzi o samopoczucie, to jest nieźle, poza tym, że brzuch mam gigantyczny ale moja mama też była w ciąży bliźniaczej i w tak samo ją wywaliło od razu