reklama
A dobrze ... bez zmian, tylko trochę się stresuje.Natula jak sie czujesz? Dzis 5dpt
Moniusia u nas M robil jeszcze mutacje CFTR
A Ty jak?
Anika, się nie bój mała, jeszcze zdążysz przytyć :* moja koleżanka była w 7 m-cu, a nie widziałam u niej brzucha, też sie bała, że coś nie tak tym bardziej, że wymiotowała cały czas i chudła sama z siebie. Ale wszystko dobrze, mały choć mówili, że będzie mały wcale mały nie był
Natula jak sie czujesz? Dzis 5dpt
Moniusia u nas M robil jeszcze mutacje CFTR
No właśnie czytałam o tym, ale to przecież dotyczy mukowiscydozy? Przecież musiałyby być jakieś objawy gdyby to miał czy coś.. Czy się nie znam?
iga2421
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Styczeń 2016
- Postów
- 1 584
No właśnie czytałam o tym, ale to przecież dotyczy mukowiscydozy? Przecież musiałyby być jakieś objawy gdyby to miał czy coś.. Czy się nie znam?
Mój M ma CFTR. Żadnych objawów,rodzice i rodzeństwo tez. Golym okiem tego nie zobaczysz. Ale gdybym ja tez miała ta mutacje to nasze dziecko byloby chore na mukowiscydozę.
Ja od wczoraj mam ból głowy i nudności, plus bolące okropnie balony (bo balonami się już stały) chyba dzisiaj będę spać w staniku.A dobrze ... bez zmian, tylko trochę się stresuje.
A Ty jak?
A tak poza tym to spokojnie. Przy tym podejściu jakos nie przeżywam, od jakiegos czasu mam w glowie mysl "adopcja". Co mnie cieszy bo jeszcze rok temu nie chciałam nawet słyszeć tego słowa. Teraz chyba staram sie zapewnić sama siebie , ze jesli in vitro sie nie uda to nie oznacza jeszcze, ze to koniec...
Mój M ma CFTR. Żadnych objawów,rodzice i rodzeństwo tez. Golym okiem tego nie zobaczysz. Ale gdybym ja tez miała ta mutacje to nasze dziecko byloby chore na mukowiscydozę.
O. Ale widzisz, to w sumie chodzi o to żeby to zbadać, żeby dziecko nie miało mukowiscydozy, nie urodziło się bez nasieniowodów itd jak czytam, ale z samą płodnością ojca nie ma to zbyt wiele wspólnego chyba?
Nie chcę wydawać kolejnej kasy
reklama
iga2421
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Styczeń 2016
- Postów
- 1 584
Dokaldnie to samo - ja rozumiem ze daleko mieszkamy ze jestemy z nia pierwszy raz i wogole ale kur....pojechaliśmy do niej na prosbe meza bo "matka sie obrazi" dzien przed wyjazdem a właściwie w dniu wyjazdu( bo stscjonujemy zawsze u moich rodzicow 20km obok) i my samolot o 6 w sobote o 3 trseba wstac z dzieckiem, w piatek sie pakowac s nie po gościach jezdzic, jak chce niech ona przyjedzie ale nie.
Efekt taki ze zrobis jak mowisz, nachyliła sie i pieprzyła takie bzdety " co ? Biją cie rodzice prawda? Biją? I głodzą?biedns moja głodzą cie rodzice "
I nagle chwyciła mała bo myslala zr mała ja lubi( wielkie oczy i machanie nogami - z nerwow i strachu a nie ze lubi) i mała w ryk momentalnie, wkurwilam sie bo sie pyta czy mozna ! I mała zanosi sie płaczem a ts zamiast ja odlozyc to ciągnie ja i " ja musze" wyrwałam jej dziecko zamknęłam sie w drugim pokoju o zabronilam wchodzic az maz przyszedł ( wyszedł do sklepu)pojechaliśmy do domu i efekt tski ze 3h dziecko z rak zejsc nie chciało - biedna moja malutka
Ze co??? Bija? Glodza? No to przebila moja teściową ze 100 razy. Szok!
Podziel się: