reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Krok po kroczku... czyli postępy

reklama
Brawo dla wszystkich Dzieciaków, które opanowały nowe umiejętności!!!
Ty Ani przestań gadać, że Lilka z tyłu, bo ja w to nie wierzę, lub po prostu Babo, masz za wysokie wymagania względem Swojej pociechy.
A my mamy za sobą próbny "dzień" w przedszkolu....Mała była sama przez 2,5 godziny z 2 paniami i dziećmi w grupie od 0-4 lat. jak wychodziłam to zaczęła krzyczeć, więc szybko uciekłam. W domu wzięłam się za sprzątnie, ale cholera wszystko mi z rąk leciało (łącznie z odkurzaczem, który spadł ze schodów).
Kiedy wróciłam po nią pięknie bawiła się z na dworze. Jak mnie zobaczyła, to wcale nie "uczepiła się mnie", tylko podeszła, oddala swoją małpkę i poszła dalej się bawić:tak:
Pani opowiedziała mi jednak co się działo kiedy mnie nie było. Majka była wściekła. Nie płakała tylko krzyczała i wyła, a jak pani próbowała ja przytulić lub postawić na nogi, bo leżała na ziemi i próbowała zasnąć po pół godziny ryków, to mała kopała ją i biła.....Wie, że nie należy tego robić i nie robiła....:-(aż do dzisiaj. Nic nie jadła i nie piła...Ale wracać do domu nie chciała, tylko bawić się na placu zabaw.
babeczki mówiły, że dużo gadała, tylko się bidulki nawzajem nie mogli zreozumieć. Oj, ciężkie dni przed Mają...
 
Bodziaczku, płytkę dostaniesz, promis, tylko teraz to ja ją potrzymam po to aby móc sobie te fotki zrzucić na kompa jak juz będzie sprawny :tak: bo niestety, te zdjęcia też mi przepadły :-(
 
Co za wygadane towarzystwo :-D U nas też duże zmiany w tym temacie, ale największe w sprawach dorastania :rofl2:. Po powrocie z wczasów planowaliśmy wyjąć szczebelki z łóżeczka i przyzwyczajać córkę do większej "swobody". W dzień miała spać na swoim tapczaniku, a w nocy w łóżeczku (nawet kotu zamontowaliśmy małe dzrzwiczki do łązienki, żeby zamknąć kuszące miejsce jakim jest kuchnia, a gdyby Martyna postanowiła w nocy tam się przemieścić ;-)). Wczoraj zaliczyła pierwszą popołudniową drzemkę na kanapce i wtedy doszłam do wniosku, że trzeba iść za ciosem - wieczorem zasnęła na kanapce (po godzinie zabawy w uciekam z łóżeczka a wy mnie łapcie) i przespała spokojnie całą noc. Popołudniu trochę zeszło zanim zasnęła, ale się udało więc M złożył ostatecznie łóżeczko i druga noc w dużym łóżku już trwa od ponad godziny ;-). Do tej pory odpukać nie spadła, ale to nie jest wysokie łóżeczko, a poza tym obstawiliśmy ją w newralgicznych punktach miękkim lądowaniem.
Są też niewielkie postępy na polu potrzeb fizjologicznych, bo siusiu już umie nazwać - "szu szu", siada na nocnik, ale na razie tylko z pieluchą i jak się posika to łapie za pieluchę.
 
Hmm :baffled: odpiszę sobie sama ;-). Martynka w dalszym ciągu śpi na tapczaniku. Co prawda o 7 mamy pobudkę, ale w nocy nie wstaje, w dalsyzm ciągu nie spadła (puk puk). W przyszły wtorek przyjedzie do mnie siostra z siostrzeńcem na kilka dni, a potem rodzice też parę dni zostaną i w tym czasie Martyna będzie spać z nami w kojcu i wtedy zobaczymy jak minie powrót do pokoju po wszystkich wizytach. Jeśli bez problemu, to będę się mocno cieszyć, że mam taką małą-dużą córcię :rofl2:
 
Kasiu, gratuluję. ja jeszcze nie odważyłabym się na taki poważny krok, jak łóżko bez szczebelków, choć nie ukrywam, że oglądaliśmy już takowe. Majka jednak szalenie buntuje się przed nocnym zasypianiem, więc poczekam. Z tym siusianiem też wam nieźle wychodzi:tak:
U nas postęp w zostawianiu w przedszkolu i u opiekunki. Majka nie płacze i sama chętnie wchodzi do domu. Bianca (opiekunka) mówi, że Maja dużo rozumie (jestem z niej taka dumna:tak:) i zaczyna mówić po holendersku pojedyncze słowa:-) Np. kiedy zrobiła kupę, wzięła Biancę za rękę i prowadząc na gór (gdzie jest przebierana) po holendersku powiedziała : "Bianca-kupa" :) Mówi też "głaskać koty", ichniejsze a ku-ku i kilka innych. Po "naszemu" mówi normalnie, więc teraz cieszą mnie sukcesy drugiego języka:tak:
W dniu otwarcie igrzysk zrobiła kupę na nocnik, więc uczciła to na swój sposób. Ostatnio wymyśla też własne rymy i teksty piosenek-hehehe. Mamy więc ubaw. Lubi bardzo bawić się w tory przeszkód, które jej wymyślam, poznawanie smaków i zapachów oraz uwielbia rozwiązywać zadania z książek, których całe stosy zalegają na jej półkach (najchętniej kiedy są z naklejkami:tak:).
 
Polu to fajnie masz z ksiażkami.Karol najchetniej nadal je je...Choć jak ja czytam swoje to siedzi i drze swoje:sorry2::sorry2:I nawet ostatnio przyniósł zebym mu poczytała!!! Raz ale i tak jestem taka DUMNA!!!Ja ze względu na niszczycielska działalność, dotyczącą wszystkich zabawek na razie przystopwałam z kupowaniem.On chyba mechanikiem zostanie:sorry2::sorry2:
 
To dobrze, że Majka sobie radzi w przedszkolu - zawsze to mniejszy stres dla rodziców ;-). My planujemy przedszkole od przyszłego roku i fajnie się złożyło, bo od września będą dwa w okolicy - jedno państwowe, drugie prywatne. Zobaczymy jak nam pójdzie z zapisami. Ostatecznie jest jeszcze trzecie koło pracy mojego M więc też "po drodze"
A z tym sikaniem, to ciągle pod górkę. Mam nadzieję, że kiedy wreszcie wróciliśmy do domu po wszystkich rodzinnych objazadach, to nastąpi wreszcie stabilizacja i Martynie to też pomoże. Wtedy zostanie tylko smoczek :baffled:, a tu to chyba anioła cierpliwości zatrudnię :tak:. Co prawda smok tylko do spania, ale to już rytuał :baffled: - wychodzi z wanny i woła "tama" (tak nazywa się smoczek, ale skąd taki pomysł nie mam pojęcia :-)) i "niania" co w tym przypadku oznacza ręczniczek przytulanka (w innym kontekście, to oznacza Ania albo śliniak :-) już chyba pisałam, że moja córka jest bardzo "ekonomiczna" językowo)
Bodzinko - u nas z książeczkami jest tak, że Martyna przestała je drzeć, ale za to drze gazetki :baffled:, a i bardzo lubi atlas samochodowy. Jak gdzieś jedziemy, to jest podstawowa lektura mojego nawigatora :-D
 
reklama
A u nas pierwsze bunty. Nie stało się ulubionym słowem, ale tylko jak jest widownia. No i Kuba czasem lubi się popłakać jak mu się czegos odmówi. Trwa to jednak bardzo krótko, bo mnie te płacze jakoś nie wzruszają.
 
Do góry