Ja jestem zdania, że jest to jakieś ubezpieczenie.
Nawet gdyby to miało być 17 uratowanych żyć rocznie na świecie. Weźmy pod uwagę jaki to procent ludzi, który zachorowali na dane choroby i dodatkowo byli "ubezpieczeni" w pbkm. Życie jest bezcenne.
Dwa lata temu córa moich znajomych zmarła właśnie na białaczkę. Kiedy chorowała i ciągle jej stan się pogarszał byli tak zdesperowani, że chodzili do jakiś uzdrowicieli nawet... Zdecydowali się też na drugie dziecko, żeby być może od niego pobrać szpik. Niestety dziewczynka nie dożyła. Wtedy zrobiliby wszystko. Przy drugim dziecku już było oczywiste, że pbkm to jakaś szansa.
Nawet gdyby to miało być 17 uratowanych żyć rocznie na świecie. Weźmy pod uwagę jaki to procent ludzi, który zachorowali na dane choroby i dodatkowo byli "ubezpieczeni" w pbkm. Życie jest bezcenne.
Dwa lata temu córa moich znajomych zmarła właśnie na białaczkę. Kiedy chorowała i ciągle jej stan się pogarszał byli tak zdesperowani, że chodzili do jakiś uzdrowicieli nawet... Zdecydowali się też na drugie dziecko, żeby być może od niego pobrać szpik. Niestety dziewczynka nie dożyła. Wtedy zrobiliby wszystko. Przy drugim dziecku już było oczywiste, że pbkm to jakaś szansa.