Generalnie nie wyobrażam sobie, że miałabym mieć jedno dziecko, ale mam na razie druzgocące powody, żeby poczekać z kolejnym dzieckiem - marne warunki lokalowe. Chęć na drugie dziecko przychodzi mi falami - w nieparzystych cyklach jestem rygorystyczna w odkładaniu, w parzystych mniej, czasem nawet wydaje mi się, że "chcę".
Mąż mówi otwarcie, że chciałby drugiego dzidziusia, czasami znacząco mnie głaszcze po brzuchu, mimo, że wie, że ciąża jest prawie wykluczona. W nieparzystych cyklach mnie to wnerwia, w parzystych bawi
)
Ale przynajmniej na razie wiem, że lepiej jest z jednym dzieckiem. Przede mną praca magisterska do napisania, przed moim mężem też, a właściwie to od dłuższego czasu nad nim wisi konieczność spłodzenia jakiegoś wiekopomnego dzieła, na które niestety brak wolnych dób. Dopiero od niedawna zaczęłam sypiać jak człowiek (no, może nie od niedawna, ale od czerwca) i mi się to podoba, na tyle, że nie bardzo chciałabym zrezygnować z tego tak szybko.
Nie ukrywam też, że chciałabym się wreszcie zacząć realizować jakoś zawodowo, bo odkąd zaczęłam mieć problemy w ciąży to nie pracuję.