Witam Was, jestem mamą skrajnego synka, 25 tc. Synek ma 7 miesięcy urodzeniowych, prawie 4 skorygowane. W 2 miesiącu skorygowanym miał według fizjo super kontakt wzrokowy, na wizycie u neurologa która była w prawie 3 miesiącu stwierdzono bardzo skąpy kontakt wzrokowy. Od tej pory zaczęłam się temu przyglądac i fizjo tez, na fizjoterapii jest często rozkojarzony bo jest dużo kolorów, światełek zabawek, ale Panie fizjo go zabawiają to twierdzą, że się patrzy w oczy ( ale nie zawsze) czasami mam wrażenie jakby miał mnie totalnie gdzies. Też ciężko mi stwierdzić czy się patrzy na mnie czy przeze mnie, czy w oczy czy w nos. Ogólnie jest rozbiegany jego wzrok. Kręci się, rozgląda czasami zapatrzy się na jakiś punkt i chichra się do niego, najbardziej kocha światełka nie panikowałam, bo dotąd fizjo mnie uspokajała, że synek jest super rozwinięty jak na ten tydzień, ale wczoraj trafiłam na inną Panią od rehabilitacji i już była mniej zadowolona. Ćwiczę z nim w domu ale mam wrażenie, że im dłużej to męczę tym jest gorzej. I też jest tak, że podchodzę do niego tak znikąd to nie zawsze się patrzy a czasami po prostu jak szczególnie o to nie zabiegam popatrzy się ładnie w oczy.
Macie może podobne doświadczenia? Ja nie mam porównania, pierwsze dziecko więc nie wiem czy ten kontakt faktycznie musi być tak na zawołanie?
Macie może podobne doświadczenia? Ja nie mam porównania, pierwsze dziecko więc nie wiem czy ten kontakt faktycznie musi być tak na zawołanie?