Witam wszystkie mamy zatroskane chorobą swoich dzieci.
Piszę, aby podzielić się swoimi doświadczeniami w walce z mega przeziębieniem u swojego syna, który rozchorował się 6 I 2009.
Niestety przeziębienie z każdym dniem było coraz większe, okropny katar, niepozwalający oddychać i kaszel, ale nie miał gorączki. Postanowiłam wyleczyć syna domowymi sposobami i nie dopuścić do terapii antybiotykowej. Rano i popołudniu podawałam Flavamed i wieczorem własnej roboty syrop cebulowo- czosnkowo- miodowo - cytrynowy. Do picia przez cały dzień słaba herbata z cytryną lub wit. C. Po kąpieli smarowanie pulmexem-baby połączonego z olejkiem z jodły syberyjskiej (olejkiem pichtowym). I może tu zszokuje większość, ale codziennie wychodziliśmy na spacery, nawet przy minusowych temperaturach. Myślę, że to dzięki spacerom przez cały czas choroby synek pozostał w formie, był dotleniony, oczyściły mu się drogi oddechowe. Przecież chociażby tygodniowa absencja od spacerów nie przynosi nic dobrego. Dziecko jest niedotlenione, osłabione, znudzone całodniowym siedzeniem w domu, marudne, przegrzane i wyjście na powietrze po chorobie kończy się ponownym katarem czy cięższą chorobą. Też miałam dylemat - wychodzić czy nie, ale postanowiłam spróbować z tymi spacerami, większość osób, które to widziały pukały się w głowę.
Wiem, że napewno pojawią się głosy przeciwne, ale u nas to się wspaniale sprawdziło. Dodam, że dziecko nie może mieć wysokiej gorączki, aby korzystać ze spacerów. Dziś Dawidek jest prawie zdrowy ma jeszcze lekki kaszel, ale jest wesoły, pogodny. I oczywiście dziś także skorzystamy ze spaceru, choć na dworze zimno.
Jedyną rzeczą, która mnie martwiła, to że Dawidek nie chciał jeść, niestety zraził się do syropów, szczególnie właśnie do tego cebulowego bo jest on ostry w smaku i bolał go po nim brzuszek, ale ja postanowiłam zaryzykować ból brzuszka u niego w zamian za uchronienie go przed poważną chorobą. Stracił do mnie przez to zaufanie, ale mam nadzieję, że jak skończymy picie okropnych syropków, wszystko wróci do normy. Już dziś jest lepiej, zaczął znowu jeść.
Napisałam, to wszystko, bo może któraś mama skorzysta z mojego doświadczenia i uda jej się wyprowadzić z choroby swoje dziecko bez szwanku.