No właśnie i tego się bardzo obawiam, że będę musiała przechodzić to raz jeszcze, a jeśli jednak nie będzie miał tyle szczęścia co obecny szkrab ? Rozum mówi jedno, serce drugie
W pierwszej ciąży myślałam, że skoro tyle osób zachodzi w ciążę i rodzą w terminie to czemu ja nie ? Szybko los ze mnie zadrwił i w 9 tyg ciąży obumarcie płodu, łyżeczkowanie, ale pomimo strachu chciałam mieć dziecko, rok później zaszłam w ciążę, cała ciążę na zastrzykach i lekach, ale przebiegała ok aż nagle 32+2 parę godzin po wizycie u gina odeszły wody...nie wiem czy jestem na tyle silna psychicznie żeby przetrwać jeszcze raz to samo, a nie daj Boże gorzej? Synek też wszystko ok oprócz aktualnie wady wzroku, ale raczej już się z nią urodził więc wcześniactwo nie miało aż tak dużego wpływu na to...
Myślę, że dużo rzeczy zgarniamy na wcześniactwo bo tak jest "wygodnie" lekarzom czy oceniającym
prawda jest taka, że mój mąż ma dysortografie, a urodziny w terminie 10 pkt prawidłowo się rozwijający, ja za to przenoszona niedotleniona nigdy problemu z nauką nie miałam pomimo dużej wady wzroku
No właśnie tego mi bardzo brakuje, tego normalnego przeżycia porodu, wzięcia na ręce, ja dostałam małego po tygodniu nielegalnie w nocy przez starsza położną, która przebierała mu inkubator, a ja wyłam 7 dobę z rzędu, do dziś nie wiem jak go trzymałam bo to była taka istota wielkości lalki, chyba nie do końca wierzyłam, że go miałam na rękach, po 3 tyg wyszedł z inkubatora i dopiero mogłam go normalnie brać na ręce, po wyjściu wieczne kontrolę, synagis zresztą sama zapewne wiesz jak to było
Najważniejsze, że wszystkie ciążę jednak dobiegły na "bezpiecznym" etapie
) tylko to jest właśnie to, że jest jakiś powód, a u mnie jego brak i lekarz mówi, że trzeba na wszystko być gotowym no i niby wiem, że i po ciąży terminowej może urodzić się wcześniak, ale ten strach...