reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kochani Tatusiowie

A jeśli chodzi o mojego mężczyzne to wszystko zależy od której srtony sie spojrzy...
Jeżeli chodzi o moje fochy, zły nastrój, dni ze łazami w oczach to dzielnie to znosi, stara mi sie pomóc, wspiera mnie, czasem nawet jak jest juz bezradny to stara sie zrobić wszystko by poprawić mi samopoczucie....kochany jest pod tym względem...w sprzątaniu też mi pomaga, troszczy sie o mnie - w przeciwieństwie do pozostałych członków mojej rodziny....:tak:

Natomiast wogóle nie interesuje się tym kiedy należałoby zacząc robić zakupy dla maluszka, ani tym co jest potrzebne...to mnie napawa smutkiem, bo wydaje mi sie,że nie cieszy sie z maleństwa....czemu zaprzecza....mówi do brzuszka, głaszcze go i planuje to co bedzie za 5 lat :-) i tłumaczy jak to bedzie zabierał malca na mecze :-D
 
reklama
No tak, masz rację, ze to wszystko zależy, z jakiej strony patrzeć. Nie tak dawno się chwaliłam, że mąż pomaga mi we wszystkim w domu. Bo pomaga i chwała mu za to. Ale radzenie sobie z moimi emocjami wychodzi mu dużo gorzej. Ja wiem, że jestem trudnym przypadkiem:wściekła/y: :growl: , zresztą oboje mamy nieustępliwe charaktery, ale chciałabym, żeby TERAZ mnie rozumiał i trochę olewał te moje bezsensowne przecież nerwy, a tymczasem on się nakręca bardziej ode mnie. Czasem się zastanawiam, kto z nas dwojga ma huśtawki hormonalne???:szok:
Ach... i tak go kocham...
 
Fajnie piszecie o swoich mężczyznach. A mój mąż właśnie leci samolotem do mnie i do naszej Dzidzi. W końcu nasze kilkumiesięczne rozstanie (od września) zostanie zakończone. Tak więc na razie trudno mi powiedzieć jak sprawuje się mój luby, hi hi. Jak do tej pory nieźle wspierał mnie psychicznie :-). Planował co kupimy. Wymyślał imiona no i codziennie musiałam mu opowiadać jak Dzidzia się rozwija, rusza i kopie w brzusie, itp. Wyobrażał sobie (ze śmiechem) jak będziemy razem rodzić. A teraz od wtorku zaczynamy chodzić do szkoły rodzenia. A jutro jedziemy z Maleństwem na usg 4d. W końcu i Tata zobaczy Dzidzie na ekraniku.
 
to przyjemnego ogladania dzidziusia i powodzeniaze "swiezo upieczonym" przyszlym tatusiem! oczywiscie pisz jak sie sprawdza w "ciazowych" sytuacjach:-D
 
:-)Mężuś szczęśliwie doleciał i nie może się nadziwić jaki mam brzusio. Widzę, że bardzo mu się podoba. Pogadał już z Maleństwem i mówiąc szczerze nie może się od nas "odkleic". Widocznie nadal jestem dla niego sexy!!!!!;-) A Dzidzia chyba troszkę czuje się skrępowana, bo jakoś delikatniej i rzadziej kopie i wierci się.
Jeszcze dziś czeka nas usg.
 
karolina77 fajnie,że już mozesz cieszyć się mężem...mam nadzieje,że usg też bedzie mu sie podobało, tak jak twój brzusio...:-)
Mój mąż jak poszedł ze mną ostatnio na usg (to była pierwsza wspólna wizyta, bo wcześniej nic nie mówił,ze chciałby też iść, a ja jakoś nie spytałam)to teraz jak dowiedział się,że kolejne mam 11 grudnia,to już sie nie może doczekać i chwali się wszystkim,ze kolejne badanie "mamy" jużw poniedziłek....A nigdy tak tego nie przezywał i to "ja" miałam badania...jestem z niego bardzo dumna, zaczyna chyba zdawać sobie sprawę,ze to juz wkrótce i czas by poznać naszego malca...:tak:
 
Fajnie MYSIA ze Twoj maz tak sie angazuje...
Ja mojego tez znow musze pochwalic: znow wrocil z pracy z pelna siatka zakupow dla Malutkiej, a mianowicie z czterema (!) kurteczkami na zime (rozowa, pomaranczowa, zielona i brazowa), bluza bialo-zielona, szlafroczkiem turkusowych (choc mu powiedzialam wczesniej ze w sumie Dzidzia nie potrzebuje, ale sie uparl) i z dwoma kompletami rozowych i niebieskich malych wieszaczkow na te ubranka...siedze teraz, je ogladam i placze sobie ze wzruszenia....:eek: :-( :tak:
 
susumali, pozazdroscic. az nie moge uwierzyc w takie zaangazowanie w zakupy i to ciuszkow!! moj maz ogranicza sie do slow: "ladne, kupujemy!" jak ja cos zaproponuje;-)

a tak powaznie to tak jak przewidzialam z mojego chwalenia nic dobrego nie wyniknelo. wczoraj po powrocie od fryzjera zamiast obiecanego goracego obiadu na stole zastalam mojego meza z kolegami przy stole w stanie znacznie ostrzejszym niz wskazujacy na spozycie:baffled: wscieklam sie jak nie wiem bo pedzilam na leb na szyje zebysmy razem zjedli obiad a tu tylko obrane ziemniaki nak kuchence, kiszona kapusta i nieobrana marchewka na blacie i ryba w zamrazalniku:wściekła/y:

a dzis od rana skowroneczek, posprzatal mieszkanie, zrobilmi goroce kakao i chalke z konfitura wisniowa i teraz myje okna:baffled:
a moja zlosc moze minela ale rozczarowanie mnie nie opuszcza:baffled:
 
reklama
Heheheh.. mój jak coś nabroi to na drugi dzień też jest jak do rany przyłóż :-D :-D :-D :tak:
Szkoda tylko, że to trwa zazwyczaj tylko jeden dzień :cool2:
 
Do góry