Witam,
Ja w styczniu tego roku rodziłam na Czarnowie. Mieliśmy poród rodzinny. Warunkiem było ukończenie szkoły rodzenia - koszt 250 zł. Warto było. Bardzo dobrze wspominam taki poród rodzinny, mąż był ze mną do samego końca. Szkoda tylko, że nie powiedzieliśmy na początku porodu, że mąż chce przeciąć pępowinę i nikt nam tego nie zaproponował. Ale jak się powie o tym wcześniej to jest taka możliwość. Opieka położnych jest tam super, lekarze od noworodków też byli fajni i od kobietek też (są oczywiście wyjątki). Ja chodziłam całą ciążę do dr Niziurskiego (prywatnie), który pracuje w tym szpitalu. Ale i tak go przy porodzie nie było, bo ja rodziłam popołudniu a on jak nie ma dyżuru to pracuje tylko do godz.13-14. Przy następnej ciąży to chyba nie będę chodziła do żadnego lekarza prywatnie bo to nie ma sensu (jeśli ciąża nie jest zagrożona i jest wszystko ok). W przychodni przyszpitalnej na Artwińskiego przyjmują ginekolodzy (na NFZ) ze szpitala na Czarnowie, więc można jak coś to tam chodzić. Oni i tak później poznają swoje pacjentki jak się rodzi. Więć po co wydawać prywatnie kasę.
Natomiast odradzam szpital na prostej. Moja koleżanka w 2008 r tam rodziła. Okazało się, że dziecku tętno zanika i powiedzieli, że szybko cesarka. Położna powiedziała jej żeby nie parła. Ale ona im mówiła, że już za późno na cesarkę bo rodzi. Zawieźli ją na salę operacyjną i już chcieli podawać znieczulenie ogólne, ale ona zaczęła krzyczeć, że rodzi. Więc położna zajrzała po kołdrę i faktycznie, było już widać główkę. Szybko z powrotem wieźli ja na salę porodową. Biedna mało co nie urodziła na korytarzu.