reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kiedy ojciec dziecka nie interesuje się jego życiem. Jak sobie z tym radzicie?

vieblonde

Początkująca w BB
Dołączył(a)
5 Czerwiec 2019
Postów
25
Już bardzo dawno rozstałam się z ojcem moich córek ze względu na jego alkoholizm. Na początku odwiedzał je i coraz dawał im to jakiś drobiazg to jakieś słodycz. A teraz zupełnie nic, nie dzwoni do nich, nie odwiedza a tym bardziej przestał płacić alimenty. Z tego co mi wiadomo założył już nową rodzinę. Jak przechodzą to Wasze dzieci? Moje obydwie przechodzą to inaczej. Starsza jest strasznie zamknięta w sobie i nie okazuje w ogóle uczuć względem całej sytuacji. A młodsza zaczęła właśnie swój bunt okazywać, Przestała się słuchać, w przedszkolu nie reuguje na polecenia swojej pani. Macie w tym doświadczenie? Jak poradzić sobie w tej sytuacji? Najbardziej szkoda mi córek bo one to przeżywają choć nawet o nim nie wspominają wiem że mają do niego żal.
 
reklama
Rozwiązanie
no niestety każdy przypadek jest inny, aczkolwiek podobny. nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. grunt to postawić sie na miejscu drugiej osoby i postarać się ją zrozumieć
Trzeba go angażować jak najwięcej A nie wszystko robić samodzielnieCzęsto jest to nasza wina
Właśnie, jak mam go angażować jak on nawet do nich nie dzwoni? Ja nie będę mu się wpraszac w życie i przypominać że dzieci ma bo to jest jego obowiązek. Ma nową rodzinę więc reszta jego raczej guzik obchodzi. Jeśli ktoś nie chce siłą go do własnych dzieci nie będę ciągnąć. Bynajmniej ja nie chciałabym żeby ktoś ingerował w moje życie z przymusu.
 
reklama
W jakim sensie, nasza wina? Ile razy można mówić, że dziecko tęskni, że ma urodziny, ile razy można prosić żeby przyjechał? Do czego mam angażować człowieka, który się wypiął na dziecko i ma w nosie jego wszystkie potrzeby?
Dokładnie! Do dzieci nawet nie zadzwoni nie zapyta czy w ogóle żyją czy cos się stało.
No nic kompletnie. Prawie 40 letni facet a nie wie że o swoje dziecko trzeba dbać...
 
Mi też czasami jest ciężko, też się czasami gubię ale nie oznacza to, że uciekam i zostawiam swoje dzieci. Dla mnie nie ma wytłumaczenia na takie zachowanie.
Ojciec moich dzieci wyszedł po przysłowiowe bułki do sklepu i więcej się nie pokazał. Nic kompletnie nie wskazywalo na to, że tak się stanie.
Jak moje dzieci sobie z tym radzą? Na chwilę obecną chyba lepiej ode mnie. Może są jeszcze za małe, żeby ogarnąć do końca co się stało. A czemu napisałam, że lepiej ode mnie? Dlatego, bo boję się, że to jak potraktowal je ojciec wpłynie na nie w przyszłości.
Właśnie. Ja właśnie patrzę jedynie potrzeb dzieci. Jest mi również ciężko, zwłaszcza że dzieci chodza do zerówki i przedszkola. Często chorują, często trzeba chodzić na przedstawienia itd. Ale mimo to cieszę się że mogą na mnie w zupełności polegać. Ja nie mam zamiaru sobie układać życia póki ich nie odchowam, bo chcę aby w każdym momencie były dla mnie najważniejsze. To właśnie jakby takie poświęcenie ale jest warte choćby uśmiechu dziecka.
 
Wiecie co mnie przeraża? Że albo nasze wybory sa takie niecelne jeśli chodzi o partnerów albo ludzie się zmieniają i to na gorsze najczęściej.
Żeby każdy wiedział jaki jest człowiek naprawdę zanim się z nim zwiąże nikt by raczej w to nie wchodził. Rozumiem że kto nie był w takiej sytuacji tego nie zrozumie.
 
Czasami nieświadomie powielamy wybory naszych przodków typu, matki, babki itd...idziemy w schematy, koleżanka kiedyś mi powiedziała, że zdarza się tak, że kobieta wybierze jakiś typ i potem nawet jeśli chce zmienić to wchodzi w związek z podobnym facetem
Żeby każdy wiedział jaki jest człowiek naprawdę zanim się z nim zwiąże nikt by raczej w to nie wchodził. Rozumiem że kto nie był w takiej sytuacji tego nie zrozumie.
 
Hej, może wypowiem się jako ojciec 😉 Ponad rok temu rozstałem się z partnerką, rozstanie to nie oznaczało i dalej nie oznacza dla mnie rozstania z dzieckiem. Byłem przy małej od momentu jej narodzin i nie zamierzam rezygnować z ojcostwa. Co do samego rozstania mała o dziwo dobrze to przyjęła, chociaż czasem widać po jej zachowaniu że się buntuje, a najbardziej chciałaby żeby mama i tata byli przy niej razem. Zawsze staram się szczerze rozmawiać z małą, umawiając się z nią dotrzymywać dotrzymywać słowa, na ile to możliwe pracuję nad trzymaniem się schematów ponieważ dziecko wtedy czuje się najbardziej komfortowo. Nigdy ale to prze NIGDY nie wypowiadam się negatywnie na temat jej mamy, nawet w sytuacjach gdy mała mówi mi negatywnie o swojej mamie wtedy albo mówię że nieładnie tak mówić bo sama by nie chciała żeby o niej tak ktoś mówił, a jeżeli dotyczy to zachowań byłej proszę żeby porozmawiała o tym z mamą gdy będzie mogła na spokojnie. Z mojej perspektywy wstyd mi za zachowanie facetów, którzy olewają swoje dzieci. Można to tłumaczyć poznaniem nowej kobiety. Każde z nas chciałoby mieć kogoś obok. Ułożyć sobie życie na nowo, odciąć się od przeszłości która okazała się niewypałem. Z autopsji powiem,że poznałem ekstra dziewczynę super nam się rozmawiało, ale gdy usłyszałem od niej iż będąc z dzieckiem przepadam jak kamień w wodę, albo jestem zbyt mało asertywny bo nigdy nie odmawiam byłej kiedy chce żebym zajął się małą to kopnąłem w doopę. No trudno moje dziecko też mnie potrzebuje, a ja nie mogę czuć się rozdarty między panną a małą. Inny przypadek to rozwój kariery zawodowej, wtedy facet spędza więcej czasu w pracy tłumacząc sobie, że to dla dzieci. Nie chcę tym postem tłumaczyć facetów. Natomiast uważam że nam też czasem bywa trudno, czasem możemy się pogubić w życiu, ale ojcami zostajemy do końca życia i nie da się tego wykasować z naszej głowy.
Szkoda, że nie dla każdego ojca dziecko jest najważniejsze. Jestem właśnie dzieckiem z takiego związku, gdzie ojciec odszedł gdy miałam niecałe 2 lata. Nie interesował się mną do momentu aż skończyłam 13 lat. Nigdy nie płacił alimentów, przez co ma straszne długi w państwie. Również byłam zamknięta w sobie, nigdy nie pokazywalam co czuje. Gdy skończyłam 18 lat poprosił mnie o zrzeczenie się alimentów co skutkowało usunięciem mu długów wobec mnie. Zgodziłam się, myślałam, że mogę zaufać. Z racji, że nie skończyłam edukacji, powiedział że będzie mi płacić alimenty, tak było przez dwa miesiące. Potem cisza. Ma swoją rodzinę już od 10 lat i widać gołym okiem że tylko oni się dla niego liczą. Teraz jestem już dorosła, od roku się do mnie nie odzywa. Zrozumiałam jaki jest naprawdę. Być może było to chamskie zachowanie z mojej strony, ale poszłam do komornika aktywować dług. Niestety okazało się, że wszystko co dla mnie "robił" było tylko sposobem na pozbycie się długów, poza tym ma mnie głęboko w czterech literach. Teraz sama jestem w ciąży, już w końcówce. Mam wspaniałego partnera i nie wyobrażam sobie, aby nasze dziecko też musiało wychowywać się w niepełnej rodzinie. To strasznie przykre doświadczenie...
 
Ech i właśnie jak to jest, że dzieci z jednego związku się "kocha" i o nie dba a z drugiego olewa i traktuje jakby ich nie było? Dla mnie, jako matki jest to, nie do ogarnięcia. Może za głupia jestem, żeby to pojąć :-(
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny podziwiam Was i trzymam za Was mocno kciuki! Los czasami bywa okrutny i zostajemy same na polu bitwy, a dobrze wiemy, że wychowywanie dzieci to ciężki kawałek chleba. Bądźcie silne i dzielne, tego Wam życzę :) Pamiętajcie też że nie jesteście same - macie przyjaciół i rodzinę ;)
 
reklama
no niestety każdy przypadek jest inny, aczkolwiek podobny. nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. grunt to postawić sie na miejscu drugiej osoby i postarać się ją zrozumieć
 
Rozwiązanie
Do góry