Mhm.... to moze opowiem Wam, co ja robilam :-)
Najpierw po przytulanku powiedzialam, ze pewnie bedzie owocne, bo dobra pora byla :-) (to byl pierwszy raz, kiedy bylo takie calkiem na luzie przytulanko, bo doszlam do wniosku, ze jestem gotowa)
Potem jakies 8 dni pozniej marudzilam, ze cos mnie kluje w macicy, wiec pewnie potomek sie "wgryza".
No, ale to bylo takie gdybanie i pewnie nie bral tego na serio.
Test bez wczeniejszych zapowiedzi zrobilam dzien przed spodziewana @. (ale jeszcze przed wyjsciem do pracy moj chlop odczynial "czary" nad brzuszkiem, zeby byla fasolka... teraz nadal czasami czaruje. To taka moze glupia, ale sympatyczna i jak widac na naszym przykladzie owocna magia)
Najpierw wydawalo mi sie, ze nic tam nie ma , ale za chilke pojawilo sie cos takiego slicznego, rozowego :-)
Wiec pedem za tel. i dzwonie do drugiej polowki upewnic sie, gdzie jest i zeby byl w tym samym miejscu za godzinke:-)
Wtedy lup w samochod (myslalam, ze z wrazenia pozabijam wszystkich na drodze) i do hipermarketu.
Najpierw do apteki po drugi test, potem do sklepu po buciki...
No i znow w samochod i wariacka jazda do przyszlego tatusia....
Dotarlam do niego i tylko glupkowato sie i usmiecham i kaze isc po cos do picia (chcialam najpier zrobic drugi test, bo jakas za blada ta pierwsza kreseczka byla)...
Pije, pije.... czekam, zeby sie nazbieralo sikanko na nowy tescik:-)
Lece do jakiegos obskurnego kibelka, ciemno i paskudnie.... a ja robie najwazniejsze "doswiadczenia" w zyciu.
I momentalnie znow dwie kreseczki.... Ale tym razem takie, ze ho, ho....
Wiec gacie na tylek i pedem do drugiej polowki... a ona akurat rozmawia z klientami.
Wiec mowie, ze przepraszam bardzo, ale mam wazna i pilna sprawe....
I wtedy ze lzami w oczach mowie, ze bedzie dzidzia :-)
Ale byl w szoku.
No i jak ju skonczyl z klientami, to dalam mu paczuszke z bucikami i dwoma testami.
Teraz on usmiechal sie glupkowato i od razu chcial wszystkim obecnym wypaplac.
Ale nie pozwolilam.
Dopiero teraz, jak juz uslyszalam bijace serducho po malu paplamy roznym osobom:-)
Czekam jeszcze tylko na oznajmienie wiesci przyszlym tesciom....
Mieszkaja daleko, bardzo chcieli wnuczeta (namawiali na czworaczki)... Chcemy im powiedziec nie przez tel., tym bardziej, ze maja teraz 35-ta rocznice slubu. Bedzie prezent, jak znalazl :-)
No.... ale sie rozpisalam :-)
Zycze Wam wszystkim, zebyscie juz wkrotce mogly przezywac te emocje i z gula w gardle oznajmiac przyszlym tatusiom, co sie swieci.