reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kangurowanie. Czym jest i jak buduje więź z dzieckiem?

aniaslu

red. nacz. babyboom.pl, psycholog, admin
Członek załogi
Dołączył(a)
14 Czerwiec 2004
Postów
3 746
Miasto
Warszawa
Czym jest kangurowanie? Mówiąc wprost to przytulanie. I chociaż może ci się kojarzyć głównie z wcześniakami, to jest to metoda rekomendowana dla wszystkich noworodków. Wiedz, że masz prawo kangurować po porodzie!

No właśnie, czy kangurowałaś po porodzie? Czy ktoś ci o tym w ogóle powiedział i pokazał, jak to robić? Daj znać!

Ponieważ nasza rozmowa jest długa, to pamiętaj, że YT daje możliwość przyspieszenia filmu :)

Z mojej rozmowy z doktor Moniką Jodłowską dowiesz się:
  • Skąd się wzięło kangurowanie?
  • W jaki sposób wpływa na maluszka?
  • Jak kangurowanie wspiera mamę w połogu?
  • Dlaczego kangurowanie jest również rolą dla taty?
  • Dlaczego to również doskonały sposób na budowanie więzi ze starszymi dziećmi?
Monika Jodłowska jest mamą, doświadczoną położną, dr nauk medycznych oraz certyfikowaną doradczynią laktacyjną i ekspertką Medbest. Zwolenniczką rodzicielstwa bliskości.

Jeśli jesteś z Warszawy i okolic możesz zapisać się na warsztaty Rodzice Kangury dla kobiet w ciąży.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Rodząc córkę jak i syna miałam właśnie pytanie czy chce wziasc je zaraz po porodzie jeszcze na sali porodowej i przytulić. Córka leżała na mnie na początku chyba z 20 minut a syna niestety nie miałam siły trzymać na sobie po porodzie. :(
 
Syna urodziłam 9lat temu w 37tc. Nie obyło się bez problemów zdrowotnych, w związku z tym przychodziła do nas fizjoterapeutka. Zaproponowała kangurowanie, jednak wówczas mówiono tylko o okresie noworodkowym czyli pierwsze 28dni po porodzie. Dla mnie było to niesamowite uczucie, macica delikatnie się obkurczała, a moje wciąż wysokie ciśnienie spadło do idealnego poziomu, gdy trzymałam synka na piersi. Mniej komfortowy był niekontrolowany wypływ mleka. Niestety dość szybko było nam gorąco i młody zaczynał płakać. W domu kontynuowałam kangurowanie, ale już nie w kontakcie skóra do skóry. W szpitalu fizjoterapeutka mówiła, że kangurowanie wpływa pozytywnie na rozwój połączeń nerwowych w mózgu dziecka, po wylewach miało to dla nas ogromne znaczenie. Nie zgodzę się jednak z opinią jakoby kangurowanie chronił przed depresją poporodową, mnie ona dotknęła. Ponadto moje dziecko nie miało też odruchu szukania piersi.
Tak sobie myślę, że kangurowanie jest bardzo intuicyjnym zachowaniem. Pamiętam jak 26lat temu moja ciocia trzymała w ten sposób mojego kuzyna. Często tak razem zasypiali, ona w fotelu a on na jej piersi. Nie wiedziałam, że teraz zaleca się kangurowanie każdego, nawet zdrowego maluszka. Według mnie warto korzystać z tej możliwości, działa niezwykle kojąco.
 
@Duch ojej, dlaczego nie miałaś siły? U mnie po pierwszym porodzie kangurował mąż, bo po cesarce byłam dosyć nieprzytomna przez kilka godzin. Zresztą wtedy nikt nie mówił o kangurowaniu, on to robił intuicyjnie :)

@Madlein przykro mi, że dopadła cię depresja poporodowa. Kangurowanie po prostu zmniejsza ryzyko jej wystąpienia, co nie znaczy, że daje 100% ochronę. No i sa dzieci, które bardziej lub mniej lubią przytulanie :)
 
Oczywiście, to było mocno zaakcentowane w filmie.
Tak samo masaże. W przypadku mojego dziecka nieraz kończyły się jeszcze większym krzykiem. Dopiero po wielu latach zaakceptowałam fakt, że zmysły oszukują moje dziecko i taki dotyk, szczególnie bez jego zgody może być dla niego nawet bolesny.
 
U nas był to sposób na uspokojenie zarówno siebie i dziecka. Okres pierwszego roku po porodzie był dla mnie bardzo ciężki, ponieważ przechodziłam depresję poporodową. Nie potrafiłam pokochać własnego dziecka, którego tak bardzo pragnęłam. Poprzez kangurowanie starałam się stworzyć więź z dzieckiem. Niestety nic nie pomagało. Miłość przyszła sama, po roku. Żal mi tego straconego czasu.
 
@Joanna198500 poradziłaś już sobie z depresją? Mam nadzieję, że tak. Przykre jak wiele z nas ona dotyka :( Czasami jeśli czegoś pragniemy i to się ziszcza, pojawia się podświadomy lęk przed utratą. Dobrze, że miłość przyszła i skup się na tym, co dzięki niej zyskałaś, bo przeszłości nie zmienisz, ale masz ogromny wpływ na to co teraz i w przyszłości. Uściski
 
Mój pierwszy poród, po 18h skończył się cesarką. Byłam już tak wymeczona, że nie wiedziałam co się dzieje, co powinno się dziać, co mogłoby się dziać, gdybym wcześniej poczytala choc jeden artykuł o przebiegu cc. A ja pierworodka optymistka poszłam i myślałam, że urodze i dostanę dziecko na piersi. Nie dostałam. Pokazali mi synka, nie wiedzialam nawet co mam zrobić, nie wiedziałam, że można kangurowac. Nikt mi ani mężowi czekającemu pół dnia na swoje pierwsze dziecko, nie powiedział, że tata może wziąć do siebie dzidziusia. Jak już się ogarnęłam i któryś raz wracałam do przebiegu porodu, to miałam do siebie ogromny żal, że nie dałam rady sn, że moj synek nie przypelzal do cycusia, że nie czuł mamy ciepelka. Strasznie, ogromnie mi żal do teraz. Akcje porodowa na szczęście z grubsza poczul.
Przed drugim dzieckiem, kiedy okazało się, że będzie drugie cc (mimo, że początkowo lekarz moiwl, że będę mogła próbować sn) byłam już gotowa i idąc na salę operacyjna powiedziałam, że tata będzie kangurowal.
Wszystko się udało. Choć nadal pozostaje żal, dlaczego w innych szpitalach dają kobiecie dziecko na piersi po cc, a u nas nie dawali. Jestem ogromnie sentymentalna, a w tym miejscu mam mega pustkę. Ale trzeba żyć dalej, bo gorsze rzeczy spotykają ludzi.
 
reklama
@vivid , ale byłaś po cesarce w dobrym stanie? Jeśli tak, to w sumie powinni ci dać maluszka
Wiesz, po pierwszej to niewiele pamiętam, byłam naprawdę wymeczona, ale druga planowana, wszystko szło ok. Smutne to, bo przecież nikomu by się nic nie stało, gdyby pobyl przy mnie, zaasekurowal, chociaż parę minut. Chyba, że to byłoby jakieś zachwianie maszyny wydobywającej dzieci z brzuchów...
 
Do góry