reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kącik małego smakosza

Oliwia zjada obiad dwudaniowy w żłobku i jak wraca jest głodna więc zawsze jakieś jedno danie mam dla niej.
Gotuję tylko dla niej, a weekendy zjada obiad dwudaniowy z nami.
Słoiki w wyjątkowych okolicznościach, jak nic nie mam przygotowane tak jak np. dziś.
 
reklama
u nas obiad też tylko jednodaniowy, Ada je dokładnie to co my. Staram się gotować codziennie choć bardzo mie się nie chce bo moi panowie to takie monotonne jedzenie bu jedli: kotlety, pomidorowa, bitki, żurek, kotlety, pomidorowa....itd... Więc jak gotuję coś co im nie pasi to są głupie miny i mi się odechciewa Sloiczki już dawno poszły w odstawkę.

U mnie jest baaardzo podobnie. ciągle to samo... A jak chcę coś innego zrobic,to mają kwaśne miny:baffled:.

Franek wczoraj zjadł słonego matjasa i baaardzo mu smakował:tak:. Zresztą,ciężko mi powiedzieć,czego mój synuś nie lubi;-).

I chyba pożegnamy się z butelką:tak:. Franek do niej nie tęskni(już od kilku miesięcy je mleko z kaszką z butli tylko 2 razy dziennie),a dzisiaj rano zauważyłam,że chce...to,co jest w tej butelce,więc zapodałam mu mleko z kaszą w niekapku. I zacznę robić normalne śniadanie
 
Małami u mnie z kiełbasą podobnie.
Jak idziemy koło naszego ulubionego sklepu mięsnego Adzia od razu skręca do niego i pokazuje na kiełbasę i Pani już wie którą, kroi jej szybko kawałek, waży i podaje migusiem bo jak jest za wolno to jest awantura...:-D
I dziecko idzie zadowolone z pętem kiełbachy i zajada...:crazy:

A i jeszcze chciałam napisać, że słyszałam gdzieś w telewizji rady jakiejś tam specjalistki w dziedzinie żywienia dzieci i powiedziała, że dziecku nawet jeśli czegoś nie lubi, dobrze jest to coś podawać nawet do jedenastu razy, oczywiście w odstępach kilkudniowych i dziecko powinno to w końcu polubić. Wiem, że to jedenaście razy brzmi idiotycznie ale tak właśnie powiedziała...//

no i u nas to trochę działa, bo jak młoda nie lubiła np. klusek lanych to po trzech czy czterech nieudanyc próbach Adźka zakochała się w kluseczkach i wręcz tańczy jak usłyszy, że będą...
 
Ostatnia edycja:
Asik dzięki za radę. Ja staram właśnie podawać co jakiś czas tego co Pudzianek nie lubi, bo nie chciałabym, żeby był wybredny jak ja :baffled:
 
Ja na szczęście gotować nie muszę, ale jak już gotuję to mój mąż zje wszystko i nie grymasi nigdy.
to tak jak i mój ;-)
o podawaniu "N" razy (w odstępach czasu of kors) jedzenia, którego dziecko nie lubi, też już gdzieś kiedyś słyszałam/ czytałam i wiem po Alicji, że się sprawdza, aczkolwiek nie ze wszystkimi potrawami :laugh2::rofl2:
 
no to z tym podawaniem ileś razy u nas nie działa ani w przypadku polubienia żółtego sera, ani białego serca, ani naleśników, ani omletów. moje dziecko to ewidentny mięso i warzywozjadacz. o przepraszam. parówek nie lubi tych z szynki
 
Mamaagusi, nasza też żółtego sera nie chciała, ale jak była moja mama i jadła kanapkę z serem i ketchupem, to Hania jej podjadała. Wczoraj zrobiłam jej taką na kolację i zjadła :)
 
reklama
Do góry