reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Jest mi teraz bardzo smutno

Napewno to tylko blad w badaniu i wszystko bedzie dobrze !!!a dzidszi nic nie jest zlego ;D ale idz jeszcze raz na badania i zapytaj sie dokladnie wczesniej jak sie masz do tych badan przygotowac(czego np. nie jesc bo to tez moze wplynac na wynik) NIEMARTW SIE BEDZIE DOBRZE !!!

A co do kotkow to martwimy sie bo jak byly jeszcze 4 a zmarl moj tata to z dwoma mialysmy straszny problem bo zaczely umierac z tesknoty znaczy tez przestaly jesc i pic i ciagle na taty rzeczach lezaly a Rozia (jego ulubienica)z zalu tak sie zaczela po brzuszku lizac tak jak tato ja zawsze glaskal ze w tym miejscu caly lysy brzuch miala. ale jakos im przeszlo po tym jak moj tomek mieszkal u nas przez kilka tygodni i sie nia opiekowal. ale do dzis(3lata po)moja mama nie moze przelozyc tatowych ubran w inne miejsce(z dolnego pawlacza) bo jest straszny mialk jak sie Rozia kapnie, a jak je raz przeniosla to nam pol szafy wydrapala i w nocy wszystkie rzezczy na miejsce do pawlacza w pyszczku przeniosla.
Ale mam nadzieje ze one w swoim jezyku sie porzegnaly bo wiedzialy ze jest chory.
 
reklama
Współczuję Kallusiu - sama mam 2 koty i nie wyobrażam sobie życia bez nich. W ubiegłe wakacje mój rudzielec spadł mi z balkonu i nie było go 2 tygodnie. To były dla mnie 2 tygodnie wycięte z życiorysu. Od tamtej pory zawsze mu zakładam smycz jak wychodzi na balkon, gdyby teraz to się wydarzyło nie wiem jak bym to zniosła i na pewno źle odbiłoby się na maluszku. Pozdrawiam - asia
 
Kallusiu wspolczuje Tobie kochana. Rozumiem jak sie czujesz, ja w kwietniu mialam podobna sytuacje z moim bokserkiem Sabusia, miala raka i przezuty na inne ograny, meczyla sie i jedynym wyjsciem bylo ja uspic. Strasznie to przezylam bo nawet nie moglam sie z nia porzegnac, a ostatni raz widzialam ja na poczatku stycznia. Plakalam caly weekend, a przez placz mialam silne wymioty, naszczescie nie zaszkodzilo to malenstwu.
Natomiast teraz jest problem w moim domku z kotem, mam ich 4, i jeden po kastracji w ubieglym roku w lutym bardzo nam choruje, a lekarze non stop testuja wszystko na nim. Nic nie pomaga,a kot nadal chory. A weterynarz nie powie o uspieniu tutaj tylko non stop cos nowego bedzie szukal co moze mu pomuc. My juz podjelismy decyzje ze go uspimy, bo meczy sie bardzo a kuchnia i pokoj goscinny sa brudne odjego krwi. Dlatego trezba mu pomuc i skrucic cierpienie.
Takie decyzje sa ciezkie i zawsze je przebolewamy, ale jakby tez inaczej moglo byc skoro kochamy te nasze zwierzatka.
3-maj sie kochana. Masz tu u nas wsparcie :-*
 
Kallusia wiem co czujesz :( ... ja w zeszlym roku musialam podjac taka samą decyzję ... moja miala raka nerek :( ... pocieszajmy sie tym , ze napewno sie juz nie mecza ... buziaki :-*
 
No i prosze sama prubowalam pocieszac a teraz sama potrzebuje tego. Pisalam ze mamy zamiar kota uspic ale nie ssadzilam ze to juz dzis bedzie trzeba zrobic. Gdy moj wrucil do domu z pracy to kotki jak w zegarku przychodza na obiad. I Bizi wrucil ale z otwarta rana za uchem, drapal sie a krew pryskala wszedzie. Do tej pory to nie wygladalo tak tragicznie. wiec decyzja zapadla natychmiastowo ze nie ma co kota pozostawiac w tym dramacie i o 20:45 ma eutanazje. I chociaz wiem ze to dla jego dobra, a moze i dla mego i malenstwa bo moze to jakas bakteria co by mogla nam zaszkodzic. Jednak trudno pogodzic sie ze strata.
 
Kallusia i Paulinko bardzo dobrze też Was rozumie. Ja 4 lata temu musiałam uspic papuge bo miala bardzo rzadką chorobe i bardzo się męczyła. Podjęłam decyzję ze trzeba mu (bo to był samiec) było ulzyc w cierpieniu, ale bardzo to przeżylam. Płakałam chyba ze 3 dni. Też sobie obiecałam że juz nigdy nie będę miala zadnego zwierzątka, bo tak strasznie boli jak cos się z nimi dzieje. Niestety mój mąż jak go poznałam miał psa i nadal ten kochany drań jest z nami; własciwie teraz to ze mną, bo mąż wyjechał.
Cały czas załatwiam sprawy związane z wyjazdem z psem do Anglii. Oj mówie Wam bardzo opornie to wszystko idzie, ale tu nie miejscu na pisanie o tym.
Trzymajcie się dziewczyny.
 
No i po wszystkim, wlasnie troszke sie uspokoilam :-[
Myslalam ze kot pozostanie w klinice ale jednak moj Emilek przywiozl go zawinetego w recznik do domu. Teraz kopie po ciemku gleboka dziure i pochowa go w tyle ogrodu. Nie sadzilam ze to tak bede przezywac. Chyba lepiej by bylo jakbym nie widziala tego martwego kota, a tak jakos jak mnie ruszylo to az sie trzeslam w placzu.
Mala_Mi - fajnie ze psiunia jest z Toba, masz do kogo sie przytulac w oczekiwaniu na meza, wiem ze to malo ale zawsze cieplutko i milo.
 
reklama
reklama
Do góry