Zdarza sie, ze daja dziecku mleko lyzeczka, co jest, moim zdaniem, bzdura, sama widzialam jak moja bratoawa byla po cc. Dziecko sie meczylo bo pielegniarki wierzyly, ze kobieta zmieni zdanie i jednak bedzie karmic piersia, mimo, ze od poczatku informowala, ze chce dzieko karmic mlekiem modyfikowamym..
Nie dosc ze byla padnieta po cc to jeszcze stres, lzy i zmartwienie najblizszych o jej kondycje psychiczna.
Terror cyckowy nie skonczy sie w polskich szpitalach CHYBA (?) nigdy.
Bywa ale niestety nie tylko w Polsce prawie ze zmuszaja do cyckowania.
W UK jest to samo. Polozne czy srodowiskowe nie moga opowiadac o modyfikowanym mleku i mowic ze jest ono dobre.
Kolezanka chciala karmic piersia ale w szpitalu jakos nic nie miala (czy byly to inne powody tego juz nie wiem ?) ale chodzi mi o to ze polozne czekaly dlugo by ona zaczela karmic choc prosila o modyfikowane. Po 2 dobie malemu opadla waga (bo nie jadl) to wkoncu daly mleko.
Ja karmilam piersia do 4,5 mies. Ogolnie to nigdy nie chcialam karmic bo moim problemem bylo nie estetyka tylko bol piersi przy kazdym dotyku i uczucie dyskomfortu , dlatego tez moj G mial zawsze zakaz ich dotykac bo mnie to denerwowalo.
Po porodzie jakos maly sam sie przystawil (przy kontakcie skora do skory). Bylo to dosc zadziwiajace bo jestem po cc i zaraz na sali pozabiegowej maly juz ssal.
Mleko bardzo powoli przychodzilo , choc z poczatku tak czy tak jest siara.
Naszczescie mialam polozna ktora chodzila i wszystkie mamy uczyla jak przykladac do piersi, wiec jakie kolwiek bole czy inne sprawy mnie ominely.
Maly super ciagnal, tylko ze ja bylam zmeczona. Przy cycu, co chwilka, i jak pil to potem jak sie napil to spal przez godzine czy dwie z cycem w buzi a ja oczywiscie juz cala zdretwiala. Probowalam wyciagac nie postrzezenie ale kicha, budzil sie i trzeba bylo znowu cyckowac.
Wiec cale dnie siedzialam na kanapie z cycem na zewnatrz musialam a maly na poduszce, potem on spal z cycem w buzi a ja przysypialam na siedzaco. Dla mnie zycie zaczynalo sie dopiero jak moj M wrocil z pracy o 16:00 moglam wstac na chwilke by sie umyc-zjesc-przebrac czy cos wypic i tak przez 3 mies. Na 24 godzinki spalam tylko 3 godz i to w roznych odstepach czasu no i nawet przez to ciagle siedzenie nabawilam sie hemorojdow.
Karmienie mi sie udalo poza paroma problemami i gdyby nie inne czynniki ktore zaistnialy to bym nadal karmila malego cycem bo chcialam do roku karmic. I no niestety dobro mojego dziecka musialam stawic ponad karmienie cycem.
Niestety teraz juz wiem ze moj maly malo przybiera na wadze nawet po modyfikowanym i ten typ tak ma, gdybym to wiedziala wczesniej, to pewnie by byl jeszcze na cycu choc nie wiem jak bym dalej to wszystko pociagnela. Bo takie meczenie matki tez nie jest dobre (stresy, niewyspanie, nie jedzenie dostatecznie).
Po tym jak przeszlam na modyfikowane karmienie butelka okazalo sie dla mnie jest latwizna i choc fajnie sie karmilo to jest mi lzej jak moj malutki jest na butli.
Moge monitorowac ile zjada i czy ma dosc czy nie i takze moj M moze dawac mleczko.
Samo uczucie karmienia dla
osoby ktora chce jest swietne, nawet teraz czasami tesknie za tym, bo zadne uczucie nie jest tak fajne jak dzidzia ktora dzieki tobie zyje i sie rozwija
Dla osoby ktora jest zmuszona przez spoleczenstwo czy rodzine to juz pewnie nie jest za fajnie. Dlatego osoby ktore koniecznie namawiaja niech pamietaja ze kazda matka nie chce dla swego dziecka zle, a dawanie butelki ma tez swoje plusy, no chociazby dla mnie.
Tak juz jest ze kazdemu odpowiada co innego i co innego wydaje sie prostsze. Zycie bylo by nudne gdybysmy wszyscy byli tact sami. Przez to mozna dyskutowac i wymieniac sie pogladami i o to wlasnie chodzi.
Dla mnie (osoby ktora karmila)prostsza jest butelka a dla innego cyc- i fajnie
Tylko nie wywierajmy presji na inych bo do niczego to nie prowadzi.