Hehe... Niezły ubawa taka lektura
W zasadzie to nie pamiętam już problemu ze skarpetkami. Tzn przeważnie lądują w koszu na brudy nie zaraz po zdjęciu, ale rano. Tyle, że z moimi też tak często jest. Ważne, że nie musze chodzić po domu i zbierać.
Gotowanie to też dziedzina, z którą moje kochanie zapoznawało się dopiero po ucieczce od mamy, ale ma juz kilka potraw, które przyrządza sprawnie i szybko. Choć to raczej moja domena,bo lubię gotować. Ale zazwyczaj proszę o pomoc (obranie ziemniaków, przygotowanie sałatki...) i wychodzi na to, ze wspólnie przygotowujemy posiłek.
W sprawie z deską w kibelku to interweniował mój mąż, bo jakiś kolega mu opowiedział jak jego kot mało się w muszli nie utopił. A że mamy kotkę to zaraz moje kochanie zarządziło opuszczanie deski dla dobra ukochanej kici
W zasadzie to, żeby być obiektywną to muszę przyznać, że się jakoś po równo rozkłada. Ja nie jestem ideałem. Jego wkurzało np. jak wyrzucałam do muszli waciki, włosy ze szczotki i nie spłukiwałam (z mojej strony była to oszczedność wody) no więc się przyuczyłam, spuszczam wodę, choć zdarza mi się zapomnieć.
Zresztą nie jesteśmy pedantami i każde ma coś za uszami. Na początku były stresy, ale się "dotarliśmy". I w sumie już nie pamiętam o co na początku chodziło. Teraz jak mam zły humor to zaczynam porządki i od razu się wkurzam, że on się nie włącza, a jak się włącza, to że za wolno, źle itp. W sumie szukam pretekstu
Taka ze mnie potwora! A chłopiec się stara - obiektywnie!
No a teraz w ciąży to w ogóle wszystkiego mi zabrania i każe obiecywać, że nie będę myła okien, robiła porządków pod jego nieobecność. Kurcze ja mam naprawdę fajnego męża! No i za wiele w tym kierunku nie robiłam. Choć z domu chyba tez tego nie wyniósł, bo jego mama raczej jest taką zosią-samosią, co to wszystko sama. No ale nie miał przykładu ojca, który siedział z gazetą w fotelu, bo mama wychowywała go sama. I chyba w tym jest rozwiązanie całej zagadki. Dla niego odkurzacz jest po prostu odkurzaczem, a nie żadnym "babskim" sprzętem. Podobnie z każdą inną czynnością stereotypowo uznawaną za kobiecą.
Co do proszenia o coś to się zgodzę,że pomaga. Oduczyłam się wymagac od niego, żeby się domyślał czego od niego chcę. Proszę i raczej jest wykonane, choć czasami o czymś zapomni. No to jak jestem w dobrym nastroju to przypominam, a jak nie to się wkurzam.
Bo chyba my-babeczki też nie jesteśmy idealne i nawet czasami nie zdajemy sobie zprawy z tego, co może irytować naszych ukochanych.