reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak ratować małżeństwo??

Przykro jest czytać to co piszesz Asiu...mamy podobne charaktery i nosimy to samo imię...ja też zawsze chciałam wszystko sama zrobić...Młodsza siostra wg mnie nic nie umiała, a moja mama była bardziej niż ja zmęczona po pracy...nie potrafiłam patrzeć jak ktoś coś robi, tylko od razu zabierałam się do pracy... aż w końcu życie mnie nauczyło, że nie jestem ze stali...organizm się zbuntował,a wraz z nim i ja...
Jestem egoistką...krzywdy nikomu nie zrobię,ale jeśli nie mogę komuś pomóc, grzecznie odmawiam...nic kosztem własnego zdrowia...w końcu jest mi ono potrzebne...
Z mężczyznami trzeba rozmawiać...najlepiej spokojnie, chociaż wiem,że to jest trudne...trzeba wyrzucić wszystkie żale z siebie, bo zalegające w nas, wyniszczają nas od środka...mój M. zaczął zachowywać się jak typowy samiec...znalazłam w końcu okazję i gdy moje emocje sięgnęły zenitu, wyrzuciłam wszystko z siebie...postawiłam wszystko na jedną kartę...albo się zmieni albo nie będziemy juz dłużej razem...miał do mnie żal,że tak długo to w sobie trzymałam...
Mężczyznom trzeba pokazać, wyjaśnić...inaczej się nie domyślą...ten mechanizm działa tylko na początku jak się starają i próbują nas zdobyć...po wszystkim mechanizm ten ulega zanikowi:-( Trzeba więc im przypomnieć,że to, że nas zdobyli, nie oznacza, że jesteśmy na własność i nie trzeba o nas dbać i zabiegać...
A Ty bądź EGOISTKĄ...dla dobra siebie i dziecka...
I bądź dla tego "Potwora" bardziej czulsza niż zazwyczaj...on też ma jakieś obawy...może boi się,ze dziecko odbierze mu całą Twoją miłość...im tez trzeba powtarzać,że się ich kocha...trzeba ich chwalić...podziwiać...
(Mężczyźni rozwijają się do trzeciego roku życia, a potem już tylko rosną:tak: - coś w tym jest)
Buziaki i trzymam mocno kciuki,żeby wszystko było w jak najlepszym porządku
 
reklama
Hej dziewczyny. Mam rowniez podobna sytuacje. Mamy dzieciatko 2,5 letnie, oraz mała 6 tyg. fasolke. Nie dogadujemy sie. Czasem mysle ze to jakis rodzaj uzaleznienia mnie trzyma przy nim i ze taka głupota powinna byc karalna. Nie wiem co mam robic. Ostatnio jego sposobem rozładowywanioa emocji jest wychodzenie na pól nocy i wracanie "pod wpływem". Duzy wpływ maja rowniez na niego koledzy( czasem mam ochote ich powystrzelac). Z kim ja sie zwiazałam z przerosnietym 10 latkiem? Mam swiadomosc ze to moja wina w duzej czesci, ale nie potrafie nam juz chyba pomoc. Ciagle sie kłocimy. Dostepu do telefonu rowniez broni jak twierdzy.Powiedziałam mu ze jesli go przyłapie na zdradzie to wyjade i nie zobaczy wiecej ai nas ani dzieci. Dołujace. Nie tak sobie wyobrazałam dorosłe zycie, z wymarzonym partnerem.
 
gwiazdeczka - i jak się mają Twoje sprawy??zmieniło się coś na lepsze??pozdrawiam ciepło
 
A ja uważam,że nie można ustępować. Mój mąż w pierwszej ciąży był też takim dupkiem. Niestety straciłam pierwszą ciąże a przy okazji prawie życie, ale to inna historia. Teraz mój mąz jest zupełnie inny. Wie jak łatwo mozna stracić coś, kogoś kogo się kocha. Ma oczywiście swoje wzloty i upadki ale jest dużo lepiej. Ale ja nie ustępowałam, nei poddawałam się. Nasz związek przeżywał kryzys ale ja mówiłam , pisałam listy itd. I teraz jest ok, jest lepiej. Nie można się poddawać. Przeciez ślubowaliśmy na dobre i złe. Jak przyjdzie złe trzeba je przepędzić.
Pozdrawiam
 
:-(witajcie widzę że jest więcej takich kobiet jak ja.Więc zacznę od początku jesteśmy małżeństwem od roku a czuję się fatalnie....mój mąż chyba wcale mnie nie kocha i wogóle mu nie zależy ....jest samolubny i myśli że jest najmądrzejszy na Świecie.Ja w naszym związku nie mam nic do powiedzenia...:wściekła/y:jestem załamana i nie wiem co robić....wogóle nie okazuje mi uczuć i czuję się bardzo samotna...proszę o rady....załamana.
 
Powiem Wam drogie Kobietki,że ja mam swoją teorię na ten temat (wymyśliłyśmy ją z moimi dwoma przyjaciółkami przy wiśniówce z sokiem z czerwonych grapefruitów);-) ...byłam wtedy na pierwszym roku pedagogiki i mieliśmy podstawy psychologii;-) bardzo miły pan psycholog podawał różnice między kobietą a mężczyzną...mnie spodobała się jedna szczególnie - mężczyźni mają dwa ośrodki mowy, a kobiety jeden - moim psiapsiółkom też się owa różnica bardzo spodobała i przy ww. wiśniówce stworzyłyśmy swoją teorię - może pamiętacie francuski serial animowany "Było sobie życie" i tam był taki dziadek z długą brodą i laską jako jakieś tam coś, odpowiedzialne za coś w naszym organiźmie - i takiego dziadziusia nasi mężczyźni mają w swoich mózguniach...i ten biedny dziadek krąży między jednym ośrdkiem mowy a drugim...i nosi te informacje z jego ośrodka do drugiego;-)czasem się przewróci, czasem mu laska zginie, czasem zapomni co ma zrobić...czasem walnie tym rulonikiem z zapisaną na nim informacją i wtedy informacja nie dotrze na swoje miejsce...i gdy któryś mężczyzna nie wie o co chodzi,to mówimy,że mu "pan nie dobiegł":tak:i często im nie dobiega ten biedny staruszek z informacją:laugh2:to tak dla poprawy nastroju...
ja też mam wzloty i upadki z moim M. czasem mam ochote go zamordowac gołymi rękami...a innym razem jest jak miód na moje serce...
ja nie uratowałam swojego małżeństwa...z przemocą się nie da walczyć...z głupotą można próbować...może w końcu uda się mu przegadać do rozumu...
tak więc drogie KObiety...trzymajmy się razem i nawracajmy swych Mężczyzn...na dobre i na złe...buziaki
 
:tak:zupełnie się zgadzam....mężczyżni mają chyba swój Świat i ciężko niekiedy ich zrozumieć....mam nadzieje że w końcu będzie lepiej i jakoś zacznie nam się układać wszystkim....buziaczki
 
reklama
Do góry