Patrycja89
Mama Kubusia
No to teraz kolej na mnie..
Po roku mieszkania z moim R postanowiłam odstawic plastry anty bo jakos srednio sie po nich czułam i pomyslalam ze moze warto sobie zrobic kilka miesiecy przerwy.. postanowilismy ze przejdziemy na gumki. Do tego R wyjezdzal do pracy do Norwegii na wakacje to akurat był dobry moment. Po jego przyjezdzie po 1,5 miesiaca było miedzy nami strasznie kiepsko, potem niby troche lepiej ale znow dostał propozycje na kolejne 1,5 miesiaca. Wtedy myslalam ze sie rozejdziemy, ale jakos sie ułożyło. Jak wrócił to doszłam do wniosku ze to jednak ten jedyny i bym zrobiła najwiekszy błąd gdybym go wtedy zostawiła. Pozniej sie generalnie zabezpieczalismy prezerwatywami ale czasem wychodziło tak ze albo cos nie wyszlo, albo nam sie nie chciało biegac do drugiego pokoju po gumki i sie nie zabezpieczalismy. Ja wogole chciałam miec wczesnie dziecko wiec nawet jak mi sie spozniał okres to nie była jakas totalna panika choc jeszcze nie byłam pewna czego chce. Z R czesto rozmawialismy o dziecku i generalnie doszlismy do wniosku ze jak sie kiedys przytrafi to tez fajnie bo w sumie mamy własne mieszkanie, juz zdążylismy sie niezle poznać. Potem były moje 20 urodziny a jakos pod koniec roku zaczelam byc nianią połrocznej dziewczynki. Wtedy to juz mnie trafiło. I tak coraz rzadiej sie zabezpieczalismy, i coraz czesciej rozmawialismy co by było gdyby... Cykle mialam bardzo nieregularne i zawsze jak mi sie spozniał to biegalam po test , nawet 2 razy robiłam bete bo mi na tescie wyszly po 2 godzinach 2 krechy(coprawda 2 strasznie blada) no ale beta zawsze 1 albo 2. I jakos tak wogole wyszlismy z zalozenia ze jak nie bedzie to trudno jestesmy mlodzi i mamy czas tymbardziej ze nie mamy slubu. Pozniej R mi sie oswiadczył w lutym. A u nas w sypialni było dalej tak jak wczesniej czyli zabezpieczenia gdzies gleboko w szafce.. Pod koniec kwietnia R miał troche wolnego a ja bylam nie dlugo po okresie. Mielismy kilka dni dla siebie, moglismy poleniuchowac.. Ogolnie przygotowywalismy sie do wyjazdu na majowke do Wrocławia i tylko o tym myslelismy. Wrocilismy z weekendu i doszlam do wniosku ze w sumie to przed wyjazdem nie kochalismy sie centralnie w srodku cyklu ale jakos 10 dzien potem tak od 17 czy cos, ale tak sobie pomyslalam aaaa.. co mi zalezy, i tak pewnie nic z tego, ale kupilam ktoregos dnia test ( jeszcze z tydzien przed spodziewanym okresem) i po kryjomu jak R poszedl do pracy to go zrobilam. I tu szok, 2 blada krecha, normalnie nie moglam uwierzyc, bylam pewna ze po 1 mało prawdopodobne zeby sie udalo a po 2 to ten test zrobiony za wczesnie.. Zadzwoniłam do R i mowie: siedzisz? jak nie to usiądz.. A on ze co takiego znow sie stalo No to mowie bedziesz tatusiem na 99% i ze jade zrobic bete bo tym razem test wyszedl od razu. A on do mnie ze napewno zartuje..Ale zaraz zaczął sie chwalic wszystkim kolegom. Pojechalam na bete, odebrac mialam wieczorem tego samego dnia, wiec juz pojechalismy razem no i wynik 76 ) czyli jednak. Teraz najgorsze bylo przekazac wiadomosc rodzicom bo oni o naszych zamierzeniach nic nie wiedzieli, wiec doszlismy do wniosku ze powiemy ze wpadlismy, jego mama sie ucieszyła (jest ode mnie starszy o 4 lata), ale moja... ryczalam chyba przez pol nastepnego dnia, jak rano jej powiedzialam (tak mi pojechała) Ale juz kolejnego dnia sama zadzwonila i bylo troche lepiej... a pozniej juz z kazdym tygodniem lepiej.. i teraz sie bardzo cieszy. A potem wzielismy slub we wrzesniu, no i bedziemy szczesliwą rodzinką. Juz nie moge sie doczekac. ))
Po roku mieszkania z moim R postanowiłam odstawic plastry anty bo jakos srednio sie po nich czułam i pomyslalam ze moze warto sobie zrobic kilka miesiecy przerwy.. postanowilismy ze przejdziemy na gumki. Do tego R wyjezdzal do pracy do Norwegii na wakacje to akurat był dobry moment. Po jego przyjezdzie po 1,5 miesiaca było miedzy nami strasznie kiepsko, potem niby troche lepiej ale znow dostał propozycje na kolejne 1,5 miesiaca. Wtedy myslalam ze sie rozejdziemy, ale jakos sie ułożyło. Jak wrócił to doszłam do wniosku ze to jednak ten jedyny i bym zrobiła najwiekszy błąd gdybym go wtedy zostawiła. Pozniej sie generalnie zabezpieczalismy prezerwatywami ale czasem wychodziło tak ze albo cos nie wyszlo, albo nam sie nie chciało biegac do drugiego pokoju po gumki i sie nie zabezpieczalismy. Ja wogole chciałam miec wczesnie dziecko wiec nawet jak mi sie spozniał okres to nie była jakas totalna panika choc jeszcze nie byłam pewna czego chce. Z R czesto rozmawialismy o dziecku i generalnie doszlismy do wniosku ze jak sie kiedys przytrafi to tez fajnie bo w sumie mamy własne mieszkanie, juz zdążylismy sie niezle poznać. Potem były moje 20 urodziny a jakos pod koniec roku zaczelam byc nianią połrocznej dziewczynki. Wtedy to juz mnie trafiło. I tak coraz rzadiej sie zabezpieczalismy, i coraz czesciej rozmawialismy co by było gdyby... Cykle mialam bardzo nieregularne i zawsze jak mi sie spozniał to biegalam po test , nawet 2 razy robiłam bete bo mi na tescie wyszly po 2 godzinach 2 krechy(coprawda 2 strasznie blada) no ale beta zawsze 1 albo 2. I jakos tak wogole wyszlismy z zalozenia ze jak nie bedzie to trudno jestesmy mlodzi i mamy czas tymbardziej ze nie mamy slubu. Pozniej R mi sie oswiadczył w lutym. A u nas w sypialni było dalej tak jak wczesniej czyli zabezpieczenia gdzies gleboko w szafce.. Pod koniec kwietnia R miał troche wolnego a ja bylam nie dlugo po okresie. Mielismy kilka dni dla siebie, moglismy poleniuchowac.. Ogolnie przygotowywalismy sie do wyjazdu na majowke do Wrocławia i tylko o tym myslelismy. Wrocilismy z weekendu i doszlam do wniosku ze w sumie to przed wyjazdem nie kochalismy sie centralnie w srodku cyklu ale jakos 10 dzien potem tak od 17 czy cos, ale tak sobie pomyslalam aaaa.. co mi zalezy, i tak pewnie nic z tego, ale kupilam ktoregos dnia test ( jeszcze z tydzien przed spodziewanym okresem) i po kryjomu jak R poszedl do pracy to go zrobilam. I tu szok, 2 blada krecha, normalnie nie moglam uwierzyc, bylam pewna ze po 1 mało prawdopodobne zeby sie udalo a po 2 to ten test zrobiony za wczesnie.. Zadzwoniłam do R i mowie: siedzisz? jak nie to usiądz.. A on ze co takiego znow sie stalo No to mowie bedziesz tatusiem na 99% i ze jade zrobic bete bo tym razem test wyszedl od razu. A on do mnie ze napewno zartuje..Ale zaraz zaczął sie chwalic wszystkim kolegom. Pojechalam na bete, odebrac mialam wieczorem tego samego dnia, wiec juz pojechalismy razem no i wynik 76 ) czyli jednak. Teraz najgorsze bylo przekazac wiadomosc rodzicom bo oni o naszych zamierzeniach nic nie wiedzieli, wiec doszlismy do wniosku ze powiemy ze wpadlismy, jego mama sie ucieszyła (jest ode mnie starszy o 4 lata), ale moja... ryczalam chyba przez pol nastepnego dnia, jak rano jej powiedzialam (tak mi pojechała) Ale juz kolejnego dnia sama zadzwonila i bylo troche lepiej... a pozniej juz z kazdym tygodniem lepiej.. i teraz sie bardzo cieszy. A potem wzielismy slub we wrzesniu, no i bedziemy szczesliwą rodzinką. Juz nie moge sie doczekac. ))