Witam!
Z tego co wyczytałam wynika,że ta młoda dziewczyna powinna już urodzić maluszka? ania.antoś, czy wiesz więcej o jej losach? Może jednak są razem? A może oddała do adopcji?
Znam kilka przypadków adoptowanych dzieci. Znajomi adoptowali chłopczyka, ale zanim to nastąpiło, musieli czekać,,bo matka biologiczna nie chciała się zrzec praw do niego. W efekcie dziecko przebywało w szpitalu 0,5 roku a potem jeszcze była rozprawa o zmianę nazwiska... Córeczkę adoptowali parę lat później i w jej przypadku było prościej - matka się zrzekła już w szpitalu, więc ona nie ma "w papierach" nazwiska matki tylko swoich rodziców adopcyjnych. Szaleją na ich punkcie, są szczęśliwi, że mają dzieci i po cichu myślą o następnym.... ;D Pomimo różnych problemów jakich dostarczają dzieci...
Piszę: pomimo różnych problemów, gdyż znam też ludzi, którzy nie mogąc mieć własnych dzieci nie chcą słyszeć o adopcji, bo "mogliby trafić na genetycznie obciążone dziecko". Dwie rodziny, dwie różne postawy. Ta druga, przyznam i śmieszna i tragiczna zarazem. Przecież kobieta będąc w ciąży nigdy nie ma gwarancji, że urodzi zdrowe dziecko. Zawsze się martwi, żeby wszystko było w porządku....
Podziwiam rodziców adopcyjnych. Dzięki nim niechciane lub dzieci bez przyszłości zamieniają się w motyle. Dostają drugą szansę na życie. Czy ją wykorzystają - nigdy nie wiadomo. Tak samo jak nie wiadomo co zrobią ze swoim życiem dzieci urodzone w rodzine. Ale mogą żyć w kochającej rodzinie zamiast w wielkim domu dziecka...
Myślę, że dobrze robi matka, która wie, że nie jest w stanie wychować sama, oddając dziecko do adopcji. Ona wierzy, że to jest decyzja jedynie słuszna, inaczej by tego nie robiła. I nie należy zbyt mocno ingerować w jej postanowienia, lepiej niech odda a nie zostawia pod mostem lub w parku... Nie da się wymazać z psychiki faktu urodzenia dziecka, będzie to wracać w najmniej spodziewanych momentach, ale pocieszeniem jest pewność,że dziecko ma kochającą je rodzinę.