reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

jak mi smutno jak mi źle

Dołączył(a)
20 Wrzesień 2013
Postów
1
Miasto
Częstochowa
Hej dziewczyny,

muszę, po prostu muszę!!!! Jest mi tak cholernie źle i smutno, mój mąż żyje swoją pracą, nigdy go nie ma w domu bo twierdzi że musi zarobić na dom i rodzinę a jak już jest to nawet nie zada głupiego pytania "jak ci miną dzień" :( siedzę od roku w domu z córką i każdego dnia to samo.... pieluchy, pieluchy, pieluchy, płacz, przebieranie, obiady, sprzątanie, pieluchy, pranie, pieluchy, płacz, sprzątanie, zakupy i wycieczki do lekarza!!!! Na litość!!!! Ile można się pytam??!!! Wiem, jestem mamą, powinnam czerpać radość z tego że moge być w domu z córką ale ja już nie daję rady, zero zaineresowania od kogokolwiek jak sobie radzę i czy w ogóle sobie radzę, czy coś mi potrzeba, czy pomóc.... każdy tylko wpadnie na chwilkę, wypije kawę, nażre się ciasta które robiłam 2 dni bo co chwilę przerywał mi płacz córki która nabiła kolejnego guza albo kolejna kupa w ciągu dnia i wieczne wołanie MAMA MAMA MAMA MAMA, i pójdzie..... nie zapyta czy przypilnować małej żebym mogła cokolwiek zrobić tylko to ja z płaczącym dzieckiem na ręku mam być dla kogoś towarzyszem w rozmowie, NIE MAM NA TO CZASU KOCHANI :/
Boże czy ja tak wiele oczekuję od innych? Wystarczy małe zaineresowanie, zwłaszcza ze strony męża, czuję że jestem pozostawiona sama sobie z córką, że tylko mnie ona ineresuje i tylko ja ją wychowuję, a ja też potrzebuję chwili dla siebie, a nie wiecznej przylepy którą muszę zabrać nawet do galerii na zakupy bo nie ma kto z nią zostać, też chcę pójść do pracy, realizować się ale sama nic nie zdziałam :crazy:
Czy wy też macie takie trudne dni?
 
reklama
Chcesz isć do pracy i "sama " nie potrafisz ?
Hm...
A w tej pracy to kto za ciebie będzie wszystko robił ?
Marzysz o pracy- prosze bardzo, szukaj, załatw opiekę, żłobek dla dziecka i idź, jakiś problem ?
Co do tych znajomych, co to "wpadają nażreć się ciasta ", które ty, bidulka dwa dni robiłaś- cóż...zdecyduj się w koncu , czy chcesz siedziec całkiem sama, czy jednak chcesz mieć tych znajomych ?

Przestań jęczeć i weź się sama za siebie, bo nikt tego za ciebie nie zrobi. "Siedząc w domu", z dzieckiem, też można mieć ciekawe życie. Sa miejsca, gdzie możesz iść z dzieckiem poznac inne mamy , innych ludzi. Nie tylko "galerie " handlowe :cool:
By nie było.
Prawie całe dwa pierwsze lata zycia córeczki tez "siedziałam z nią sama w domu" . I to dosłownie sama, bo M. wtedy pracował we Francji, ja byłam w Polsce. I NAPRAWDĘ ze wszystkim musiałam liczyc sama na siebie. Dzień i noc, żadnej pomocy, samotne wstawanie w nocy, zamotne przejście kolek, ząbków itd. I nie smęciłam, jak koleżanka wpadła na kawę, że ach, jak mi źle i cięzko, tylko wyciągałam ją na spacerek , do kawiarni, z inną , "dzieciatą " organizowałysmy sobie jakies wyjście do miejsca, gdzie nasze dzieciaczki mogłyby poszalec.
No, ale Ty "nie masz na to czasu" , bo "musisz" piec jakies wymęczone ciasta...zadziwiasz mnie...
Nie masz zadnego swojego hobby, czegos "swojego", czym cieszyć bys się mogła w wolnej chwili (i nie mow mi, ze takiej nie masz, bo zwyczajnie nie uwierzę - będęc sama z dzieckiem w domu i NIE BĘDĄC mistrzynia organizacji i "perfekcyjna panią domu " tez je potrafiłam znaleźć ) ?
JAK Ty chcesz "się realizować" , skoro nie potrafisz "się ogarnąć " w codziennym zyciu? Zdajesz sobie sprawę, że pójście do pracy to nie mniej obowiązków, a więcej ???Że oprócz tego, co robisz zazwyczaj, będzie praca, którą masz wykonywac dobrze ? Że będziesz musiała to pogodzić i "miec czas" ?
A może marzenie o "pracy i samorealizacji" to forma ucieczki od domu i dziecka, bo będziesz wreszcie miała "wymówkę" "Przeciez pracuję" ?

By było jasne- nie pisze tego złośliwie, by ci "dowalić" . Wręcz przeciwnie, chce pomóc. Ale to takie przyjacielskie potrząśnięcie i powiedzenie "ogarnij się, kobieto, weź się w garść" ;)
A jeśli tego nie potrafisz, to oznacza, że problem tkwi głębiej. Że masz np nieleczoną depresje poporodową i potrzebujesz wizyty u specjalisty, bo sama nie dasz rady.
Przemyśl wszystko jeszcze raz.
Pozdrawiam serdecznie.

Moja rada- mniej narzekania, więcej pozytywnego podejścia do świata.
 
happybeti warto jednak wziąć pod uwagę że nie wszyscy są tacy jak ty ;-)

juska88 - wiele kobiet przechodzi takie problemy jak ty i nie jesteś w tym odosobniona, jednym matkom siedzenie w domu z dzieckiem sprawia przyjemność (tak jak mnie :-)) a inne chciałyby wrócić do pracy i być wśród ludzi ... jednak po pierwsze musisz ustalić czego tak naprawdę chcesz i zacząć do tego dążyć, a po drugie - musisz też zrozumieć swojego męża ;-)

zacznę od męża - musisz wziąć pod uwagę fakt, że mężczyźni tacy właśnie są, przejmują na siebie rolę "utrzymania" domu i rodziny i jest to dla nich ogromnie ważna funkcja, trzeba go trochę za to docenić bo jeśli będziesz tylko narzekać, to będzie jeszcze gorzej, twój mąż stara się tak jak umie a jeśli nie usłyszy od ciebie pochwały a tylko narzekanie (nie ważne na co) to absolutnie nie będzie się na tym skupiał, poczuje się tylko niedoceniony więc będzie cię atakował, bo przecież ty siedzisz sobie w domu a on musi zasuwać od rana do nocy - wierz mi że niemal każdy facet tak reaguje, na świcie jest naprawdę niewielki odsetek mężczyzn którzy potrafią się wczuć w emocje kobiety i je zrozumieć ... warto pamiętać też o tym, że to co my kobiety nazywamy "wygadaniem się" dla nich jest rozpatrywaniem problemu i na siłę będą się starali znaleźć rozwiązanie (zwykle najgorsze z możliwych ;-)), więc jeżeli po prostu informujemy naszego męża jaki mieliśmy np. ciężki dzień w pracy on nie stara się nas wysłuchać, tylko podaje pierwsze rozwiązanie jakie mu przyjdzie do głowy - "to się zwolnij", jeżeli mu powiesz "czuję się samotna i brak mi towarzystwa" to on najprawdopodobniej powie po prostu - "to wyjdź z domy, w czym problem?" ... pierwszą drogą jest więc jasne powiedzenie mężowi, że nasza paplanina ma na celu tylko wygadanie się a nie szukanie rozwiązania i jeżeli nas po prostu wysłucha bez oceniania i mówienia czegokolwiek, to poczujecie się naprawdę lepiej i ze wystarczy że będzie po prostu słuchał :-) potem trzeba też powiedzieć "dziękuję ze mnie wysłuchałeś, to mi naprawdę pomogło", wtedy poczuje się ważny i dużo chętniej wysłucha cię kolejnym razem aż w końcu może się stać najlepszym powiernikiem ;-) nie licz też na to że twój mąż sam zrozumie jak się czujesz i czego ci potrzeba, mężczyźni nie działają tak jak kobiety, twoja przyjaciółka może cię zrozumieć bez słowa ale nigdy mąż, im trzeba mówić wszystko wprost, i to bardzo wprost, żadne mówienie że jesteś zmęczona, samotna itd nic tu nie pomoże bo on tego nie zrozumie, będzie się czuł winny że ty się czujesz źle ... trzeba mu dać okazję do tego aby mógł zrobić coś co sprawi że poczujesz się lepiej, jeśli więc za nim tęsknisz i chcesz się przytulić, to powiedz to wprost, musisz mu też dać do zrozumienia że go rozumiesz i doceniasz to co dla was robi, jest to niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania związku, jeżeli ty go będziesz rozumieć i szanować to co robi to on tak się będzie zachowywał wobec ciebie a wzajemne oskarżanie się tylko sprawi że się od siebie oddalicie bardziej ... musicie też ze sobą rozmawiać szczerze i mówić o swoich oczekiwaniach, możecie przecież dojść do porozumienia jeśli pani pójdzie do pracy to mąż będzie mógł mniej pracować i w ten sposób zyskacie czas dla siebie, ważne aby rozmowy nie przeradzały się w kłótnie czyli trzymamy się zasady każdej rozmowy czyli:
1. przedstawiamy jakie jest fakt i tego się trzymamy, nie zmieniamy tematu rozmowy
2. mówimy o swoich uczuciach z naciskiem na JA, czyli Ja się czuję tak i tak
3. jakie widzę rozwiązanie, czego bym chciała
4. co to da, czyli jakie będą korzyści jeśli zrobimy tak, lub jakie niekorzyści gdy tego nie zrobimy
my z mężem trzymamy się ściśle tego schematu przy każdej rozmowie i daje to efekty ;-)
teraz wrócę do pierwszej kwestii czyli tego co chcesz robić, wrócić do pracy czy po prostu wyjść do ludzi, ja np. zapisałam synka na zajęcia muzyczne dla maluchów u siebie w mieście, dzięki temu miałam stały kontakt z innymi mamami i okazję do wyjścia z domu do ludzi, poszukaj trochę może też znajdziesz coś takiego - trzeba tylko zacząć szukać, a nie tylko narzekać ... po drugie zróbcie sobie plan waszych wydatków i zarobków i zastanówcie się czy np. nie można by z czegoś zrezygnować tak aby mąż mógł wracać wcześniej do domu, czy aby tyle pieniędzy jest wam niezbędne do życia ... mój mąż np. zarabia tylko 1600 zł a ja nie pracuję ale jakoś dajemy radę bo mamy siebie :-) musisz mu powiedzieć że np. będziesz szczęśliwsza jeśli będziesz mogła spędzić z nim więcej czasu a on z dzieckiem niż gdybyś miała więcej pieniędzy, mężczyźni naprawdę lubią nas uszczęśliwiać :-) a oni chcą być po prostu przez nas całkowicie akceptowani i doceniani ... nie licz też na to że koleżanki same zaproponują ci pomoc, jeżeli chcesz pomocy to po prostu o nią poproś a nie czekaj aż sami do ciebie przyjdą bo to tak nie działa, wiem że kobiety najczęściej tak mają - chciałyby żeby to ktoś do nich przyszedł i coś zaoferował, czy to mąż czy koleżanki, czy mama i teściowie bo po prostu same nie umieją zwrócić się o pomoc, ale wierz mi że oni wcale nie muszą wiedzieć o tym że jest ci ciężko jeśli ich nie poprosisz o pomoc :-)

pamiętaj że za każdym razem gdy ty jesteś niezadowolona, to twój maż także i podświadomie czuje on że nawalił jako mężczyzna, że zawiódł i ciebie i wasze dziecko, nie chodzi mi bynajmniej o to byś cały czas chodził uśmiechnięta nawet jak masz zły humor, ale byś sobie uświadomiła co może czuć twój mąż i skąd wynika jego rozdrażnienie, im trzeba wszystko tłumaczyć niestety :-)

jeżeli tylko będziesz chciała o czymś pogadać to mów śmiało, nie krępuj się, ja ci chętnie pomogę :-)
 
juska rozumiem co czujesz bo ja z pierwszym dzieckiem długo czułam się tak samo u mnie skończyło się to depresją lekami lekarzem ale jakoś z tego wyszłam. Wydawało mi się że sama nic nie dam rady zrobić że on mi jest potrzeby , a figę z makiem poszłam do pracy dzieciaka do żłobka miałam jeszcze więcej obowiązków ale cześć dnia była moja. Teraz już siedzę w domu na zwolnieniu ale nie czekam na męża chcę wyjść wychodzę i nie interesuje mnie ile on to pracuje i jak ciężko jest równouprawnienie i tatuś tak samo potrzemy jest.
Nie daj sobie w kasze pluć bo tak zostanie będziesz od wszystkiego a jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego :-D po pierwsze wiara w siebie i szanuj siebie to on cię tez będzie szanował
heppybeti chyba nigdy nie byłaś naprawdę nieszczęśliwa super ale wbijaniem kogoś w ziemię nie pomagasz
 
Juska 88 nie jesteś sama. Wiele kobiet czuje się podobnie.

happybeti
o jakie to wszystko jest proste. Zwróć uwagę, że Juska nie chce by ją ktoś wyręczał w obowiązkach tylko zainteresował się nią, wysłuchał, zrozumiał.
 
Ostatnia edycja:
Też miałam takie chwile załamania i uważam, że każda z nas w mniejszym czy wiekszym stopniu takie ma. No choć może są wyjątki j.w. :confused2:
Minęło mi, kiedy syn poszedł do przedszkola. Dodam, że mieszkam w małej mieścinie i nie mam szans by "gdzieś" wyjść z dzieckiem.
3maj się ciepło juska88!
 
happybeti mocno przesadzasz - z osądami, brakiem zrozumienia no i cudzysłowami, których zdecydowanie nadużywasz :zawstydzona/y:

ktoś, kto tu pisze o takich problemach, szuka wsparcia, motywacji i zrozumienia, a twój post to zupełne przeciwieństwo. Tekst "załatw opiekę, żłobek dla dziecka i idź, jakiś problem?" pokazuje jak mało w tobie empatii i zrozumienia sytuacji. Tak, dla wielu osób w tym kraju opiekunka lub żłobek to problem chociażby finansowy (w moim mieście nie ma szans na państwowy żłobek a ceny za prywatne zaczynają się od 1200 zł). Nie znając dziewczyny juz ja oceniłaś - ekspresowa diagnoza brzmi: depresja, brak organizacji, zła matka, która marzy o ucieczce od dziecka, fatalny pracownik.
 
a co do ciebie juska88 to chyba każda z nas miewa lepsze i gorsze momenty. Może poszukaj zrozumienia wśród forumowiczek z twojej okolicy? Może wybierzecie sie na wspólny spacer albo znjadziecie jakieś miejsce gdzie będziecie mogły posiedzieć przy kawie a dzieci się pobawią w kąciku zabaw? Z mężem spróbuj porozmawiac ale bez wyrzutów, postarajcie się ustalic jakies nowe zasady - np. jeden wieczór w tygodniu, kiedy zajmie sie małą, a ty bedziesz miała czas dla siebie lub znajomych bez dziecka.
 
riolcia- specyfika forum wymusza niejako styl wypowiedzi- byc może zabrzmiało to ostro, ale spieszyłam się, chcąc w paru słowach krótko ująć to, co mam do powiedzenia :-). A i tak pominęłam bardzo ważną rzecz, a mianowicie to, o czym pisała kasia-matiy, czyli umiejętność rozmowy z mężem. No, nieważne;-).
Przeczytaj dokładnie jeszcze raz mój post. Napisałam jusce , że nie jest moim celem jej "dokopać" czy oceniac, tylko skłonic ją do zastanowienia się powaznego nad swoim podejściem do życia.
Zgoda- nie każdy jest taki, jak ja, nie kazdy chce znaleźć w sobie to coś, co pozwoli mu, mimo skrzeczącej rzeczywistości, byc "happy".

Wcale nie oceniłam juski .Tylko chciałam jej pokazac, jak dla kogos z zewnątrz może wyglądac jej podejście do życia.
Zgodzisz chyba się ze mna, że chcąc iść do pracy i "się realizować", jak ona pisze, trzeba załatwić opiekę dla dziecka itd ? I trzeba byc w tym samodzielnym i silnym, bo taka jest rzeczywistość, bo rynek trudny, bo wymagania pracodawców wyśrubowane, a na pomoc ciężko liczyć?

Diagnozy nie stawiałam, lekarzem nie jestem. Aczkolwiek bezsilnośc, "niemożność " i ogólne przytłoczenie sytuacją skłaniałyby do poszukania fachowej pomocy , nie ? Znam wiele dziewczyn, borykających się ze swoim "baby bluesem" i wielu właśnie uswiadomienie sobie tego i poszukanie porady u lekarza pomogło.
Ty napiszesz swojego "współczującego " posta i zapomnisz o sprawie, a juska nadal będzie się borykała z samą sobą i tym, co ją przerasta.

Ech, zresztą ;-)...
Wygląda, jakbym się tłumaczyła, a nie mam takiego zamiaru.
I nie zmieniłabym w swoim poście ani akapitu.
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i zyczę miłego dnia :-):tak:.
Bardzo dobrze wiem, jak zycie potrafi "dowalić" .
Ale ....show must go on...bo jesteśmy matkami, bo mamy dzieci, które zasługują na to, co najlepsze, na uśmiechniętą, zadowoloną z tego, co się ma, mamę , która umie im pokazać, że można się cieszyć ze wszystkiego, że szklanka może być do połowy pełna, nie pusta itd.

grzechotko droga - przeciez napisałaś w swoim poście dokładnie to, co ja :). A czy byłam nieszczęśliwa, czy nie- cóż, pozostawię to Twoim spekulacjom, nie mam zamiaru się tu licytować , kto miał w zyciu gorzej i jak z tego wyszedł ;).
Ok, dość ;-).
Każdy dokonuje swoich wyborów, ja tylko, jak kazda z Was, pokazałam jeden z możliwych .
 
Ostatnia edycja:
reklama
Oj mam takie dni. Może poszukaj mam w swojej okolicy? Są całe kółka Mama nie sama itd. łatwiej jest to znieść razem. Warsztaty dla mamy z dzieckiem? Może jakaś szkoła weekendowa? Nie musisz byc z tym sama, na pewno jest w Twojej okolicy wiele mam, które czują się tak samo.
 
Do góry