Ludzikowa_Mama
Ludzik z sierpnia 2008
A ja powiem tak: jak mój syn będzie taki nieogarniety w obowiązkach domowych jak jego tatuś- skądinąd dobry człowiek, to osobiście sie pochlastam i popełnię sepuku z powodu karygodnego błędu wychowawczego.
Mój mąż pracuje, wraca do domu późno, ale na naszym wspólnym kwadracie nie robi kompletnie nic. Nawet skarpetek nie potrafi wrzucić do kosza, tylko zostawia je na pralce. Przestałam mu prać, bo zazwyczaj wyprane i zdjęte z suszarki ubrania do szafy nie docietrały, leżały na krześle wiekami, poprostu mój mąż brał sobie ciuszki z krzesła. Nie wspomnę o gotowaniu, zmywaniu, prasowaniu... Nie chodzi tu o to, że on nie ma czasu, bo pracuje. Nie. Przez 1,5roku pracował w domu i sytuacja była taka sama. Dzwonił do mnie do pracy i pytał co na obiad.
Wszystko trzeba mu palcem pokazać, jak dziecku. Przynieś kubki do zmywania, popatrz co masz do prania, sprzątnij ubrania, wyrzuć śmieci.
A teściowa mowi, że się starała nauczyć go wszystkiego. Takie piardy to sobie może wciskać. Do tej pory moim szwagrom (mieszkają z nią i są prawie po studiach) pierze i składa skarpetki, nie wspomnę o prasowaniu bokserek(!!!).
Także Dziewczyny! Chyba to jest prawda: dzieci wychowujemy dla innych , nie dla siebie...
Mój mąż pracuje, wraca do domu późno, ale na naszym wspólnym kwadracie nie robi kompletnie nic. Nawet skarpetek nie potrafi wrzucić do kosza, tylko zostawia je na pralce. Przestałam mu prać, bo zazwyczaj wyprane i zdjęte z suszarki ubrania do szafy nie docietrały, leżały na krześle wiekami, poprostu mój mąż brał sobie ciuszki z krzesła. Nie wspomnę o gotowaniu, zmywaniu, prasowaniu... Nie chodzi tu o to, że on nie ma czasu, bo pracuje. Nie. Przez 1,5roku pracował w domu i sytuacja była taka sama. Dzwonił do mnie do pracy i pytał co na obiad.
Wszystko trzeba mu palcem pokazać, jak dziecku. Przynieś kubki do zmywania, popatrz co masz do prania, sprzątnij ubrania, wyrzuć śmieci.
A teściowa mowi, że się starała nauczyć go wszystkiego. Takie piardy to sobie może wciskać. Do tej pory moim szwagrom (mieszkają z nią i są prawie po studiach) pierze i składa skarpetki, nie wspomnę o prasowaniu bokserek(!!!).
Także Dziewczyny! Chyba to jest prawda: dzieci wychowujemy dla innych , nie dla siebie...