Z tego co mówiła moja mama to ona miała ciężki poród ale nie najgorszy. Ja tak jak słuchałam znajomej która urodziła dwa dni temu, to mój poród to była przysłowiowa "pestka". Byłam lekko pozszywana więc tylko przez jakiś czas odczuwałam ranę po zszyciu. Ale teraz z perspektywy czasu trudno mi powiedzieć ile to było. Człowiek szybko zapomina takie rzeczy
Najgorsze w tym wszystkim to było własnie zgrać sie z tą małą pijawką. Bo albo jadła albo ją bujałam w wózku. Starałam sie nie przyzwyczająć ją do spania ze mna zeby potem nie było problemu ale niestety nie da sie uniknąć "więzi" matki karmiącej z dzieckiem. Dobre jest długie karmienie ale dziecko sie do tego przyzwyczja i nawet jeżeli już nie jest karmione piersią to "domaga" sie fizycznego kontaktu z nią, czyli rachunek jest prosty - dziecko najszybciej zaśnie przy mamusi
a jak mamusia pójdzie - to ja je pokaże gdzie jej miejsce - ma byc ze mną i basta. Kończyło sie na tym że jak była mała to noce przesypiałyśmy razem na kanapie żeby miała cycusia w poblizu.
Teraz już najczęsciej zasypia sama wieczorem ale czasmi jest to walka i nerwy. Po południu żeby nie tracić czasu kładę sie przy niej, bo inaczej to by zasypiała ze trzy godziny
NIe powiem nie jestłatwe wychowywanie takiego malucha ale z małym dzieckiem można zrobic co się chce, dwulatek już ma swoje zdanie i jak coś pójdzie nie po jego myśli to wymysla różne rózniste rzeczy, a to lalka nie tylko misu ma dzisiaj z nia spać. A to jej sie pić chce wszystko tylko po to aby mamusia była z nią jak najdłużej.
Ja jak Kaska była mała to nie mogłam sie doczekać kiedy zacznie chodzić i wogle być bardziej samodzielną, teraz tęsknie za tym jak była małym niemowlaczkiem
I wszystkie mamy mi to mówiły że zatęsknie jeszcze z atym okresem, więc Wam mówię to samo
no ale co tam dzieci są słodkie jak śpią i nie wołają jeść