reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ja też poroniłam....

Witajcie,
Ja też straciła dwie ciąże. 1 w 10t.c. (pusty pęcherzyk), a 2 w 20 t.c.Do 12 tygodnia było wszystko ok,potem zaczęły się plamienia, które zamieniły się w krwotoki. Diagnoza - bezwodzie, a to dopiero 16t.c. Poroniłam w 20 tygodniu, choć dla mnie to był poród. Pamiętam moją coreczkę, mogłam ją dotknąć i się z nią pożegnać. Tylko ja ją widziałam, tylko ja ją taką pamiętam. Boli mnie bardzo jedno, że personel medyczny a zwłaszcza kobiety (lekarki-nie położne) są bardzo szorstkie i momentami chamskie. Ja gdy leżałam na ip z bólami i moja córeczka była już w kanale to usłyszałam ze to nie poród, że to poronienie..że mam przestać krzyczeć bo straszę inne kobiety które są w ciąży i słyszą..i że nie pojadę na porodówkę tylko muszę urodzić do łożka...Że nie mogę przeć, bo nie mogę urodzic na korytarzu....Gdyby nie położna, ktora otoczyła mnie czułością w tej trudnej chwili nie przeżyła bym tego. Mówiła ciepło o mojej córeczce, pozwoliła się z nią pożegnać, powiedziała wiele cennych słów które będę do końca życia pamiętać.
Parę dni po wyjściu ze szpitala, bardzo chciałam być natychmiast w kolejnej ciąży. Pragnęłam tego najbardziej na świecie. Teraz wiem, ze to były emocje, tęsknota za dzieckiem, które odeszło. Ale kolejna ciąza nie wymaże tego co się stało. Ból na zawsze zostanie w moim sercu i pamięć o mojej córeczce.
Mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś dane mi będzie zostac mamą. Mam już 1 zdrową prawie 5 letnią córkę, która pomogła mi przejść przez ten trudny czas. Gdy powiedzieliśmy jej, że dzidziuś nie żyje (bo wiedziała o ciaży, rozmawiała z brzuszkiem), to bardzo się zmartwiła i zasmuciła. Ale zadała pytanie:"Czy będzie i kiedy będzie nowy dzidziuś"...;-) Na naszych twarzach pojawił się uśmiech, bo nikt nie spodziewał się takiej reakcji, ale dzieci tak myślą. Nie ma czegoś, to kiedy będzie znowu....
Może przyjdzie taki czas, ze znów znajdę w sobie siłę na to, by byc w ciąży...Póki co jest to dla mnie za trudne i nie możliwe do przeżycia....
Dziękuje że mogłam tu napisać...

Zapalam swiatełka dla wszystkich mamuś Aniołków
[*]
 
reklama
Dodam jeszcze coś. Pisałam już o tym na innym wątku, ale dodam jeszcze i tu.
list Aniołka dla mamy - Strata dziecka, Chore dziecko - Forum dyskusyjne | Gazeta.pl
Jest to list dzieciatka Aniołka do mamy. Wyciska łzy z oczu do ostatniej kropli, ale dzięki niemu znalazłam siłę, żeby dalej żyć...Jak któraś z Was znajdzie siłę by to przeczytać to gorąco zachęcam...Moze to pomoże choćby jednej aniołkowej mamie....
 
ni_kusia to co przeżyłaś to było straszne, przecież ty miałaś normalny poród, jak ta lekarka mogła cię tak potraktowac, nie więrzę że to miało miejsce w obecnych czasach, to niewiarygodna historia, ile kobiety muszą znieśc bólu i cierpienia..
 
Witajcie kochane..."Niestety" dołączyłam do wątku który omijałam jak tylko mogłam ....22.02.2014 straciłam moja kruszynkę w 11 tc .Jest mi z tym bardzo zle i ciężko ale mam nadzieje ze czas leczy rany ...Wciąż słyszę słowa lekarza, których chyba nie zapomnę do końca życia : " Niestety nie widzę serduszka "- A przecież widziałam jak bije 2 tygodnie wcześniej... !!!A potem szpital, zabieg i ta okropna pustka .... fizyczna jak i psychiczna !!!
 
MIKKA Widze ze mialas podobny termin porodu na wrzesien jak ja bo ja stracilam ciaze tydzien temu w 10tc. I ten sam scenariusz - dobrze sie czulam, szlam pelna optymizmu nausg na ktorym uslyszalam ze akcji serca brak... I caly swiat nagle sie zawalil. Jeszcze wychodzac z gabinetu nie wierzylam w to co uslyszalam a po chwili przyszlo gorsze, przekazac te slowa mezowi i oboje sie poplakalismy. Ech i pomyslec ze mialam isc sama na to UsG to bym chyba do domu nie dotarla :-( pustka w sercu jest i bedzie. 3maj sie i pozostale mamy ktore stracily maluszki.
 
1 marca dowiedziałam się że serduszko mojego kochanego Maluszka przestało bić w 8tc, a tydzień wcześniej biło widziałam je. Z mężem czekaliśmy 7 lat na Maleństwo, gdy myśleliśmy że już się udało i będziemy upragnionymi rodzicami czar prysł, świat się zawalił. Została tylko pustka i tęsknota za Naszym Maleństwem……
 
Kochane zapalam światełka dla Waszych Aniołków (*)
Olunia82 ja też byłam na usg w 7tc i widziałam bijące serduszko......za 2 tygodnie miałam iść na kolejne usg....niestety 2 dni przed na wizycie u ginekologa podczas cytologii zaczęłam plamić.....Lekarz powiedział ze mam sie nie martwić, że to normalne. Uwierzyłam. Mijały kolejne dwa dni a ja zaczęłam krwawić coraz bardziej......ściągnęłam męża z pracy (z nocnej zmiany) i pojechaliśmy do szpitala. Wyrok.....ciąża obumarła :-(.Odesłano mnie do domu. Poroniłam sama.....w obecności męża. Jestem mu wdzieczna że był wtedy przy mnie.....sama nie dałabym rady.
Dzis mija 5 tygodni od odejścia Naszego Aniołka.....ale staram sie juz nie płakać...........Przeczytałam w internecie "List Aniołka do mamy" i dużo mi pomógł.
Wierze że jeszcze kiedyś będziemy tulic Nasze Małe Skarby :) 3mam kciuki za każdą z Was &&&& :)
 
reklama
Cześć, niestety do Was dołączam. Byłam dzisiaj u drugiego lekarza, który niestety też nie widzi serca, czyli już nadziei nie ma. Napiszcie mi proszę, co robiłyście, jak poroniłyście? Jestem w 9 tyg. Mi lekarz dał skierowanie, ale powiedział, żeby do wt czekać na krwawienie i wtedy pojechać do szpitala na czyszczenie. Ja chciałabym to załatwić w ten weekend, bo w tyg mam dużo zajęć, a poza tym, źle mi na głowę działa, że On jest martwy. Poprzednio, jak poroniłam to miałam zatruty organizm, wysokie crp i zemdlałam. Dopiero po tym zorientowali się, że jakiś czas chodziłam z martwym dzieckiem. Wiem, że jak pojadę dzisiaj to przez to, że nie krwawię, to podadzą mi leki na rozwarcie. Tak czy siak zrobią mi oczyszczanie macicy. Czekałyście, czy jechałyście od razu po diagnozie?
 
Do góry