reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

ja też poroniłam....

Witam, u mnie też mijają 3 miesiące od poronienia i zabiegu, dokładnie 25.07.2011 odbył się mój koszmar....Tylko mnie nikt mi nie mówił że mam czekać, stwierdzili że pęcherzyk jest zapadnięty, nie ma tętna i Beta mi spada....U mnie powinien być 8-9 tydzień a z USG wychodził 7-my.
Jak sobie radziłam??? Pojechaliśmy z mężem do Zakopanego (2 tyg byłam na zwolnieniu), bardzo pomogło mi forum dziewczyn po poronieniu - serdecznie zapraszam, i moje przyjaciółki. Dobra jest również praca, codzienne obowiązki (ja niestety zostałam sama ze swoją rozpaczą bo mój mąż po3 tyg od zabiegu wyjechał za granicę).
U mnie ten ból powoli mija, chociaż nigdy nie zginie, bo 2 moje koleżanki są w ciąży i moja szwagierka ( różniło nas tylko 2 tyg ciąży) - do tej pory nie myślę o niej, nie rozmawiamy o jej ciąży, ona zresztą też dyskretnie milczy (jest za granicą chwała Bogu więc nie jest to problem). Miałam zachwianie wiary, ale powoli jest coraz lepiej.
Moja rada dla Ciebie - nie myśleć, nie rozpamiętywać, czas goi rany naprawdę. Będziesz jeszcze w ciąży i będziesz mieć dzidziusia. Wiem że chciałabyś pewnie jak najszybciej (tak jak ja), ale to niestety natura i nie da się tak zaplanować wszystkiego. My zaczynamy "pracować" w listopadzie. Tobie też tego życzę:p
 
Ostatnia edycja:
reklama
Darc ja stracilam swoje malenstwo w 10tc ponad 3 lata temu i tez bylam w kompletnej rozsypce nie spalam po nocach tylko o tym myslaam wylam non stop jak nikogo nie bylo nie moglam sie pozbierac mi bardzo pomogl watek ciaza po poronieniu dziewczyny szybko postawily mnie na nogi widzialam jak dziewczyny kolejno zachodza w ciaze i rodza zdrowe dzieciatka u mnie to trwało długo za nim zaszłam w ciaze bo rowno 2 lata. moim zdaniem powinnas poznac przyczyne straty zrobic badania nie sluchac lekarza jesli mowi ze na razie nie robic badan ! tylko robic na wlasna reke tak jak ja mi wyszlo ze mam niedoczynnosc tarczycy sama poszukalam na necie najczestszych przyczyn poronien i zrobilam tsh na swoje szczescie. i trzeba wierzyc ze w koncu i dla Ciebie usmiechnie sie los ze bedziesz tulic swoje malenstwo wiem ze teraz trudno CI w to uwierzyc mi tez bylo trudno i to bardzo nie moglam patrzec na kobiety w ciazy a tym bardziej na male dzieci bo zaraz łzy napływały mi do oczu mimo wszystko ze mam swoje synka juz to czesto mysle o moim Aniołku jaki by był ze Simon miałby starszego brata( bylam pewna ze to byl tez chlopiec) i mysle o tym dniu w ktorym sie to wszystko stalo tak jakby to bylo wczoraj :-(
3 mam za wsyzstkie Aniolkowe mamusie kciuki zawsze mozecie napisac na ciazy po poronieniu tam jest duzo osob po takich przejsciach jak macie jakies pytania to pytajcie zawsze odpowiem jak nie tu to piszcie na priva
 
DarcAngeal
My straciliśmy Naszego Aniołka rok i 4 miesiące temu, 5 miesięcy starań, prawie 3 miesiące radości i w 11 tygodniu ciąży plamienie na granicy z @ więc szpital i mi też nikt nie kazał czekać, stwierdzono, że ciąża obumarła 3 tygodnie wcześniej, serduszko nie bije. Był płacz, ból fizyczny przez 1 dobę, a potem tylko ten rozdzierający ból po stracie największego i długo oczekiwanego szczęścia. Mieszkam w Irlandii a tu wychodzą z założenia, że przynajmniej co 4 kobieta porania we wczesnym okresie ciąży i trzeba się dalej starać. Na szczęście w Polsce lekarz zlecił mi serię badań i podobnie jak Alicja1985 okazało się że mam niedoczynność tarczycy - haszimoto, dostałam hormony i na razie wszystko dobrze się układa. Ten 5 miesiąc był ostatnim przed ślubem w którym daliśmy szanse na zajście w ciążę, by Dzidzia już była odchowana do ślubu, a potem nie chcieliśmy ryzykować, bo sporo stresu z organizacją wesela więc nie chcieliśmy kusić losu by nie stracić drugiego Maleństwa. Miesiąc przed ślubem zaczęliśmy się od nowa starać bo myśleliśmy że znów kilka miesięcy minie by się udało, a udało się tak że do ślubu co prawda nie świadomie szliśmy we troje.
Pierwsze kilka tygodni po stracie Dzieciątka były okropne, prawie wszystkie kobiety dookoła wydawały się być w ciąży, sporo koleżanek albo miało malutkie dzieci, albo były w ciąży, ale ja zamiast ich unikać spotykałam się z nimi, pytałam o wychowanie, obowiązki, nawet czasem zostawałam by się zaopiekować na godzinkę czy dwie. Mąż mnie wspierał i zapewniał że po ślubie nie będziemy długo czekali. Po stracie Dziecka zaczęłam kolekcjonować orchidee, są piękne i wymagają opieki i to chyba była moja mała odskocznia, choć nie było, nie ma dnia bym nie myślała o Naszym Aniołku. Pomogła mi też świadomość że nie jestem jedyna na świecie która straciła swoje Maleństwo i inni sobie poradzili to i ja dam radę. Dałam. Po pół roku mogłam zacząć mówić o tym, że straciliśmy dziecko, bo ludzie wciąż pytali, kiedy będziemy mieli dziecko. Zamiast zmyślać najłatwiej zamknąć usta prawdą. Nic złego nie zrobiłam i nie mam się czego wstydzić. Bóg wezwał Naszego Aniołka do siebie i nic na to nie mogliśmy poradzić. Teraz dbam o siebie, pamiętam o hormonach, o suplementach i jak tylko nie czuję się pewnie odpoczywam. Strach jest i to ogromny, żeby tym razem się udało. Uda się, nie ma innego wyjścia. Musi być dobrze.
Tobie też życzę tego z całego serca. Znajdź sobie jakąś pasję, odskocznię od rzeczywistości, albo jako że minęły 3 miesiące i Twój organizm już się zregenerował zrób badania, ginekolog doradzi Ci jakie najlepiej i jeśli wszystko jest dobrze zacznijcie się starać zapełnić tę pustkę Rodzeństwem dla Waszego Aniołka. Wasze Maleństwo będzie miało swego osobistego Anioła Stróża w Niebie.
Powodzenia DarcAngeal. Już nie długo i dla Ciebie zaświeci słonko :tak:
 
Tina współczuję Ci bardzo, wiem że moje słowa pewnie nie bardzo Cie pocieszą ale wierze w to że uda się następnym razem! Ja trzmam się tej myśli, czekam teraz na pierwszą miesiączke po poronieniu, zrobie wszystkie badania aby to się już nie powtórzyło i spróbuje znowu!
 
Tina, kasia światełko dla waszych aniołków
[*] na początku jest zawsze trudno i ciężko wiem bo sama 6 m-c temu przez to przechodziłam :-(ja straciłam ciążę w 10 tygodniu przyczyna nadal nie znana i chyba nie poznam, to co wam radze to poczekajcie na pierwsza @, po niej udajcie sie do swojego lekarza na kontrole i to on powie ile nalezy czekac czy wszytsko jest w miare odbudowane, zwykle lekarze nie kazą czekac tylko odrazu sie starac, wiem ze pewnie bedziecie sie zastanawiac czy kolejnym razem bedzie oki czy to sie nie powtórzy, ale nie ma gwarancji trzeba być tylko dobrej mysli i wierzyc ze bedzie dobrze, badania które powinno sie wykonac to tokosoplazmoza, cytomegalia hormony tarczycy progesteron i prolaktyna, lekarze podchodza do pierwszych poronien jako cos normalnego wiec nawet nie zlecaja badan chociazby tych ale wydaje mi sie że to zalezy od lekarza prowadzacego, ja swojego juz zmieniłam i teraz mam od dwoch miesiecy nowego i jestem zadowolona choć staram sie o fasolke juz 5 m-cy, na poczatku było nakrecanie sie liczenie obserwowanie ale teraz jakos spokojniej do tego podchodze choć jest mi ciezko a na dodatek 30 pażdziernika miałam miec termin porodu wiec ten miesiac jest wyjatkowo trudny.:-(
Ale sie rozpisałam dziewczyny nie łamcie sie, wiem że to nie jest proste ale wiem że dacie rade trzymam za was kciuki, jak chcecie jakiejs rady zasiegnac to piszcie na watku ciąża po poronieniu tam dziewczyny pomagaja mi pomogły
 
dziewczynki najwazniejsze jest zdorbienie badan nawet jak lekarz powie Wam ze za pierwszym razemt ak moze byc zrobice badania gdybym ja nie czytala o poronieniu i nie zrobila badan to znowu bym poronila
trzeba wierzyc ze kazdej z nas sie uda bo uda sie napewno chociaz teraz kazda ma czarne mysli
 
dziękuję Wam za słowa otuchy.
są takie dni, że wpadam w czarną otchłań i nie widzę żadnej perspektywy przed sobą.
wiem jednak, że z czasem wszystko to się unormuje, będzie łatwiej żyć. staram się jakoś to przetrwać, ale same wiecie jakie to trudne...
razem z Narzeczonym zdecydowaliśmy, że jeszcze nie czas na starania o dziecko. mimo że bardzo bym chciała, nie możemy sobie pozwolić ze względów finansowych :(
zastanawiam się nad pomocą psychologa, ze względu na wcześniejsze epizody z nerwicą.
Galwaygirl sugerowałaś mi, bym znalazła pasję. mam takie - jestem (szumnie to powiem) artystką. dużo rysuję, piszę opowiadania. jestem też poetką. tylko że po stracie Maleństwa nie napisałam żadnego wiersza, ani jednej strony opowiadań, rysunki leżą niedokończone. czuję blokadę przed tym co kochałam

dziękuję Wam raz jeszcze i również życzę powodzenia w staraniach, będę trzymać za Was kciuki. https://www.babyboom.pl/forum/members/galwaygirl-77410.htmlGalwaygirl życzę Tobie szczęśliwego rozwiązania :)
 
witaj
po pierwsze przytulam
Smutne że tyle nas Aniołkowych Mam. Ale trafiłaś do nas to najważniejsze, żeby nie zostawać z tą pustka sama. Poczatki są trudne, bo przez te parę chwil twój świat sie zmienił, już nigdy nie będzie taki sam. Zawsze juz bedzie z Toba Twoj Aniołek. Nie ma jednej rady, jak przejść przez to wszystko. Jak trzeba to płacz, krzycz. Ale nie trzymaj tego dla siebie, bo ten ból zostanei jeszcze dłuzej.
Pomoc psychologa nie zaszkodzi a moze pomoc Tobie poradzic sobie z bólem i żalem jaki masz . Wiec jeśłi tylko możesz to skorzystaj z takiej pomocy.
 
DarcAngeal, mam nadzieję, że wrócisz do swoich pasji i podzielisz się tu z nami jakimś swoim wierszem. Może właśnie takie przelanie smutku na papier, jak już się przełamiesz do tego, pomoże Ci najlepiej. Przypadek każdej z nas jest inny, każda cierpi na swój sposób, moja przyjaciółka, która poroniła miesiąc przede mną (6t), tylko że ona zaszła w kolejną ciążę już przy kolejnym cyklu spytała zaskoczona około miesiąc przed planowanym terminem porodu "ale chyba już Ci przeszło (cierpienie), co?". Byłam w szoku jak ona, która przez to samo przeszła mogła tak powiedzieć.
Może w Twoim przypadku pomoc psychologa byłaby wskazana, skoro wcześniej miałaś problemy z nerwicą. Poza tym wcale nie musisz się uśmiechać i udawać że nic się nie stało. Płacz jeśli jest Ci źle, rozmawiaj z narzeczonym o swoim smutku. Takie duszenie w sobie bólu to najgorsze dla cierpiącej duszy.
Trzymaj się Maleńka i dbaj o swoje zdrowie.
 
reklama
Hej! Ja chcialam tutaj cos napisac jak to jest, gdzy traci sie pierwsza ciaze,a potem dlugo towaryszy strach przed ponownym zajsciem w ciaze, tego bolu nie da sie opisac i to zawsze jest i bedzie ze mna obecne. Wiec moja historie ze strata dziecka i pozniejszymy perypetiami opisalam na jednym z blogow, wiec jak kogos zainteresuje bede szczesliwa, moze komus moja historia pomoze i pokaze, ze nigdy nie nalezy sie poddawac, bo kazda z nas moze wygrac walke o swoje dziecko. Pozdrawiam
Kobieta (wreszcie) spełniona | W Roli Mamy
 
Do góry