Dziekuje Kasik
Ja w zasadzie uważam, ze to iz trzyma sie tak a nie inaczej w dużej mierze zawdzięcza sobie, jezeli nie brać pod uwagę sił wyższych.
Chemia na jednych działa na innych nie.
Owszem zmuszony jest żyć nieco inaczej i pewnie ciezko Mu sie z tym pogodzić. Ale ja zawsze tłumacze, ze wreszcie teraz zyje jak wszyscy.
Przedwczoraj przejechaliśmy 650km, wczoraj 650 km i dzis mnie informuje, ze jest zmęczony. Dla mnie to normalne, bo tez jestem.
A On do mnie, ze chyba juz umiera, bo kiedyś jechał 1500km i szedł do pracy.
To taki typ, ze jakby usłyszał, ze zostały Mu 3 dni zycia to tez by sie nie położył.
No nic, aby zakończyć temat. Jutro jezeli bedzie miał wyniki krwi ok dostanie ten lek, o którym kiedyś pisałam, ze miał badania czy nie ma mutacji w genie raka i sie kwalifikuje. Ja zupełnie w niego juz nie wierze, ale M opowiadam cuda na kiju o jego skuteczności...
Ja w zasadzie uważam, ze to iz trzyma sie tak a nie inaczej w dużej mierze zawdzięcza sobie, jezeli nie brać pod uwagę sił wyższych.
Chemia na jednych działa na innych nie.
Owszem zmuszony jest żyć nieco inaczej i pewnie ciezko Mu sie z tym pogodzić. Ale ja zawsze tłumacze, ze wreszcie teraz zyje jak wszyscy.
Przedwczoraj przejechaliśmy 650km, wczoraj 650 km i dzis mnie informuje, ze jest zmęczony. Dla mnie to normalne, bo tez jestem.
A On do mnie, ze chyba juz umiera, bo kiedyś jechał 1500km i szedł do pracy.
To taki typ, ze jakby usłyszał, ze zostały Mu 3 dni zycia to tez by sie nie położył.
No nic, aby zakończyć temat. Jutro jezeli bedzie miał wyniki krwi ok dostanie ten lek, o którym kiedyś pisałam, ze miał badania czy nie ma mutacji w genie raka i sie kwalifikuje. Ja zupełnie w niego juz nie wierze, ale M opowiadam cuda na kiju o jego skuteczności...