Cześć Jak tam karpie, serniczki, pierogi? Leżymy i trawimy?
Słuchajcie. Potrzebuję porady, bo sama nie wiem, co zrobić. Powiedzieliśmy rodzince o nowinie. Właściwe nie powiedzieliśmy, ale pod choinką znaleźli prezenty sugerujące co jest grane i ładne koperty ze zdjęciem z USG w środku No ale do rzeczy. Najbliższą rodzina wie, że mój mąż to nie bardzo może mieć własne potomstwo (zupełny brak żołnierzyków w nasieniu), ale mamy oboje mamy wrażenie, że myślą, że to jednak on jest biologicznym tatusiem. Nawet teściowa wspominała coś o drugim (mówiąc przy tym, żebym pamiętała i nie wierzyła, że jak się karmi piersią to się nie zachodzi w ciążę - uwielbiam jak mnie traktuje jak debila ). No, ale reasumując: coś tłumaczyć, że to z banku, czy lepiej nie? A jak małe bedzie bardziej podobne do dawcy niż do mnie? Generalnie wybraliśmy takiego, który ma być podobny do męża, ale oczywista oczywistością jest fakt, że zdjęcia nie widziałam, tylko kierowaliśmy się cechami wyglądu zewnętrznego podanymi w ankiecie. Mówić? Nie mówić? Ja pomyślałam, żeby nie, ale teraz naszły mnie wątpliwości.
Sorry za przydługi wywód
Jeśli chodzi o informowanie rodziny ja jestem zdania że Nie. Bo i po co. My z mężem podchodząc do iui razem postanowiliśmy nic nikomu nigdy nie mówić. Co prawda w naszym przypadku mój mąż jest ojcem biologicznym ale po co narażać siebie a przede wszystkim maleństwo na to ze kiedyś ktoś coś głupiego mu powie. Niby to rodzina ale z autopsji wiem ze z rodziną to najlepiej na zdjęciu się wychodzi i to pod warunkiem że stoi się z boku żeby w razie co wyciąć.
Dlatego u nas nikt totalnie nikt nie wie ze mieliśmy iui. Dlatego forum od początku było dla mnie mega wsparciem. A nawet raz nie mieliśmy wątpliwości że dobrze zrobiliśmy nic nie mówiąc. Ja jestem pewna na 99% ze w naszej rodzinie mały byłby inaczej traktowany po takiej informacji i kiedyś by usłyszał albo on albo i my jakieś głupie komentarze. Ale to moje zdanie