No to dziewczyny po wizycie. Uczucia mam mieszane.
Babka starała się pomoc ale niestety za dużej wiedzy na temat Pcos to ona nie ma, prawie wcale. Pierwszy raz słyszała nazwę. Druga przeszkoda to Jezyk. Oczywiście nie obyło się bez płaczu. Niby mówiła ze mnie rozumie i starała wczuć się w moje emocje ale niestety obawiam się ze nie rozumiała do końca mojej frustracji. Ciagle powtarzała ze jestem młoda, ze kobiety fopieto po 30stce planują macierzyństwo itd. Obawiałam się tego oni tu późno zakładają rodziny.
Wniosek z rozmowy jest taki ze ma skontaktować mnie z psychologiem z polskim językiem by to ułatwiło mi rozmowę o uczuciach i emocjach.
To tyle. Po obudzeniu się @ w końcu się rozkręciła ale nie jest masakryczna jak zawsze. Kocham wywoływane okresy - ciągną się jak flaki z olejem i nie wiadomo kiedy koniec.
Edit- wracam do Was, jutro dzwonimy umówić się na usg i zaczynam zastrzyki. Nawet nie wiem kiedy ten cykl przerwy mi zleciał trwał 37 dni.
Hmm syszalam ze bariera jezykowa czasem przeszkadza mocno w terapii. A podobno sa psychologowie w PL ktorzy zdalnie prowadza z Toba video i tak prowadza terapie...
Buziaki i trzymaj sie dzielnie kochana
[emoji1320][emoji1320][emoji1320][emoji1320]