Naszło mnie na przemyślenia...
1. Dlaczego nie są podawane do wiadomości dane o liczbie porzuconych, skatowanych, zabitych noworodkach...??
2. Dlaczego nie podaje się do publicznej wiadomości liczby "rodziców" pozbawianych praw rodzicielskich ze względu na krzywdy wyrządzane dzieciom...??
3. Dlaczego wystarczy, że alkoholik pójdzie do psychiatry, stanie na komisję lekarską i przyznana mu zostaje "renta alkoholowa"...??
4. Dlaczego nie mówi się o tym, że usunięty jajowód nie odrasta...??
5. Dlaczego nie mówi się o tym, że plemnika nie da się wyhodować ot tak na pstryknięcie palcem...?
6. Dlaczego nie mówi się jak długie i trudne są procedury adopcyjne...??
7. Dlaczego nie pozwala się ludziom na szczęście jakim jest szansa posiadania własnego dzieciątka...??
8. Dlaczego o tak ważnych sprawach pozwala się decydować ludziom, którzy nie mają w temacie "zielonego pojęcia" i nigdy nie doświadczyli takiego problemu...??
Ktoś powie, że in vitro to tak, jakby się poszło do przedszkola, wybrało jedno z dziesięciu dzieci, zabrało je do domu, a pozostałe 9 zabiło...
Przecież na te pozostałe 9 też ktoś czeka...
Czy tylko ja tego nie rozumiem?!!