Biedroneczka28
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Listopad 2018
- Postów
- 714
Hej. Zacznę od tego, że ponad 4 lata staraliśmy się o dziecko aż w końcu się udało. W trakcie ciąży, teściowa zaczęła kupować ubranka, gdzie prosiłam aby tego nie robiła, bo sama chciałam kompletować wyprawkę skoro czekalam na maleństwo tyle czasu. Kiedy córeczka przyszła na świat, powiedziałam teściom i mojej mamie, że potrzebuję minimum 2 tygodnie na dojście do siebie i wtedy dam znać żeby przyjechali w odwiedziny. Przez ten czas mieliśmy codziennie telefony, video rozmowy
i smsy od teściowej.. Jak malutka, co robi, a gdzie zdjęcie, dlaczego jeszcze nie przysłaliśmy żadnego zdjęcia... To już było takie nie do zniesienia, że nawet mąż zaczął się irytować. Niestety chyba przez tą nadgorliwość z jej strony problem narodził się we mnie... Teściowa tak mi działa na nerwy, że nie mogę na nią patrzeć.... Drażni mnie pytaniami o córkę jak dzwoni, smsami z rozkazem, że mam wysłać zdjęcie i co robi,, niunia'' bo tak na nią mówi co swoją drogą doprowadza mnie do szału... kiedy się widzimy, najchętniej nie dałabym jej dotykać małej... Ciągle do niej lezie, gada do niej tzw sepleniącym głosem, wymusza na mnie abym wyszła z domu na zakupy a ona się nią zajmie, ma obsesję na punkcie robienia jej zdjęć..Kiedy bierze ją na ręce ja się w duchu modlę aby mała się rozpłakała i będę mogła ją zabrać.. Gdy były chrzciny wręcz zabierała mi ją z rąk, nosiła ciągle i chciała wyjść na spacer.. Nie pozwoliłam... Wieczorem dzwoniła do męża i mówiła, że jak nosiła małą to tak jakby jego nosiła kiedy był noworodkiem... A mnie aż zatrzęsło jak to mąż mi powiedział... Myślałam, że to hormony ciążowe i mi przejdzie... Ale to trwa już ponad 4 miesiące...źle mi z tym... Nie umiem się przełamać, nie wyobrażam sobie, że mogłabym córkę zostawić z teściową bez mojego nadzoru... Jednym słowem jestem zazdrosna.. Wcześniej z chęcią jeździłam do teściów, czy to na noc czy ogólnie w odwiedziny, a teraz najchętniej bym się odizolowała jak tylko się da... I to chodzi tylko o tą relacje teściowej z moją córką, bo kiedy moja mama dzwoni i pyta o małą lub ją widuje jest ok, jeśli ktoś przychodzi w gości i ją bierze na ręce też nie mam problemu, ale jeśli chodzi o teściową jest dramat...Jest nachalna, nie chce czuć przymusu, że muszę wysyłać codziennie zdjęcie bo o to z jej strony też jest spina, że codziennie musi być zdjęcie wysłane a najlepiej to z każdej czynności jaką wykonujemy ..na sam widok, że dzwoni teściowa już jestem wkurzona... Ja rozumiem, że to wyczekana wnusia itp ale trochę się czuje jakby teściowa przelewała na nią miłość do córki której nie miała a wiem, że marzyła.... Nie wiem co robić... Na dłuższą metę tak nie dam rady.. Męczą mnie te spotkania i przed każdym lub też po chodzę poirytowana.. Czy to mi kiedyś przejdzie? Może powinnam iść do psychologa? Może przesadzam? No ale takie mam odczucia a nie inne Mąż nie rozumie mojego zachowania, podśmiewa się ze mnie trochę i ciągle powtarza, że muszę w końcu wrzucić na luz.. Czy któraś z Was tak miała?
i smsy od teściowej.. Jak malutka, co robi, a gdzie zdjęcie, dlaczego jeszcze nie przysłaliśmy żadnego zdjęcia... To już było takie nie do zniesienia, że nawet mąż zaczął się irytować. Niestety chyba przez tą nadgorliwość z jej strony problem narodził się we mnie... Teściowa tak mi działa na nerwy, że nie mogę na nią patrzeć.... Drażni mnie pytaniami o córkę jak dzwoni, smsami z rozkazem, że mam wysłać zdjęcie i co robi,, niunia'' bo tak na nią mówi co swoją drogą doprowadza mnie do szału... kiedy się widzimy, najchętniej nie dałabym jej dotykać małej... Ciągle do niej lezie, gada do niej tzw sepleniącym głosem, wymusza na mnie abym wyszła z domu na zakupy a ona się nią zajmie, ma obsesję na punkcie robienia jej zdjęć..Kiedy bierze ją na ręce ja się w duchu modlę aby mała się rozpłakała i będę mogła ją zabrać.. Gdy były chrzciny wręcz zabierała mi ją z rąk, nosiła ciągle i chciała wyjść na spacer.. Nie pozwoliłam... Wieczorem dzwoniła do męża i mówiła, że jak nosiła małą to tak jakby jego nosiła kiedy był noworodkiem... A mnie aż zatrzęsło jak to mąż mi powiedział... Myślałam, że to hormony ciążowe i mi przejdzie... Ale to trwa już ponad 4 miesiące...źle mi z tym... Nie umiem się przełamać, nie wyobrażam sobie, że mogłabym córkę zostawić z teściową bez mojego nadzoru... Jednym słowem jestem zazdrosna.. Wcześniej z chęcią jeździłam do teściów, czy to na noc czy ogólnie w odwiedziny, a teraz najchętniej bym się odizolowała jak tylko się da... I to chodzi tylko o tą relacje teściowej z moją córką, bo kiedy moja mama dzwoni i pyta o małą lub ją widuje jest ok, jeśli ktoś przychodzi w gości i ją bierze na ręce też nie mam problemu, ale jeśli chodzi o teściową jest dramat...Jest nachalna, nie chce czuć przymusu, że muszę wysyłać codziennie zdjęcie bo o to z jej strony też jest spina, że codziennie musi być zdjęcie wysłane a najlepiej to z każdej czynności jaką wykonujemy ..na sam widok, że dzwoni teściowa już jestem wkurzona... Ja rozumiem, że to wyczekana wnusia itp ale trochę się czuje jakby teściowa przelewała na nią miłość do córki której nie miała a wiem, że marzyła.... Nie wiem co robić... Na dłuższą metę tak nie dam rady.. Męczą mnie te spotkania i przed każdym lub też po chodzę poirytowana.. Czy to mi kiedyś przejdzie? Może powinnam iść do psychologa? Może przesadzam? No ale takie mam odczucia a nie inne Mąż nie rozumie mojego zachowania, podśmiewa się ze mnie trochę i ciągle powtarza, że muszę w końcu wrzucić na luz.. Czy któraś z Was tak miała?