reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Tu znajdziesz dzisiejszy LIVE dotyczący uwazności w relacji z dzieckiem. Jak sue przyda - zapraszam :) Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

In vitro 2024 - refundacja

Wiesz ja też jestem w ciąży z drugiej stymulacji, ogólnie to był to mój trzeci transfer. Ile przepłakałam to moje, przecież dwa pierwsze transfery beta 0. Pierwsze badania męża to była koncentracja plemników na poziomie 50 tysięcy, mimo, że chciałam myśleć, że możemy nie mieć swojego biologicznego dziecka to naprawdę nie dopuszczałam tak szczerze takiej myśli. Chce po tym wszystkim uprawiać seks wtedy kiedy mam ochotę, a nie śledzić cykl i czekać kiedy jest najlepszy moment. Widzę ile życia mi to odebrało, ile radości z wszystkiego :/ Ale tak jak już kiedyś tutaj pisałam, jak już się uda to naprawdę człowiek zapomina o tym cierpieniu, jak bolały te nieudane transfery, o tej całej panice co dalej robić.. ja też myślałam, że ze mną coś jest nie tak skoro dwa transfery z beta 0. Czuję się jak bohaterka, że dałam radę to przejść, ale też myślę, że starania naturalne przeorały mnie bardziej niż dwie procedury in vitro.
wierzę, że się zapomina. Może i mi kiedyś przyjdzie. Póki co niestety nade mną wisi widmo, że będę tą osobą, której nigdy się niie uda żadnym sposobem. Starania naturalne, owszem tyrają, ale też przynajmniej jest ta furtka, że jest jeszcze to ivf. A po IVF nie ma już nic. I rzeczywiście, na pewno jest łatwiej zrobić stymulacje, punkcje i transfer - to wszystko idzie szybko i sprawnie. Oczywiście zakładając, że na stymulacji wyhodujesz pęcherzyki, na punkcji będą ładne i dojrzałe komórki, będzie co zapłodnić, jak będzie kilka ładnych i rokujących zarodków ii jest co transferować. Ale jak na każdym etapiie pojawiają siię problemy to już niie jest tak łatwo. I tyra i martwisz się, że kończą Ci się możliwościi.
 
reklama
Wiesz ja też jestem w ciąży z drugiej stymulacji, ogólnie to był to mój trzeci transfer. Ile przepłakałam to moje, przecież dwa pierwsze transfery beta 0. Pierwsze badania męża to była koncentracja plemników na poziomie 50 tysięcy, mimo, że chciałam myśleć, że możemy nie mieć swojego biologicznego dziecka to naprawdę nie dopuszczałam tak szczerze takiej myśli. Chce po tym wszystkim uprawiać seks wtedy kiedy mam ochotę, a nie śledzić cykl i czekać kiedy jest najlepszy moment. Widzę ile życia mi to odebrało, ile radości z wszystkiego :/ Ale tak jak już kiedyś tutaj pisałam, jak już się uda to naprawdę człowiek zapomina o tym cierpieniu, jak bolały te nieudane transfery, o tej całej panice co dalej robić.. ja też myślałam, że ze mną coś jest nie tak skoro dwa transfery z beta 0. Czuję się jak bohaterka, że dałam radę to przejść, ale też myślę, że starania naturalne przeorały mnie bardziej niż dwie procedury in vitro.
No właśnie, jak się uda… jakby i mi się udało to pewnie też byłabym wdzięczna za ivf, bo w porównaniu z naturalnymi trwało by to krócej, zapominając o tym co złe. Niby jestem dopiero w trakcie 1 procedury, ale mam powtarzane przez lekarzy, że jednak będzie nieudana, bez gwarancji sukcesu w kolejnych, więc mając taką perspektywę już się czuję przeorana na maxa i w porównaniu z naturalnymi psychicznie zdecydowanie gorzej to znoszę… absolutnie nie jest mi łatwiej pod żadnym aspektem, wahania nastrojów, płacze (nie miałam tego), do tego od wieczne kombinowanie z wizytami, jak je pogodzić z pracą i mogłabym wiele więcej wymieniać…
 
Miałam też takie sytuacje. Że lekarze mówili, że z tymi wynikami nasienia, które ma mój mąż od razu uderzać w ivf, bo owszem, może się kiedyś udać ale równie dobrze nie musi. Wychodziłam z gabinetu obrażona 😅
No i koniec końców jestem tu gdzie jestem.

A co do tego, czy "łatwiejsze" dla głowy są starania naturalne czy ivf, to pamiętajcie dziewczyny - mówicie, że jest łatwiej z perspektywy, że względnie szybko i sprawnie Wam się udało zajść przez IVF.
Wiem, że ja nie przeszłam nie wiem ile, ale kiedy mam za sobą już 2 stymulacje, 2 bety 0, problem z uzyskaniem porządnej liczby komórek czy zarodków to już nie jest tak kolorowo.
Jasne, wiadomo że jesteśmy szczęściary razem z Aileen, ale już nawet nie patrzac na nasz rezultat to nadal biorąc pod uwagę na sucho samą stymulację i punkcje, czekanie na telefon od embriologa - dla mnie to było poniekąd łatwiejsze niż te całe naturalne starania :)
 
Ja jeszcze trzymam się myśli, że jeśli nie ivf to może surogacja za granicą na własnych komórkach. Choć to byłaby już trudna decyzja i trzeba byloby wziac jakis kredyt... Ale widzialam na tym drugim, rozowym forum historie dziewczyny, ktora sie zdecydowala wlasnie na taka opcje na Ukrainie chociaz teraz nie wiem gdzie byloby to dokladnie mozliwe.

Ja zawsze muszę mieć plan B 😅
 
Ja jeszcze trzymam się myśli, że jeśli nie ivf to może surogacja za granicą na własnych komórkach. Choć to byłaby już trudna decyzja i trzeba byloby wziac jakis kredyt... Ale widzialam na tym drugim, rozowym forum historie dziewczyny, ktora sie zdecydowala wlasnie na taka opcje na Ukrainie chociaz teraz nie wiem gdzie byloby to dokladnie mozliwe.

Ja zawsze muszę mieć plan B 😅
Ja kiedyś leżałam po punkcji z dziewczyną która w ten sposób robiła i klinika w PL we współpracy z kliniką na Ukrainie ogarniala z nimi to logistycznie i prawnie.
Przyznam, że ciekawa była dla mnie jej historia i jak to wszystko ma wyglądać.
 
Ja kiedyś leżałam po punkcji z dziewczyną która w ten sposób robiła i klinika w PL we współpracy z kliniką na Ukrainie ogarniala z nimi to logistycznie i prawnie.
Przyznam, że ciekawa była dla mnie jej historia i jak to wszystko ma wyglądać.
Tylko to kupe kasy kosztuje. Jak sprawdzalam cos ok 250 - 300 tysiecy zl :/ a i trzeba miec zaswiadczenie, ze sie juz wszystkie inne metody leczenia wykorzystalo czyli pewnie te wszystkie finansowane 4 proby z naszego ivf
 
Tylko to kupe kasy kosztuje. Jak sprawdzalam cos ok 250 - 300 tysiecy zl :/ a i trzeba miec zaswiadczenie, ze sie juz wszystkie inne metody leczenia wykorzystalo czyli pewnie te wszystkie finansowane 4 proby z naszego ivf
Nie pamiętam juz ile ona mówiła, pamiętam tylko że odkładali na to kilka lat i dobrali kredyt ale chyba coś w okolicy tych 200 tys. Wszystkie badania, prowadzenie ciąży itd musieli pokryć tej dziewczynie plus miesiąc przed porodem już być na miejscu. Ona z tego co pamiętam nie miała macicy, więc u nich innej opcji nie było na biologiczne dziecko.
 
Dziewczyny powiedzcie mi czy mimo brania duphastonu mogłam już dostać okres?
Dzis 9 dzień brania miałam brać do jutra czyli 10 dzień. A tu zonk chyba okres 🫣
 
reklama
Do góry