reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Tu znajdziesz dzisiejszy LIVE dotyczący uwazności w relacji z dzieckiem. Jak sue przyda - zapraszam :) Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

In vitro 2024 - refundacja

Tiaaa szczepiłam i w sumie żałuję bo nic to nie dało, a potem niektóre kliniki odradzały to, że efekt może być odwrotny do zamierzonego. Nie pamiętam co mi wyszło, podobno miało być dobrze, moja koleżanka się szczepiła i jakieś bzdury jej potem powychodziły i usłyszała że tak się zdarza. Podobno za granicą się już tego nie praktykuje... Mam nadzieję że nie mam skutków ubocznych..
Ja miałam od początku do tego źle nastawienie bo się bałam tego... Moja jedna koleżanka niby zaszła chyba z 5 miesięcy po tym ale też nie wie do końca czy to dlatego. Tamten lekarz mówił że ma 70 proc skuteczności w tych szczepieniach. Natomiast w mojej klinice in vitro nie chcieli tego komentować
 
reklama
Widzisz ja odnośnie badania mam inne zdanie. I tak naprawdę te dziewczyny o których piszesz nigdy się nie dowiedzą co by było gdyby. Może właśnie ten jeden zarodek, który dał ciążę by dorwał do 5 doby ? Nikt tego nie wie i się nie dowie. Można iść z opinią też w drugą stronę jest masa dziewczyn które nie badały, a później żałowały decyzji, bo wiedziałyby czy problem był w samym zarodku, czy jednak trzeba obrać inny kierunek.
Badania PGTa same w sobie też są elementem diagnostyki, nie można ich traktować zero jedynkowo. Jasne nie wykluczają całkowicie ryzyka chorób genetycznych ale minimalizują to ryzyko i później w połączeniu z badaniami prentalnymi masz dużą pewność że dziecko jest zdrowe. Jak kolwiek to zabrzmi, wiedząc że zarodek ma wady genetyczne nie transferuje się go więc jest szansa że np nie trzeba bedzie później trwać w ciąży skazanej na porażkę np do 12 tyg albo dluzej. Przed badaniem zarodków jest też obszerna konsultacja z genetykiem, przynajmniej u nas była. Genetyk dokładnie omówiła z nami jak wyglada takie badanie, jakie są ryzyka, ile komórek jest pobieranych, jaki jest margines błędu, co w przypadku gdy wyjdzie mozaika, jaka jest jej opinia odnosnie badania w naszym przypadku itp, itd.
Nie każdy musi się decydować na badanie, jeśli czuje inaczej i nie chce go robić plus nie każdy ma wskazania. Dla mnie poza tym wszystkimi to badanie jest swego rodzajem ,,kupieniem" odrobiny spokoju, wiedzy i pewności w kontekście udanego transferu jak i niepowodzenia.
Ja to wszystko rozumiem i neguje bo sama chciałam badać bo myślałam ze będzie kilka czy nawet więcej zarodków więc nawet jak połowa odpadnie to nadal będzie ok. Natomiast jeśli mam do wyboru nie mieć żadnych transferów lub przy sprzyjających okolicznościach może 1 to chciałabym dać moim zarodkom trochę więcej szans. Nie wierzę w zbieg okoliczności że na akurat ten 1 podany w 3 dobie by dotrwał do 5 doby jak wcześniej za każdym razem dziewczynom padały wszystkie i to nawet z 3 procedur sytuacja się powtarzała. Dodatkowo czytałam też o badaniach gdzie kobietom podawali teoretycznie wadliwe zarodki po badaniach pgta na ich własne ryzyko i co się okazało że z tych zarodków rodziły się zdrowe dzieci... Więc to nie jest zero jedynkowe i wychodzi na to że pgta niejako może dyskwalifikować zarodki które dadzą zdrową ciążę.
Ale rozumiem obawy i sama je podzielam, choć jak widać nic nie jest pewne. Każdy decyduje za siebie :-)
 
Może nie wyraziłam jasno mych intencji ale oczywiście uważam że trzeba robić wszystko żeby się udało, ale jak się nie udaje to i tak jest duża szansa że to po prostu kiedyś pyknie, nie wiadomo jak, ale pyknie. Może i teraz trochę cwaniakuje... Ale oj lata...lata nie było mi do śmiechu. Jak już raz po latach on vitro pykło i 8 tyg poronienie to myslałam że się nie podniosę po tym, ale pół roku później mój naturalsik❤️ no i potem dwie nieudane jeszcze
Nie zawsze "pyka". Nie denerwuj mnie. Znam wiele par, teraz już starszych, i im nie pykło". Mi też nie chce pyknąć.
 
Napisałam że jest duża szansa, a nie że zawsze czytaj ze zrozumieniem. A ja znam w zasadzie wszystkie którym pykło☺️
dobra, daj już spokój. Wiem, ze intemcje były dobre, ale skoro przeszłaś to co my, to powinnaś wiedzieć, że na etapie walki i tych jak powiedziałaś, ton leków i zastrzyków, nikomu nie chce się słuchać, ze może kiedyś naturalnie pyknie, zwłaszcza wtedy, kiedy się nie będzie o tym myśleć.
Większość z nas nie chce i nie potrzebuje takich rad teraz. Także jeśli masz jakieś rady odnośnie leków, to fajnie, ale jak masz powtarzać kolejny raz teorie o pykaniu to prosiłabym już się powstrzymać.
 
Ja myślę że jeśli problemy są po stronie kobiety to rzeczywiście może coś pyknąć i co któryś cykl mógłby być tym udanym jeśli inne okoliczności będą sprzyjające. Taki wyjątek od reguły. Ale jeśli problemy są po stronie mężczyzny, bardzo mała liczba plemników lub brak ruchliwości itd. to chyba nie ma na to szans. A jeśli problemy mają oboje to już tym bardziej nie ma o czym gadać.

No ale czas leci nieubłaganie, zegar tyka i po prostu nie ma już przestrzeni żadnej na czekanie, bo im później tym szanse maleją. No chyba że masz 25 lat to możesz próbować.
 
Do góry