reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Horror w żłobku. Skrzywdzone maluchy i rodzice. Czy da się ochronić dziecko?

aniaslu

red. nacz. babyboom.pl, psycholog, admin
Członek załogi
Dołączył(a)
14 Czerwiec 2004
Postów
3 746
Miasto
Warszawa
Krzyki, wyzwiska, szarpanie, zamykanie w ciemnym pomieszczeniu, karmienie na siłę, nawet jeśli dziecko wymiotowało - taki pomysł na zajmowanie się dziećmi miały opiekunki z prywatnego żłobka. Reportaż przeraża. Żal dzieci, żal też rodziców, którzy zostali oszukani a ich dzieci skrzywdzone. I ta okropna świadomość, że dziecku stała się krzywda, a ja nie zapobiegłem/am. Nawet jeśli wiemy, że to było niemożliwe, to i tak rodzi się ogromne poczucie winy. Bardzo im współczuję.


Jeśli zastanawiasz się, czy w żłobku, do którego chodzi twoje dziecko jest bezpiecznie? Nigdy nie wiesz tego w 100%. Dlatego w wielu żłobkach montowany jest monitoring. Jest to rozwiązanie, które pomaga nie tylko rodzicom mieć większe poczucie bezpieczeństwa, ale również chroni opiekunki przed ewentualnymi, nieprawdziwymi oskarżeniami.

A co jeśli nie masz pewności, czy wszystko jest ok i zastanawiasz się, jak to sprawdzić? Nawet najmłodsze dzieci potrafią "opowiedzieć" dużo więcej niż nam się wydaje. Jakie są objawy przemocy?
  • Pojawiają się problemy behawioralne. Niektóre dzieci nagle zaczynają unikać bliskości z rodzicami, inne okazują nadmierne przywiązanie.
  • Dzieci krzywdzone często wykazują skrajne zachowania: dziecko zwykle otwarte i asertywne może stać się niezwykle bierne, podczas gdy dziecko zwykle łagodne może zachowywać się agresywnie.
  • Niektóre się zaczną wycofywać, może pojawić się regres mowy, jąkania.
  • Niektóre mogą się stać zbyt opiekuńcze w stosunku do innych dzieci
  • Może pojawić się zachowania takie jak kołysanie i walenie głową.
  • Problemy z bólem brzucha, głowy, brak apetytu, wymioty
  • Maluchy potrafią mieć koszmary nocne lub problemy ze snem.
  • W niektórych sytuacjach mogą pojawić się stany lękowe
Podrzucę wam też artykuł, jak chronić dzieci przed wykorzystaniem seksualnym.
 
reklama
Rozwiązanie
Niestety ale tak to jest dopóki pracę będzie się zwykle dostawać tylko dlatego, że pracuje tam czyjaś mama, ciotka, kuzynka....szczególnie jeśli chodzi o tak specyficzna pracę jaką jest np. żłobek gdzieś gdzie powinno się przyjmować ludzi po odpowiedniej szkole i po okresie próbnym.... jestem po studiach pedagogicznych i mogłam pomarzyć by pracować w zawodzie (to było 10 lat temu) w Polsce, myślałam że to się zmieniło ale jak widać nie, trend dostawania pracy "po znajomości" ciągle na topie i taki jest potem efekt, że ciotka Jadzia znęca się nad dziećmi bo nie ma pojęcia na co się pisała idąc do takiej pracy :/ myślę że oprócz monitoringu powinno się trochę bardziej pójść w stronę kwalifikacji pracowników i szkoleń, zwrócić uwagę na to kogo przyjmuje się do pracy.... Miałam na roku 200 kobiet z czego do tej pracy nadawało się 20%, reszta leciała po scenariuszach. Nawet nie chciały pracować w szkole, na pytanie czemu więc poszły na takie studia "bo mama mi kazała, pracuje w przedszkolu i może mi załatwić prace"..... koleżanka z roku, pamiętam jak przeleciało mi przez głowę, że nie chciałabym by uczyła moje dziecko i bach jakiś czas temu pytam wspólnej znajomej co u reszty....i okazało się, że pracuje jako wychowawca w szkole podstawowej gdzie jej mama jest nauczycielka od lat. Więc niestety dopóki dopóty ludzie dostają pracę po znajomości to ktoś kto mógłby na ich miejsce naprawdę się nadawać i nie ma szczęścia to nie ma szans :/ sytuacja z filmu mnie również przeraziła to już w ogóle skrajność. Dzieci będą miały traume, nie wiadomo jak to wpłynie na przyszłe ich zycie. Nie wyobrażam sobie co bym zrobiła komuś takiemu i nie chce sobie wyobrażać, to po prostu niedopuszczalne i dziwię się, że taka sytuacja miała miejsce w cywilizowanym świecie!
Mało tego jedna co się znęcała była to mama dyrektorki przedszkola! Szok. Tak wyczytałam w necie ale nie wiem ile w tym prawdy. Szkoda mi dzieci i napewno będę czujna gdy moja córka pójdzie do przedszkola
 
reklama
Mam 3 dzieci,każde chodziło do żłobka lub mini przedszkola.I powiem tak-z dala od prywatnych placówek dla najmłodszych! Przyjmuje się tam byle kogo,byle chciał,jak najmniej zarabiać,bo przecież zysk musi być jak największy.

O oszczędzaniu na jedzeniu nie wspomnę. Ostatnie dziecko z racji wielodzietności dostało się do państwowego żłobka.I co mnie najbardziej uderzyło w załączonym filmiku to fakt,że sala wygląda,jak jakaś zagroda dla dzikich zwierząt!!! Wszędzie oddzielone kratami?? Foteliki do karmienia,z którego dziecko żadną miarą nie ma szans uciec?

Czy rodzicom nie daje to do myślenia? Przez pierwszy tydzień adaptacji miałam możliwość siedzenia z dzieckiem w sali, poznać dokładnie ciocie. W sali nie ma podziału,są stoliki z krzesełkami i leżaczki,które zostawia się na dywanie, kiedy jest czas drzemki. Toaleta jest współdzielona z drugą grupą, sale są przeszklone. Musiałaby być totalna zmowa milczenia i pełne przyzwolenie na złe zachowanie,bo inaczej nie ma takiej opcji. Dlatego zamiast monitoringu, który moim zdaniem akurat wcale dobrym pomysłem nie jest (u pierworodnego miałam podgląd, wiec zamiast pracować to podglądałam i ciągle się denerwowałam),lepiej poznajmy dobrze miejsce, ciocie, dyrekcję, zapoznajmy się z planem dnia,warto stworzyć grupę na fb czy jakimkolwiek komunikatorze,gdzie rodzice będą się dzielić swoimi uwagami,obawami itp. Łatwiej wychwycić problem grupowo niż pojedynczo. U nas w grudniu była akcja z przeniesieniem jednej z cioć do innej grupy.

Od razu na grupie skrzyknęliśmy się, że nie pozwolimy na to,zwłaszcza,że ciocia uwielbiana przez dzieci. No i skończyło się na tym,że ciocia została,kierownictwo poddało się niemalże natychmiast;-)

Niestety prywatne żłobki/przedszkola maja to do siebie ,że skupiają zazwyczaj dzieci zapracowanych rodziców (wszak trzeba na to zarobić). Tak, jak w państwowym odbieram syna ok.godz.16 to jest już jednym z ostatnich, tak w prywatnym starszy syn był odbierany jako pierwszy.

I tu widzę problem-rodzice nie mają czasu na dokładny wgląd w sytuację dziecka. Cieszą się,że dziecko „upchnięte” i można pracować. Nie chcę generalizować,ale niestety moje obserwacje na tle tej 3 dzieci takie właśnie wnioski każe mi wyciągnąć.
 
Mam 3 dzieci,każde chodziło do żłobka lub mini przedszkola.I powiem tak-z dala od prywantych placówek dla najmłodszych! Przyjmuje się tam byle kogo,byle chciał,jak najmniej zarabiać,bo przecież zysk musi być jak największy.O oszczędzaniu na jedzeniu nie wspomnę.Ostatnie dziecko z racji wielodzietnosci dostalo sie do panstwowego zlobka.I co mnie najbardziej uderzyło w załączonym filmiku to fakt,że sala wygląda,jak jakaś zagroda dla dzikich zwierząt!!! Wszędzie oddzielone kratami?? Foteliki do karmienia,z ktorego dzieko żadną miarą nie ma szans uciec??Czy rodzicom nie daje to do myślenia? Przez pierwszy tydzien adaptacji miałam możliwosc siedzenia z dzieckiem w sali,poznac dokladnie ciocie.W sali nie ma podziału,są stoliki z krzesełkami i leżaczki,ktore zostawia się na dywanie,kiedy jest czas drzemki.Toaleta jest wspoldzielona z drugą grupą,sale są przeszklone.Musialaby być totalna zmowa milczenia i pełne przyzwolenie na złe zachowanie,bo inaczej nie ma takiej opcji.Dlatego zamiast monitoringu,który moim zdaniem akurat wcale dobrym pomysłem nie jest (u poerworodnego miałam podgląd,wiec zamiast pracowac to podglądałam i ciągle się denerwowalam),lepiej poznajmy dobrze miejsce,ciocie,dyrekcję,zapoznajmy się z planem dnia,warto stworzyć grupę na fb czy jakimkolwiek komunikatorze,gdzie rodzice beda sie dzielic swoimi uwagami,obawami itp.Łatwiej wychwycic problem grupowo niz pojedynczo.U nas w grudniu była akcja z przeniesieniem jednej z cioć do innej grupy.Od razu na grupie skrzyknelismys się,że nie pozwolimy na to,zwłaszcza,że ciocia uwielbiana przez dzieci.No i skonczylo sie na tym,że ciocia została,kierownictwo poddało się niemalze natychmiast;-)
Niestety prywatne zlobki/przedszkola maja to do siebie,ze skupiaja zazwyczaj dzieci zapracowanych rodzicow (wszak trzeba na to zarobić).Tak,jak w panstwowym odbieram syna ok.godz.16 to jest juz jednym z ostatnich,tak w prywatnym starszy syn byl odbierany jako pierwszy.I tu widzę problem-rodzice nie mają czasu na dokładny wgląd w sytuację dziecka.Cieszą się,że dziecko „upchnięte” i można pracować.Nie chcę generalizować,ale niestety moje obserwacje na tle tej 3 dzieci takie własnie wnioski każe mi wyciągnąć.
Zawsze można połączyć te dwie rzeczy monitoring + grupa dla rodziców. Przedszkolanka to naprawdę jest bardzo fajny zawód aż nie mogę uwierzyć w jaki sposób są traktowane te dzieci. Przemoc oraz znęcanie w co nie których placówkach jest zamiatane pod dywan z powodu rezygnacji rodziców oraz strachem przed złą opinią. Druga sprawa strona, forum czy coś podobnego to nie sposób na walkę z przemocą ponieważ w takich grupach rodzice mogą tylko podyskutować i ewentualnie napisać swoje obawy a gdy jest monitoring rodzic ma wgląd i widzi co się dzieje.
 
Tutaj kolejny przypadek a co najgorsze 30 km od mojej miejscowości to było. Wkładanie chusteczek do ust, zamykanie ust dzieci KLAMERKAMI! I zapewne większość takich przypadków wcale nie jest nagłośniona
 
Możemy, myślę że nawet powinniśmy ale z niewiadomych mi przyczyn nie chcemy. Nie rozumiem tego. Jestem tym bardziej zadowolona że w końcu ten temat został poruszony, może to obudzi, poruszy, zjednoczy rodziców.
Temat może i został poruszony, a i nawet przyklejony w dziale "potrzebuje porady" z zaproszeniem do tematu a i tak widzę mało trochę Nas :(
 
@cud_malina prywatne żłobki skupiają dzieci rodziców, którzy mają różną sytuację życiową. A czasem są jedyną możliwością, żeby rodzic mógł wrócić do pracy. Myślę też, że naprawdę większości z rodziców, sam pomysł, że ktoś mógłby krzywdzić ich dziecko wydaje się po prostu niemożliwy. Zwłaszcza w takim miejscu. Dlatego nie generalizowałabym, że dziecko „upchnięte” i można pracować. To niesprawiedliwa ocena i niepotrzebna.
 
Temat może i został poruszony, a i nawet przyklejony w dziale "potrzebuje porady" z zaproszeniem do tematu a i tak widzę mało trochę Nas :(
Właśnie to są rzeczy których nie umiem i nie chcę zrozumieć. Tłumaczę sobie że jest weekend i może mamusie spędzają ten czas rodzinnie a nie przed ekranem. No nic czekamy dalej ale nie ukrywam że z mniejszym optymizmem.
 
Niestety prywatne żłobki/przedszkola maja to do siebie ,że skupiają zazwyczaj dzieci zapracowanych rodziców (wszak trzeba na to zarobić). Tak, jak w państwowym odbieram syna ok.godz.16 to jest już jednym z ostatnich, tak w prywatnym starszy syn był odbierany jako pierwszy.

I tu widzę problem-rodzice nie mają czasu na dokładny wgląd w sytuację dziecka. Cieszą się,że dziecko „upchnięte” i można pracować. Nie chcę generalizować,ale niestety moje obserwacje na tle tej 3 dzieci takie właśnie wnioski każe mi wyciągnąć.
Ja nawet przez chwilę nie brałam pod uwagę państwowego żłobka, pewnie myślę jak większość rodziców - zapłacę to moje dziecko będzie miało lepiej, może mniej odczuje tą rozłąke, może panie lepiej się zaopiekują.
Niedaleko mojego domu jest prywatne przedszkole i najwięcej rodziców widzę w godzinach 15-16 więc akurat w tym wypadku nie pokrywa się to z Twoimi obserwacjami. Ciężko w dzisiejszych czasach być rodzicem - jeśli nie pracujesz i zajmujesz się dzieckiem to jesteś "madka 500+" jak pracujesz to nie poświęcasz wystarczająco uwagi dziecku i "upychasz" je gdzieś na siłę byle tylko iść do pracy. 🤔 Najgorsze że sami sobie to robimy.
Podsumowując - nic nie usprawiedliwi znęcania się nad dziećmi i My rodzice musimy się zjednoczyć i działać a nie wbijać sobie wzajemnie szpile.
 
reklama
Moja młodsza córka przeszła takie piekło w przedszkolu - najmłodsza grupa - 2-latków - babka szarpała dzieci, wyzywała, zastraszała, zamykała w schowku i łazience, wystawiała w upał na taras który nie był zacieniony. Przestałam ją puszczać do przedszkola jak pewnego dnia odebrałam ją a ona nie mogła wymówić słowa "mama" - jąkała się nieziemsko, nie chciała rozmawiać o jednej wychowawczyni cytuję "nie będę na ten temat rozmawiać" - słowa 2.5 latki. Później na jaw zaczęły wychodzić inne sprawy u innych dzieci. Sprawa trafiła do dyrekcji, dyrektorka przedszkola odsunęła babkę od naszych dzieci - ale już było za późno - ponad połowa dzieci w grupie miała traumę :( A pani wychowawczyni... podała nas do sądu o zniesławienie... prawie 4 lata sprawa się ciągnęła, przegrała sprawę w sądzie, przegrała odwołania... teraz pracuje na świetlicy w szkole podstawowej. Emi potrzebowała prawie roku żeby przestać się jąkać, a kolejnych 2 lat żeby zaufać jakiemukolwiek dorosłemu - na szczęście wyjechaliśmy z kraju i tutaj panie w przedszkolu i szkole miały pełny obraz na sprawę i wyszła z tego obronną ręką... ale serce mi pękło jak 2 lata po wyjeździe zaczęła mi opowiadać że ją pani szarpała za włosy, za ubranka, straszyła że jeśli cokolwiek komukolwiek powie to więcej mamy nie zobaczy... później opowiedziała co robiła innym dzieciom - bicie po głowie, wpychanie jedzenia, lista była długa... zaczęła mówić o tym bo poczuła się bezpiecznie - bo jest bardzo daleko od "TEJ PANI" - tak ją nazywa. Żałuję że przedszkole publiczne nie zgodziło się na monitoring, żałuję że nie zareagowaliśmy wcześniej.. tej tragedii można było uniknąć - ale przedszkole nie zrobiło nic, zatrudniło kobietę która już wcześniej była oskarżona o znęcanie się nad dziećmi w poprzednim przedszkolu... tyle że z braku dowodów sprawę umorzono :( A wszystko dlatego że miała "plecy" w urzędzie... Przykre :(
Szczerze mówiąc nie wiem czy mogę o tym pisać.. w sumie nie podaję ani miejscowości, ani przedszkola ani nazwiska tej francy, ale musiałam to z siebie wyrzucić :(
 
Do góry