reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Grudniowe mamy 2021

Myślałam, że jestem sama z tymi obawami pozostania sama z dzieckiem w domu. Mój mąż też od jutra wraca do pracy, pracę ma taką że pracuje po 12 h czasami 24 h i do tej pory nie wyobrażam sobie tego, jak to będzie. W związku z tym, że jest ratownikiem to miałam przy nim ogromne poczucie bezpieczeństwa, gdyby coś nie daj Boże zaczęło się dziac z małym. Od dłuższego czasu nie robie nic, tylko zastanawiam się jak to będzie jak mały np wpadnie w histeryczny płacz co często mu się zdarza. Nieraz już nawet płakałam z przerażenia, na pewno też hormony robią swoje ale i strach przed nieznanym.
Kochane mamy, karmiące mm, ile dajecie mleka na jedno karmienie? Mój maluch jutro bedzie miał miesiąc, i niestety często domaga się jedzenia częściej niż te 3 godziny, w nocy też. Zastanawiam się, czy może dostaje za mało mleka czy może z niego taki straszny głodomor 🙄
 
reklama
My juz od jakiegos czasu dajemy 120. Przewaznie wypija calosc, przerwy w dzien miedzy karmieniami okolo 4h, w nocy potrafila dojsc do 8 nawet 😀 wczoraj skonczyla miesiac
 
Powiem Wam że ja co do karmienia to mam traumę ... W szpitalu duży nacisk kładli na laktację, mleko mm to najgorsze zlo. Wmawiali mi że dziecko jak będzie głodne to będzie się budzić i płakać i wtedy do piersi. Ja załamana że dziecko się nie najada... Przy każdej wizycie lekarskiej pytanie czy dostaje MM. Jak mówiłam że tak to wtedy kazali odstawiać i jak najwięcej do piersi.
W domu zaczęłam karmic małego piersią. Przyszła położna i z przerażeniem mówi że dziecko nie przybiera na wadze, że jest niedokarmione. Więc kazała po każdym posiłku dokarmiać mm. Tam więc robiliśmy. Na kolejnej wizycie słyszę że dziecko przybiera już ponad normę - proszę ograniczyć mm.
No i teraz jestem w takim stanie że karmiąc go piersią za każdym razem zastanawiam się czy się najada, czy powinnam go dokarmiać, czy ściągnąć pokarm... A mój Szymuś jakoś nie okazuje bardzo głodu, w sensie że zaraz zasypia i nie wiem czy zasnął bo się najadł czy zasnął po prostu. Przeżywam traumę przez to karmienie.
Czuje że z piersi je mało ale z drugiej strony pewności nie mam i nie chce go też przekarmić.
Może i przez ten stres z tym związanym laktacja się nie rozkręca.

A i jeszcze zapomniałam dodać że KAZALI bez dyskusji budzić dziecko co 3 godziny na karmienie. Szymek ma 3 tygodnie i do teraz pilnujemy tego czasu.
Co Wy o tym myślicie ? Wg wyliczeń położnej powinien zjadać ok 85-90 ml na ten moment.
 
Powiem Wam że ja co do karmienia to mam traumę ... W szpitalu duży nacisk kładli na laktację, mleko mm to najgorsze zlo. Wmawiali mi że dziecko jak będzie głodne to będzie się budzić i płakać i wtedy do piersi. Ja załamana że dziecko się nie najada... Przy każdej wizycie lekarskiej pytanie czy dostaje MM. Jak mówiłam że tak to wtedy kazali odstawiać i jak najwięcej do piersi.
W domu zaczęłam karmic małego piersią. Przyszła położna i z przerażeniem mówi że dziecko nie przybiera na wadze, że jest niedokarmione. Więc kazała po każdym posiłku dokarmiać mm. Tam więc robiliśmy. Na kolejnej wizycie słyszę że dziecko przybiera już ponad normę - proszę ograniczyć mm.
No i teraz jestem w takim stanie że karmiąc go piersią za każdym razem zastanawiam się czy się najada, czy powinnam go dokarmiać, czy ściągnąć pokarm... A mój Szymuś jakoś nie okazuje bardzo głodu, w sensie że zaraz zasypia i nie wiem czy zasnął bo się najadł czy zasnął po prostu. Przeżywam traumę przez to karmienie.
Czuje że z piersi je mało ale z drugiej strony pewności nie mam i nie chce go też przekarmić.
Może i przez ten stres z tym związanym laktacja się nie rozkręca.

A i jeszcze zapomniałam dodać że KAZALI bez dyskusji budzić dziecko co 3 godziny na karmienie. Szymek ma 3 tygodnie i do teraz pilnujemy tego czasu.
Co Wy o tym myślicie ? Wg wyliczeń położnej powinien zjadać ok 85-90 ml na ten moment.

Dla mnie głupota 😉
Ale ja nie jest dobrym przykładem bo karmiłam 3 lata i nie dokarmiałam nawet jak dziecko nic nie przybierało 🤷‍♀️ zaufałam po prostu sobie i CDL
 
Dla mnie głupota 😉
Ale ja nie jest dobrym przykładem bo karmiłam 3 lata i nie dokarmiałam nawet jak dziecko nic nie przybierało 🤷‍♀️ zaufałam po prostu sobie i CDL
Właśnie ja też chyba wolę ufać sobie bo przez to gadanie mam na prawdę traumę... Nawet nie umiem ubrać tego w słowa ale każde karmienie to dla mnie wyzwanie psychiczne
 
Powiem Wam że ja co do karmienia to mam traumę ... W szpitalu duży nacisk kładli na laktację, mleko mm to najgorsze zlo. Wmawiali mi że dziecko jak będzie głodne to będzie się budzić i płakać i wtedy do piersi. Ja załamana że dziecko się nie najada... Przy każdej wizycie lekarskiej pytanie czy dostaje MM. Jak mówiłam że tak to wtedy kazali odstawiać i jak najwięcej do piersi.
W domu zaczęłam karmic małego piersią. Przyszła położna i z przerażeniem mówi że dziecko nie przybiera na wadze, że jest niedokarmione. Więc kazała po każdym posiłku dokarmiać mm. Tam więc robiliśmy. Na kolejnej wizycie słyszę że dziecko przybiera już ponad normę - proszę ograniczyć mm.
No i teraz jestem w takim stanie że karmiąc go piersią za każdym razem zastanawiam się czy się najada, czy powinnam go dokarmiać, czy ściągnąć pokarm... A mój Szymuś jakoś nie okazuje bardzo głodu, w sensie że zaraz zasypia i nie wiem czy zasnął bo się najadł czy zasnął po prostu. Przeżywam traumę przez to karmienie.
Czuje że z piersi je mało ale z drugiej strony pewności nie mam i nie chce go też przekarmić.
Może i przez ten stres z tym związanym laktacja się nie rozkręca.

A i jeszcze zapomniałam dodać że KAZALI bez dyskusji budzić dziecko co 3 godziny na karmienie. Szymek ma 3 tygodnie i do teraz pilnujemy tego czasu.
Co Wy o tym myślicie ? Wg wyliczeń położnej powinien zjadać ok 85-90 ml na ten moment.
Świetnie Cię rozumiem, mojego Franka od początku (nawet bez mojej zgodny) zaczeli w szpitalu karmić mm. Może dlatego, że byłam po cesarce i leżałam na pooperacyjnej i może nie chciało im się go przystawiać. W każdym razie jak już mi go próbowali przystawiać to okazało się, że moje płaskie sutki są dla Franka nie do złapania, a że on jest nerwus i tylko zauważył że od razu nie leci to był pisk, krzyk i nic przyjemnego. Późniejsze próby kończyły się identycznie, próbowałam z nakładką, ale on ją zdzierał rączkami i oczywiście więcej krzyku niż pożytku. Dlatego uznałam, że nie będę męczyła jego i siebie i mleko będę odciągać. Na początku nie było go wiele, wiec w nocy kontynuowałam dokarmianie mm. Niestety Franek miał stan zapalny i on w ogóle nie chciał jeść tylko ciągle spał, nie szło go w ogóle dobudzić. Spadał z wagi a wszyscy w szpitalu patrzyli na mnie tak, jakbym go po prostu głodziła, z każdym ważeniem i obchodem otrzymywalam pytanie dlaczego karmie mm i dlaczego nie piersią tylko odciągam. I tak codziennie przez 5 dni. Później już apetyt mu podskoczył i zaczął upominac się o jedzenie aż za dużo, wiec musiałam częściej brac od położnych mm bo mojego mleka nie wystarczało. Wiec zaraz było dlaczego nie dostawiam jak częściej sie upomina tylko idę na łatwizne z mm. Po powrocie do domu moja położna też truła mi głowe o dostawianie, raz w przychodni zaczęła mi go przystawiać na korytarzu gdzie pełno obcych chłopów a ja świece cyckiem. W końcu to wszystko tak na mnie podziałało, że postanowiłam że pierwszy miesiąc będę odciągać swoj pokarm i dawac ze 3 razy dziennie a reszta mm. Położnej dalam do zrozumienia, że moj komfort psychiczny też jest istotny i nie będe wiecej przystawiac bo nie mam na to ochoty. Teraz już przeszliśmy tylko na mm i każdego kto bedzie coś mowił, zjade od gory do dołu. To decyzja indywidualna każdej matki i nie świadczy o tym, jaką matką się jest. Daje swojemu dziecku tyle miłosci ile potrafie i chyba to jest najbardziej istotne.
 
Świetnie Cię rozumiem, mojego Franka od początku (nawet bez mojej zgodny) zaczeli w szpitalu karmić mm. Może dlatego, że byłam po cesarce i leżałam na pooperacyjnej i może nie chciało im się go przystawiać. W każdym razie jak już mi go próbowali przystawiać to okazało się, że moje płaskie sutki są dla Franka nie do złapania, a że on jest nerwus i tylko zauważył że od razu nie leci to był pisk, krzyk i nic przyjemnego. Późniejsze próby kończyły się identycznie, próbowałam z nakładką, ale on ją zdzierał rączkami i oczywiście więcej krzyku niż pożytku. Dlatego uznałam, że nie będę męczyła jego i siebie i mleko będę odciągać. Na początku nie było go wiele, wiec w nocy kontynuowałam dokarmianie mm. Niestety Franek miał stan zapalny i on w ogóle nie chciał jeść tylko ciągle spał, nie szło go w ogóle dobudzić. Spadał z wagi a wszyscy w szpitalu patrzyli na mnie tak, jakbym go po prostu głodziła, z każdym ważeniem i obchodem otrzymywalam pytanie dlaczego karmie mm i dlaczego nie piersią tylko odciągam. I tak codziennie przez 5 dni. Później już apetyt mu podskoczył i zaczął upominac się o jedzenie aż za dużo, wiec musiałam częściej brac od położnych mm bo mojego mleka nie wystarczało. Wiec zaraz było dlaczego nie dostawiam jak częściej sie upomina tylko idę na łatwizne z mm. Po powrocie do domu moja położna też truła mi głowe o dostawianie, raz w przychodni zaczęła mi go przystawiać na korytarzu gdzie pełno obcych chłopów a ja świece cyckiem. W końcu to wszystko tak na mnie podziałało, że postanowiłam że pierwszy miesiąc będę odciągać swoj pokarm i dawac ze 3 razy dziennie a reszta mm. Położnej dalam do zrozumienia, że moj komfort psychiczny też jest istotny i nie będe wiecej przystawiac bo nie mam na to ochoty. Teraz już przeszliśmy tylko na mm i każdego kto bedzie coś mowił, zjade od gory do dołu. To decyzja indywidualna każdej matki i nie świadczy o tym, jaką matką się jest. Daje swojemu dziecku tyle miłosci ile potrafie i chyba to jest najbardziej istotne.
W samo sedno ... Przeszłam to samo. Ja jeszcze walczę i przystawiam do piersi bo Szymek bardzo ładnie ssie więc szkoda mi to zaprzepaścić ale staram się też odciągać pokarm żebym miała pod ręką. MM daje w nocy i pod wieczór. Wtedy wiem na pewno że jest najedzony.
Dobrze to ujelas - nasz komfort psychiczny też jest ważny. A te położne i pielęgniarki mam wrażenie że mają pożywkę przez takie niedoświadczone mamy jak my.
Mój Szymuś miał żółtaczkę i podobno dlatego tak spał, nie dało się go obudzić dosłownie niczym a ciągle słyszałam od nich że mam budzić i nakarmić. Jak mówiłam że się nie da to pomocy nie było tylko proszę nakarmić i tyle.
 
W samo sedno ... Przeszłam to samo. Ja jeszcze walczę i przystawiam do piersi bo Szymek bardzo ładnie ssie więc szkoda mi to zaprzepaścić ale staram się też odciągać pokarm żebym miała pod ręką. MM daje w nocy i pod wieczór. Wtedy wiem na pewno że jest najedzony.
Dobrze to ujelas - nasz komfort psychiczny też jest ważny. A te położne i pielęgniarki mam wrażenie że mają pożywkę przez takie niedoświadczone mamy jak my.
Mój Szymuś miał żółtaczkę i podobno dlatego tak spał, nie dało się go obudzić dosłownie niczym a ciągle słyszałam od nich że mam budzić i nakarmić. Jak mówiłam że się nie da to pomocy nie było tylko proszę nakarmić i tyle.
Ze mną na sali leżała dziewczyna z córeczką, która miała żółtaczkę i był ten sam problem co u Ciebie. Mała jej tylko spała i obie walczyłyśmy o dobudzanie swoich dzieci. Nie ma niestety żadnego wsparcia dla nas- mam. Rozumiem, że dobro dziecka jest najwazniejsze, ale nie rozumiem dlaczego każdy neguje mm. Nasze dzieci nie są przez to gorsze, wrecz przeciwnie Twój Szymuś ma pełny brzuszek a Ty jesteś spokojna, że jest najedzony i szczęśliwy 😊
 
reklama
Mój nie miał/nie ma żółtaczki a co jakiś czas również mamy jazdy z jego zbyt głębokim snem 🙄. Mogłaby śmieciarka przejechać nam przez salon a jemu by nawet brewka nie pykła. Potem ma fazy na zbyt płytki sen i tak w kółko.
Przy karmieniu (MM) również odpływa, czasami nawet po 30 ml - polozna kazała go karmić „aktywnie”, ale po demonstracji przez nią stwierdziliśmy z mężem, ze nie jesteśmy tak powaleni, żeby go tarmosić, szczypać, trzeć po włosach byleby go „pobudzić” do dalszego jedzenia. Zje ile chce, potem trochę sie nameczymy z odbijaniem 🤦‍♀️ I potem dalej jest głodny, także jemy na raty (jedno karmienie zajmuje przeważnie ok 40 min).
Jeden dzień je więcej, w inny mniej i absolutnie sie nie spinam, czy mieści sie w normach posiłkowych czy wagowych. W poprzedni czwartek ważył 3400 mając dwa tygodnie (urodziny z wagą 3180). Na jedno karmienie przeważnie wypija 90ml , choć są posiłki, ze tylko 60.

Co do karmienia w szpitalu - miałam to samo. Terror laktacyjny jak w mordę strzelił. Na szczęście po porodzie wyszliśmy po dwóch pełnych dobach, inaczej pasy i do psychiatryka na wyciszenie. Wrzućcie na luz kochane, maluchy przybiorą prędzej czy później, każdy w swoim tempie i czasie - same wiecie najlepiej ile ma jeść, bo co polozna to inaczej mówi i można kota dostać od sprzecznych informacji 😘
 
Do góry