reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Gotowanie wg Pięciu Przemian

Dokładnie to samo powiedziała mi lekarka - że mamy nawet przygotować się na atak choroby, bo organizm musi się odśluzować - córa na samym początku miała lekki katar, ale teraz 2 miesiąc jakoś się trzyma i chodzi wreszcie do przedszkola! Wcześniej chodziła 3-5 dni w miesiącu! Dlatego jestem ciekawa czy ktos stosował taką monodietę, bo nie chcę na dziecku eksperymentować, wolałabym na sobie, albo upewnić sie czy jej nie zaszkodzi (chociaż tutaj pisząc sama się śmieję do siebie, bo jak 2-3 dni jedzenia tylko kaszy mogłoby zaszkodzić?).
 
reklama
Slyszałam o niej na warsztatach na których byłam, pani Dominika (prowadząca) stosowała je jak karmiła synka piersią i bardzo pomogło (a mały był na antybiotykach wcześniej które tylko pogarszały stan zdrowia), również lekarka u której byłam polecała monodietę jaglaną w razie jakiejś infekcji. Podobno po 2-3 dniach nie ma śladu choroby. Dla mnie to jakieś czary mary troszkę dlatego Was o to pytam. W skrypcie A.Romanowskiej o kaszy jaglanej znalazłam -
"Ma właściwości regulowania funkcji układu odpornościowego. Jest niezastąpiona przy schorzeniach związanych z nadmiarem Wilgoci w ciele (np. katar, nawracające infekcje oskrzeli, upławy u kobiet). Nadaje się na wiosenne i jesienne diety oczyszczające. Monodieta jaglana wspomaga leczenie wszelkich infekcji ". Niestety mi jakoś nie wychodzi żaden przepis z kaszą jaglaną - jakaś za sucha mi zawsze wychodzi, ale w takiej monodiecie i tak sie je samą kaszę bez dodatków :szok:
 
Słowiczek na początku diety własnie tak może byc ze chorujecie, bo organizm sie oczyszcza i odsluzowuje, musicie przeczekac niestety, popijac imbirówke i dalej trzymac dietę:tak: a gdzie dokładnie mieszkasz jeśli moge spytać:confused:
no to mnie pocieszyłyście z tym atakiem choroby...czyli zacisnąć zęby i dalej stosować, bo jak pisałam ręce mi opadać zaczynały....a mieszkam w Kaźmierzu. Dziś jeszcze oblatałam sklepy i w jedym mogę składać zamówienia na wołowinkę i indyka. Już lepiej.
Lukrecję też już dostałam, zamówiłam w aptece...Teraz już tylko robić herbatki. Tylko w jakich proporcjach???
A mąki razowej to już nie znalazłam. Objeździłam wszystkie sklepy i lipa. No nic, będę dalej szukać...

Slowiczek - a próbowałaś u siebie zastosować monodietę z kaszy jaglanej? Chociaż przez 2 dni? Czytałam, że działa cuda, ale jestem ciekawa kogoś kto rzeczywiście ją zastosował. Obiecałam sobie, że jak tylko jakieś choróbsko mnie dopadnie to postaram się wytrzymać i 2 dni być właśnie na monodiecie. Chyba że ktoś inny już tutaj próbował i nie poleca???
Nie, nie próbowałam takiej diety, aczkolwiek, już kaszę jaglaną wprowadziłam do diety. Bo wiecie, ja dopiero ponad dwa tygodnie "jadę" na PP.

Dokładnie to samo powiedziała mi lekarka - że mamy nawet przygotować się na atak choroby, bo organizm musi się odśluzować - córa na samym początku miała lekki katar, ale teraz 2 miesiąc jakoś się trzyma i chodzi wreszcie do przedszkola! Wcześniej chodziła 3-5 dni w miesiącu! Dlatego jestem ciekawa czy ktos stosował taką monodietę, bo nie chcę na dziecku eksperymentować, wolałabym na sobie, albo upewnić sie czy jej nie zaszkodzi (chociaż tutaj pisząc sama się śmieję do siebie, bo jak 2-3 dni jedzenia tylko kaszy mogłoby zaszkodzić?).
Moje dzieci też tak właśnie chodzą do przedszkola. Dlatego nawet nie szukam pracy, bo kto takiego pracownika utzryma, jak ciągle będę na L4. Stąd te PP i chyba już ostatnia deska ratunku, bo próbowałam wszystkiego...
 
Właśnie piję herbatkę TLI . Tylko musiałam miodem troszkę posłodzić, bo moje potworki tego nie łykną. Zobaczymy jak wrócą z przedszkola. :-) Przyzwyczają się do smaku i nie będę słodzić.
A mam pytanie. W przepisie jest na 1,5 l wody . Mogę to normalnie na "gazie "podgrzewać?
 
A z Ciesielskiej korzystam bardzo często, chociaż dla mnie za mało przepisów jest w Filozofii Zdrowia, czy w tej 2 książce jest może więcej???
W drugiej książce jest mniej więcej tyle samo przepisów...aczkolwiek wydaje mi się, ze jest więcej przepisów na dania z mięsem. Głownie z wołowiną.
Jest również przepis na pierogi ruskie ( wypróbowany i dzieci z chęcią je wymiatały, mężowi o dziwo też smakowało) na gołąbki i wiele innych. Ja póki co częściej korzystam z pierwszej książki.
Planuję zakup innych książek. Podpowiedzcie, które warto? Bo oprócz A.C posiadam jeszcze Temerline i Trebuth, ale ich przepisy są dla mnie, jak już wcześniej pisałam, zbyt egzotyczne.

Paproszek, powiedz mi jeszcze, czy Twoja córka normalnie je w przedszkolu, tzn, to co "kuchnia" ugotuje dla wszystkich, czy nosisz jej jedzenie?
 
Kochane, wstrzymajcie się z zakupami książek, bo ja będę miała dostęp do skanów większości z nich. Dam znać których i kiedy będą.
A może same macie już jakieś skany? Jeśli tak, to chętnie posłużę, że bank całości. Wysyłajcie, co macie na kuchniakreatywna@interia.pl
Przepisy również - jeśli macie spisane.


Jakie macie zdanie odnośnie witamin i ich niewątpliwego braku w potrawach duszonych i gotowanych?
 
Ostatnia edycja:
Ivka ja nie uważam, żeby potrawy duszone i gotowane nie zawierały witamin... Moje dziecko nie dostaje zadnych preparatów witaminowych, wszystko dostarcza mu PP:tak::tak: to chyba takie błędne zakorzenione w nas przekonanie, że witaminy to tylkow w surowych warzywach i owocach znajdziemy...

Słowiczek jasne że mozesz herbatke podgrzewac na gazie :tak:, bylebys nie dolewała ciepłej wody do zimnej herbatki by ja "podgrzac";-):-pa mąka razowa to pewnie do dostania w "Piotrze i Pawle" (w skrócie PP ;-):-p:-D)
 
reklama
rosmerto to jak w takim razie wytłumaczyć fakt, że większość witamin ginie w temp. gotowania/duszenia warzyw/owoców, a wit. C ginie już w 40st.?

Oczywiście PP zaleca kiszonki, które są bogate w wit. C, ale co zrobić jeśi kiszonek nie jemy i nie lubimy.

Podobnie z miodem - jakim cudem miód ma zachować swoje wartości, kiedy traci je w temp. powyżej 40st

No i ostatni wykrzyknik nie związany z witaminami - o co chodzi z dodawaniem wegety do potraw? Czy to przypadek, że Ciesielska najpierw podaje wegetę w smaku słonym, a dopiero potem sól? Zaleca stosowanie przyprawy, która zawiera glutaminiam sodu?
Coś mi tu coraz bardziej nie pasuje...

Poza tym tak sobie myślę, że nie stwierdzimy, których witamin nam brakuje lub których mamy w nadmiarze nie robiąc stosownych badań w tym kierunku. Podobnie z poziomem mikro- i makroelementów.
 
Do góry