Cześć. Ja też niedawno poroniłam. Był to 9-10 tydzień, po prostu rozwój zarodka się zatrzymał. Myślałam, że sobie radzę, do czasu pójścia do szpitala było ok. Jak wróciłam do domu to ciągle płaczę a mój mąż nie wie co ma ze mną począć, bo sam cierpi. Jednak z każdym dniem jest troszkę lepiej.
Ja powiedziałam tylko 2 koleżankom, bo uważam, że ludzie lubią karmić się plotką, każda czy tam każdy powie, że współczuje itp itd, a później boi się powiedzieć coś, żeby nie tknąć "zgniłego jaja" jakim jest temat poronień. Następnie koleżanki przekazują sobie "ploteczki" a tego chciałabym uniknąć
[/QUOT
Bardzo Ci współczuję , u mnie najgorsze przed szpitalem i dwa dni po, dziś obudziłam się z nowymi siłami i wymyślam sobie zdjęcie ale też bawię się dużo z synem żeby nie myśleć i dzięki temu się trzymam
jest coraz lepiej i myślę że za rok spróbuję znów , myślę że bez mojego synka byłoby mi bardzo ciężko , jeśli to była Twoja pierwsza ciąża to mogę poradzić żeby nie czekać , odczekać te 3 miesiące i znów się starać , ja za pierwszym razem poroniłam samoistnie i już nie doczekałam okresu mam zdrowego synka , można powiedzieć że mój synek już drugi raz ratuje mnie przed depresja bo dał mi tyle szczęścia , kiedy po poronieniu pierwszym zaszłam w ciążę odrazu to była ogromna radość ale i strach ale czy zajdziesz po roku dwóch to i tak będzie towarzyszył strach więc nie ma na co czekać
ja odczekam teraz z tego względu, że zobaczyłam jak ciężko jest w ciąży z małym dzieckiem a ja jestem z tych panikujacych
myślę że ogromnie byłoby mi ciężko z dwójką małych dzieci i ta sytuacja pokazała mi, że muszę odczekać jak mój mały będzie bardziej samodzielny