dziewczyny, które mają starsze (ale jeszcze dość małe) drugie dziecko - czy Wy również obserwujecie oblężenie oseska??? ja się czasem opędzić nie mogę od Ninki; jak tylko gdzieś z małym przysiądę, od razu się zjawia i się zaczyna - całowanie, głaskanie, przemawianie, robienie min, poklepywanie... ja wiem, że to wyraz miłości, ale czasem się na nią wydrę, że już dość
boję się, by takie moje zachowanie nie doprowadziło do tego, ze miłość zamieni się w zazdrość bądź agresję, ale czasem już nie wyrabiam;
i wciąż musze powtarzać, że całusy nie w twarz- zwyczajnie się boję, że może Leosia zarazić jakimś bakcylem, który u niej nie powoduje objawów, a maluchowi z mniejszą odpornością może zaszkodzić; czy ja juz świruję i zaczynam traktowac małego zbyt opiekuńczo? czy to jest właśnie ta pułapka, w która wpadają rodzice wcześniaków???
a druga rzecz to to, że jakąś jazdę hormonalną mam - częste ataki agresji (tłumionej, rzecz jasna), brak cierpliwości do Ninki... wiem, że to normalne i że mija, ale ostatnio ciężko mi z dwójką w chacie wysiedzieć; na dodatek ta pogoda - Nina wychodzi jedynie na balkon, bo niania w deszcz na spacer z nią nie wyjdzie... a ja z nią i wózkiem tez nie wyjdę, bo mnie nie słucha i od razu leci na plac zabaw; a tam wszystko mokre i obłocone; poza tym leci od razu na zjeżdżalnię, a ja nie moge jej asekurowac bo musze bujac wózkiem, inaczej się Leo budzi i beczy przez brzuszek; no do dupki u nas ostatnio
i chyba bunt 2-latka nam się zaczyna, bo się Ninka nieposłuszna robi... i wszystko jest na "nie" i wszystko chce robić sama...
to się pożaliłam:-(