Paulunia8713
Fanka BB :)
No to teraz moja kolej. Palin dziękuje, za opis
A więc wstałam o 8.30 i czułam, że coś ze mnie leci. Myślałam, że może popuściłam (może się zdarzyć) ale poszłam do łazienki i zalałam cały korytarz. Wiedziałam, że siusiu to nie jest;-) Zawołałam córcie i poprosiłam, żeby mi telefon przyniosła. Zadzwoniłam do męża, który stwierdził, że za 10 minut będzie. W tym czasie dałam córci śniadanko i z ręcznikiem między nogami siedziałam i czekałam na K. Jak przyjechał kazałam mu spakowac kilka ciuchów małej co by ją teściowa zaraz zabrała. Więc on pakował a ja poczułam ból krzyża i skurcze co 3 minuty. Męzuś wszystkich nas szybko ubrał a skurcze były co minutkę. Staliśmy już przy drzwiach kiedy to poczułam tak ogromny skurcz, że musiałam się położyć. Krzyczałam na męża, żeby zdjął mi spodnie. W tym czasie poczułam, że główka chce wyjść. Mąż zadzwonił po karetkę, która była w ciągu nie całych 10 min. Przez tel mąż rozmawial też z położną, która prosiła, żebym głęboko oddychała i próbowała wytrzymać do ich przyjazdu. Gdy weszli do domu ookazało się, że do szpitala już nie zdąrzymy. Mąż zabrał małą z domu a ja rodziłam. Niestety nie obyło się bez nacięcia bo główka wyjść nie chciala. Za chwilę krzyknęłam tak, że całe osiedle mnie slyszało i synek był ze mną. Było 9.20. Mężowi udało się dać małą do sąsiada a sam szukał koców, ręczników co by ogrzać małego. Za chwilę urodziłam łożysko. Potem do karetki i do szpitala gdzie mnie szyli a małego badali. Niestety dobę musiał być w inkubatorze co by się nagrzewał a ja sobie odpoczywałam bo naprawdę mimo, że fizycznie mogłam od razu po porodzie biegać to byłam w takim szoku, że to tak wszystko poszło, że całą noc zasnąć nie mogłam. Mały dostał 9 pkt. W 5 minucie już 10. Urodził się z wagą 3kg i 51cm. Jest przekochany, prześliczny i mój
Każdej życzę tak szybkiego porodu ale kochane nie w domu
A więc wstałam o 8.30 i czułam, że coś ze mnie leci. Myślałam, że może popuściłam (może się zdarzyć) ale poszłam do łazienki i zalałam cały korytarz. Wiedziałam, że siusiu to nie jest;-) Zawołałam córcie i poprosiłam, żeby mi telefon przyniosła. Zadzwoniłam do męża, który stwierdził, że za 10 minut będzie. W tym czasie dałam córci śniadanko i z ręcznikiem między nogami siedziałam i czekałam na K. Jak przyjechał kazałam mu spakowac kilka ciuchów małej co by ją teściowa zaraz zabrała. Więc on pakował a ja poczułam ból krzyża i skurcze co 3 minuty. Męzuś wszystkich nas szybko ubrał a skurcze były co minutkę. Staliśmy już przy drzwiach kiedy to poczułam tak ogromny skurcz, że musiałam się położyć. Krzyczałam na męża, żeby zdjął mi spodnie. W tym czasie poczułam, że główka chce wyjść. Mąż zadzwonił po karetkę, która była w ciągu nie całych 10 min. Przez tel mąż rozmawial też z położną, która prosiła, żebym głęboko oddychała i próbowała wytrzymać do ich przyjazdu. Gdy weszli do domu ookazało się, że do szpitala już nie zdąrzymy. Mąż zabrał małą z domu a ja rodziłam. Niestety nie obyło się bez nacięcia bo główka wyjść nie chciala. Za chwilę krzyknęłam tak, że całe osiedle mnie slyszało i synek był ze mną. Było 9.20. Mężowi udało się dać małą do sąsiada a sam szukał koców, ręczników co by ogrzać małego. Za chwilę urodziłam łożysko. Potem do karetki i do szpitala gdzie mnie szyli a małego badali. Niestety dobę musiał być w inkubatorze co by się nagrzewał a ja sobie odpoczywałam bo naprawdę mimo, że fizycznie mogłam od razu po porodzie biegać to byłam w takim szoku, że to tak wszystko poszło, że całą noc zasnąć nie mogłam. Mały dostał 9 pkt. W 5 minucie już 10. Urodził się z wagą 3kg i 51cm. Jest przekochany, prześliczny i mój
Każdej życzę tak szybkiego porodu ale kochane nie w domu