Witajcie,
mój syn jest po zabiegu usuwania trzeciego migdała i całkowitego usunięcia migdałków bocznych. Był bardzo zatkany, do tego stopnia, że spał prawie na siedząco z nawilżaczem nad głową. Od października 2009 do kwietnia 2010 miał 8 angin ropnych z temp. po 40st. Antybiotyki nie pomagały, a laryngolog ciągle twierdziła, że mamy przeczekać ten trudny dla niego czas.
Co więcej byliśmy u niej na badaniu uszu - stwierdziła, że uszy zdrowe, a trzeci migdał do obserwacji - nie zgodziłam się na jego badanie przez buzię.
Zapisałam syna na specjalistyczne badanie laryngologiczne w Dolnośląskim Centrum Laryngologicznym i powiem Wam, że to był strzał w dziesiątkę. Badanie w centrum mieliśmy równiutki tydzień po wizycie u wspomnianej laryngolog - samo badanie odbywało się za pomocą gumowego endoskopu wkładanego przez nos (bardzo dokładne obejrzenie migdałków i gardła), a endoskopu sztywnego do uszu. Okazało się, że 3 migdał jest w fazie 3/4 i ma taką wielkość, że właściwie nie ma miejsca na właściwe oddychanie, na dodatek zatyka kanały słuchowe. W uszach stwierdzono długotrwałe wysiękowe zapalenie, które w przypadku syna przebiegało zuepłnie bezobjawowo - żadnego bólu, wysięku na zewnątrz, nic. Zrobiono nam od razu badanie słuchu, bo na 2 dni przed tym badaniem Szymon przestał słyszeć, tzn. słuszał falowo - raz dobrze, a po chwili wcale. Na tym badaniu stwierdzono poważny ubytek słuchu. Zastanawialiśmy się nad usunięciem migdałków bocznych i w celu ostatecznej decyzji pobrano małemu krew żeby oznaczyć ASO - powiedziano nam, że jeśli wyjdzie do 400 to migdałków nie ruszamy, wyszło 1060 i migdałki poszły do wycięcia.
Laryngolog z centrum poradziła więc ostatecznie żeby usunąć komplet migdałków i zrobić drenaż wentylacyjny obustronny. Tak też poczyniliśmy. Już podczas zabiegu okazało się, że zapalenie uszu było tak daleko posunięte, że zaczęło się coś dziać w uchu środkowym.
Szymon ma teraz założone dreniki - zabieg miał 9.kwietnia. Migdały miał usuwane metodą koblacji i wszystko zagoiło się błyskawicznie (mam porównanie, bo sama w wieku 30. lat usuwałam migdały tradycyjną metodą w pełnej narkozie). Po 2tyg. od zabiegu wrócił do przedszkola. Od tamtej pory wszystko jest idealnie - schodziła mu wydzielina uszkami i noskiem, ogromne ilości, ale się zakończyło. Zabieg robiliśmy w 100% prywatnie, bo przy stopniu zatkania Szymona nie było czasu na oczekiwanie z NFZ. Wszelkie badania słuchu tydzień po zabiegu wypadły rewelacyjnie - żadnego ubytku, 100% normy.
Mieliśmy zalecenie wyjechać na 3tyg. nad morze - tutaj jeszcze trochę kataru zeszło, ale poza tym koniec.
Na basen nie chodzimy i kąpać w morzu też nie pozwoliłam, a na czas mycia głowy wkładam mu do uszek woskowe stopery. Pałeczkami wyciągam tylko to, co wydostanie się na zewnątrz uszka.
Dodam, że u nas w ogólnej stabilizacji organizmu bardzo pomaga kuchnia Pięciu Przemian - szczególnie herbatki, które syn regularnie pije. Właściwie poza anginami syn na nic nie chorował od kiedy jesteśmy na tej właśnie kuchni. Gdybyście chciały się czegoś więcej o niej dowiedzieć, to zapraszam na mojego bloga (adres w podpisie).
To chyba naszych przygód z laryngologią