naja
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2005
- Postów
- 8 813
uff.. ja pewnie jutro, tzn. dziś spróbuję coś napisać. rano w każdym razie. witam te, których jeszcze nie przywitałam i pozdrawiam te, które mnie pamiętają;-) dziewczyny, wyjść na prostą znów nie mogę z robotą, więc wybaczcie, że nie odpiszę każdej z osobna. właśnie opracowuję na jutro tekst do druku i zejdą mi jeszcze ze dwie godziny, a o 7.00 pobudka, bo przedszkole. toteż aby się nie rozpraszać siedzę przy komputerze bez internetu. inaczej mnie kusi za bardzo
w każdym razie póki co po dołach ani śladu, spotkałam mnóstwo znajomych, poznałam cudownych ludzi, dowartościowałam się nieco a i miło czas spędziłam, że o tym, iż sporo się nauczyłam przez te dwa dni nie wspomnę. pomogło w każdym razie
konf. była polsko - ukraińska, toteż podpytałam znajomych co tam z tą grypą. jak mówią panika jest. w mediach. czyli to co u nas. wszyscy żyją normalnie i mają świadomość tego, że co roku tysiące ludzi umierają na powikłania pogrypowe. może trochę bardziej o siebie każdy dba, ale histerii nie ma. to tak a`propos pytania anineczki. ja też nie wiem co myśleć. ale na zdrowy rozsądek to wydaje mi się, że trzeba by spokój zachować. do szczepionek mam dystans po tym, jak pediatra którego uważam za doskonałego fachowca wrócił z międzynarodowego kongresu, gdzie mówiono, żer to placebo. nie dają nic, kwestia szczęścia czy coś kogoś złapie czy nie. a nagonka jest bo koncerny farmaceutyczne chcą zarobić. w każdym razie ja się nie szczepię. nie mam zaufania do tego ustrojstwa. podobnie zresztą uspokajaniem własnego sumienia jest dla mnie ribomunyl. owszem, młody zjadł całą serię. ale efekt żaden., no i mój pan doktor też mówił, że jak ze szczepionką na grypę - to też jest placebo. i nic więcej. młody jak chorował tak choruje, ani częściej, ani rzadziej. cudów nie ma. gdyby były, jedli by to wszyscy i nikt by nie wydawał pół wypłaty w aptece.
tyle mojego zdania. o całej reszcie w miarę możliwości jutro. a teraz buziaki na dobranoc, ja wracam do pracy..
w każdym razie póki co po dołach ani śladu, spotkałam mnóstwo znajomych, poznałam cudownych ludzi, dowartościowałam się nieco a i miło czas spędziłam, że o tym, iż sporo się nauczyłam przez te dwa dni nie wspomnę. pomogło w każdym razie
konf. była polsko - ukraińska, toteż podpytałam znajomych co tam z tą grypą. jak mówią panika jest. w mediach. czyli to co u nas. wszyscy żyją normalnie i mają świadomość tego, że co roku tysiące ludzi umierają na powikłania pogrypowe. może trochę bardziej o siebie każdy dba, ale histerii nie ma. to tak a`propos pytania anineczki. ja też nie wiem co myśleć. ale na zdrowy rozsądek to wydaje mi się, że trzeba by spokój zachować. do szczepionek mam dystans po tym, jak pediatra którego uważam za doskonałego fachowca wrócił z międzynarodowego kongresu, gdzie mówiono, żer to placebo. nie dają nic, kwestia szczęścia czy coś kogoś złapie czy nie. a nagonka jest bo koncerny farmaceutyczne chcą zarobić. w każdym razie ja się nie szczepię. nie mam zaufania do tego ustrojstwa. podobnie zresztą uspokajaniem własnego sumienia jest dla mnie ribomunyl. owszem, młody zjadł całą serię. ale efekt żaden., no i mój pan doktor też mówił, że jak ze szczepionką na grypę - to też jest placebo. i nic więcej. młody jak chorował tak choruje, ani częściej, ani rzadziej. cudów nie ma. gdyby były, jedli by to wszyscy i nikt by nie wydawał pół wypłaty w aptece.
tyle mojego zdania. o całej reszcie w miarę możliwości jutro. a teraz buziaki na dobranoc, ja wracam do pracy..