Dziewczyny przynajmniej ja tak to rozumuje WSZYSTKO tzn. wszystko co moze jesc dziecko. Nie uwazam,ze delikatna jajecznica na maselku, bez cebuli czy szynki jest czyms zlym... Oczywiscie , jesli ma sie sprawdzone dobre jajka, no i w umiarkowanej ilosci dziecku , dac raz na jakis czas. Mowiac wszystko nie mialam na mysli bigosu, czy tym bardziej parowki, ktorych sama nie tykam. Nie mowie o salcesonie, flakach czy szynce z supermarketu. Jajek malej nie dam dopoki nie bede miala przywiezionych od chlopa ze wsi.
Ja sama malej daje rzeczy sloiczkowe, bo nie dam jej kurczaka, czy warzyw kupionych w supermarkecie, czy nawet na warszawskim bazarku. Poprostu za duzo w nich chemii. Kurczaki smierdza, a pomidor ma z prawdziwym pomidorem tyle wspolnego co nazwa.
Wezmy pod uwage tez to ,ze mieszkamy w roznych czesciach Polski i mamy dostep do jedzenia roznej jakosci. A dwa ,ze kazda z nas jest przyzwyczajona do innego zywienia i tak tez bedziemy przyzwyczajac dziecko. Ja prawie wogole nie jadam miesa- od swieta.... i nie jadam tlusto. Sa rodzinny, ktore jedza tlusto. gdzie na obiad musi byc mieso.
Daje malej polizac czekolade, cytryne itd zeby sie do smakow przyzwyczajala.
Mysle, ze kazda z nas ma wlasna wizje zywienia dziecka i chce dla niego jak najlepiej
Ja malej dalam cytrusy, o na Majorce dzieci je jedza od 4 r.z. Moje kolezanki co maja dzieci powyzej roku, byly tym oburzone, bo one teraz wprowadzaja cytrusy. Jak malej zasmakowaly i nie szkodza to na co mam czekac?????
A co do JOGURTOW to przeciez sa dostepne od 6mscw Polsce. Wiec nie wiem w czym roblem z tymi jogurtami??
Ponoc dziecko powinno poznawac rozne smaki teraz.
MAKRO - ja zmienilam bardzo swoje zdanie na temat tych msc. podawanych na sloiczkach, jak przyjechalam do Niemiec. Weszlam do skelpu i te niektore sloiczki HIPPA, NESTLE , ktore sa u nas od 8msc,tu sa od 6 msc.
Nie mowie juz o Majorce, bo to inny klimat - ale np. tam sa od 6msc , a u nas to samo od 1roku.